Wednesday, October 9, 2024
Home / POLECAMY  / Kobiety pod żaglami

Kobiety pod żaglami

Żeglarstwo to styl życia i szkoła charakteru

widok morza z jachtu

Żeglarstwo jest coraz powszechniejszym zajęciem wśród kobiet / fot. Erin Halleda

Widok żaglówek na jeziorze towarzyszył mi od wczesnego dzieciństwa. Kółko żeglarskie było na wyciągnięcie ręki, jednak hobby związane z podróżniczą przygodą, było zarezerwowane dla chłopców. Dziewczynkom pozostawały kółka taneczne i plastyczne oraz wpajane im przy tym przeświadczenie, że do niczego innego się nie nadają. Ani mnie, ani moim rodzicom, nie przyszło do głowy, że zamiast stać na brzegu i patrzeć jak inni żeglują, mogę się tego nauczyć.

Jednak nauka żeglarstwa to nie tylko wykucie na pamięć zestawu regułek i zasad. To cała droga poznawania siebie, doświadczania niecodziennych sytuacji, testowanie własnych granic. Żywioły wody i powietrza są bardzo surowymi nauczycielami, w bezwzględny sposób traktują ludzką pychę i arogancję. Morze odziera człowieka do naga, wyłuskuje go z warstw pozerstwa, kłamstwa, sztuczności, zostawia go sam na sam z własnymi umiejętnościami i pokazuje prawdę.

Żeglarstwo – szkoła charakteru

Nadal fascynuje mnie, jak szybko można poznać ludzