Biegaj z nami. Zostań Mistrzem z Miastem Kobiet
Najmłodsza uczestniczka, Amelia, ma sześć lat. Najstarszej nie pytałyśmy o wiek. Akcja Zostań Mistrzem z „Miastem Kobiet” przekracza granice – wieku i kondycji.
Najmłodsza uczestniczka, Amelia, ma sześć lat. Najstarszej nie pytałyśmy o wiek. Ola ma za sobą trzy maratony, Basia swoje pierwsze cztery kilometry przebiegła z nami. Eliza lubi wycisk, Aneta woli umiarkowany wysiłek. Akcja Zostań Mistrzem z „Miastem Kobiet” przekracza granice – wieku, kondycji, zaangażowania, sprawności. Stawiamy wyzwania i udowadniamy, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Sobota przed południem. Park Jordana. Kilkanaście kobiet zakłada na ramiona gałęzie urwane z uschniętego drzewa i biegnie. Uśmiech nie schodzi im z twarzy. – Nie wiedziałam, że bieganie może być tak inspirujące – mówi Aneta Pondo, redaktor naczelna „Miasta Kobiet”, organizatorka akcji, i zdradza, jak to się zaczęło. – Na początku wakacji spotkałam się z Janem Ciepielą, prezesem Fundacji Zostań Mistrzem, która wspiera uzdolnioną młodzież w rozwoju sportowych pasji. Zastanawialiśmy się, co możemy razem zrobić dla kobiet, żeby poczuły radość z aktywności fizycznej. Zacznijmy od wspólnego biegania, powiedziałam. I zaczęliśmy. Trenerki współpracujące z fundacją, Kamilia Hayder i Marysia Sławik, dbają o merytoryczną stronę przedsięwzięcia, ja zachęcam Czytelniczki „Miasta Kobiet”, żeby do nas dołączały.
OBEJRZYJ GALERIĘ ZDJĘĆ
Biegasz do tramwaju czy maratony?
Na wiele osób działa hasło: Jeśli biegasz tylko do tramwaju, ten trening jest dla ciebie. Agnieszka Dworczyńska jest osobą aktywną, pływa, jeździ na rowerze, ćwiczy jogę. – Na spotkaniu Klubu MK usłyszałam, że biegać może każdy. Trudno mi było się z tym zgodzić, bo nigdy biegać nie lubiłam. Jednak spróbowałam i jest super. Magia jest w tym, że w trakcie treningu przebywam wśród osób pozytywnie nastawionych do życia.
Małgosia Wiktoria Bednarczyk, zanim trafiła do naszej grupy, przez trzy miesiące chodziła na zajęcia Akademii Zdrowego Stylu Życia. – Poznałam tam dużo osób znacznie starszych ode mnie, a w lepszej kondycji fizycznej. Zainspirowały mnie. Pomyślałam, że to ostatni dzwonek, żeby zmienić swój styl życia. Teraz regularnie biegam i chodzę na basen.
Do biegania nie trzeba było namawiać Oli Iżewskiej-Petit. Zawsze uśmiechniętej, w dobrym humorze. Gdy była młodsza, bieganie i starty w zawodach pomogły jej przełamać nieśmiałość. Ukończyła kilka maratonów.
– Nie mogę się doczekać sobót – mówi. – Pomimo iż jestem rozbiegana i znam swoje możliwości i słabości, lubię sobotnie treningi. Zawsze dowiem się czegoś nowego, podpatrzę, wykonam dawno zapomniane ćwiczenia, porywalizuję. Poza tym przestało mnie cieszyć samotne bieganie. Treningi w grupie to coś dla ciała i dla ducha. Dopełnienie tygodnia, które pozwala się naładować pozytywną energią.
Co wy tam właściwie robicie?
– Każdy trening jest tak inny, że co sobotę się zastanawiam, co dziś trenerki wymyślą – mówi Aneta. Były gałęzie na karkach, ciężarki i tor przeszkód z butelek z wodą mineralną, pompki, sprinty, gumy. Zajęcia prowadzone są w taki sposób, że uczestniczyć w nich może każdy – zarówno osoby, które zaczynają przygodę ze sportem, jak i doświadczone lwice fitnessowe, które żadnego treningu się nie boją. Trenerki dbają o wszystkich i zwracają szczególną uwagę, aby intensywność wysiłku fizycznego była dopasowana do naszych predyspozycji i stopnia wyćwiczenia.
Kamilia Hayder, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski, trzecia w Biegu Trzech Kopców 2014, mówi: – Kiedy w końcu postanowimy, że zaczniemy systematycznie ćwiczyć, efekty chcemy mieć na już, a najlepiej na wczoraj. Popełniamy przy tym podstawowy błąd – na początkowych treningach wszystkiego jest za dużo i za szybko.
Kamilia wraz z Marysią Sławik (trenerką personalną, czołową biegaczką przełajową w Polsce) dbają o to, żeby było nie za dużo i nie za szybko, tylko w sam raz dla każdego.
– Nasz trening najbardziej pasuje do idei treningu funkcjonalnego, a zdolności na nim nabyte pozwolą nam lepiej funkcjonować w życiu codziennym. Znajdziemy w nim elementy biegu ciągłego, interwałowego, naturalnej siły biegowej, ćwiczeń z oporem własnego ciała, ćwiczeń z dodatkowym obciążeniem, stabilizacji oraz stretchingu. Wszystko w oparciu o objętość i intensywność dopasowaną zarówno do poziomu uczestniczek, jak i ich potrzeb – wyjaśnia Marysia.
Stawiamy sobie wyzwania
Dla Basi Żeromskiej impulsem do rozpoczęcia treningów był udział w spotkaniu Klubu MK, podczas którego Beata Sadowska opowiadała o swoich porannych biegach, maratonach, przygotowaniach do triathlonu, pokonywaniu słabości. – Dotychczas moje przygody ze sportem były krótkotrwałe. Szybko się zapalałam i jeszcze szybciej zniechęcałam. Miałam masę wymówek: to nie dla mnie, nie mam czasu. Tym razem nie zrezygnowałam, zostałam do końca. Nie zraził mnie nawet deszcz na pierwszym treningu. Zakochałam się w bieganiu.
Teraz Basia biega regularnie, nie tylko w soboty z grupą, ale też sama, w parku Bednarskiego, gdzie odkryła nieregularne ścieżki dobrze przygotowujące ją, jak mówi, „do zdobycia kopców”. Bo październikowy Bieg Trzech Kopców to najbliższy cel kilku uczestniczek. Kolejnym celem, pod koniec października, jest Cracovia Półmaraton. Zapisała się już na niego Eliza Luty, która lubi mocny wycisk, dlatego nie tylko biega, ale ćwiczy na siłowni, a wcześniej przez kilka lat trenowała wing chun kuen, jedną z najskuteczniejszych metod walki na świecie. – Postawienie sobie celu nagle zmienia umysł i podejście do sprawy. Lubię sobie pobiegać, z wielu powodów. Ale w końcu po paru latach postanowiłam przebiec coś z innymi. Nie mam natury sportowca, aż sama jestem ciekawa, jak sobie z tym poradzę.
Trzy kopce i półmaraton to także najbliższy cel Olgi Skucińskiej, która rok temu zaczęła bieganie od marszobiegów na bieżni w klubie. Potem był Bieg Sylwestrowy i już regularne biegi w terenie. – Było trochę przerw na kontuzje, głównie przeciążeniowe, bo chyba na początku za dużo chciałam osiągnąć. Nie byłam pewna, czy spodobają mi się treningi w grupie, ale okazało się, że jest super. Lubię biegać samotne długie dystanse, ale jeśli ma być trening z rozgrzewką, różnymi elementami i rozciąganiem – to tylko w grupie, sama się nie zmobilizuję.
Anna Jurkowska na trening trafiła z powodu… córki. Sześcioletnia Amelka ma za sobą Runmageddon Mini dla dzieci. – Pozazdrościłam jej – śmieje się Ania – i też postanowiłam wziąć udział w podobnych zawodach, tyle że dla dorosłych. Sobotnie treningi traktuję jako przygotowanie do ekstremalnego biegu z przeszkodami Runmageddon Rekrut w Zabrzu.
Nie każdy potrzebuje takich wyzwań. Sama radość wspólnych ćwiczeń może być wystarczającą motywacją, by wstać w sobotę rano z łóżka i dołączyć do nas. Kiedy na trening przyszła Danuta Bujok, poczułyśmy marność naszych dotychczasowych wymówek, że się nie da, że to za trudne. Danusia urodziła się bez prawego podudzia. Biegała z nami z protezą. – Jedyną niepełnosprawnością w życiu jest złe nastawienie – powiedziała.
A zatem, Drogie Kobiety, Czytelniczki „Miasta Kobiet”, w sobotę wyjdźcie z domu i przyjdźcie z nam poćwiczyć. Kto wie, może za tydzień, za miesiąc lub rok (każda w swoim tempie) założycie koszulkę „Miasta Kobiet” i przebiegniecie z nami maraton.
Joanna Lechowska
Zostań Mistrzem z Miastem Kobiet
Treningi w Krakowie w każdą sobotę od godz. 10. Zbiórka na Błoniach na wysokości bramy głównej do parku Jordana
www.facebook.com/groups/ZostanMistrzemzMiastemKobiet
Artykuł pochodzi z czasopisma „Miasto Kobiet” (nr 4/2015)
Pingback:Miasto Kobiet – Joanna 23 lutego, 2018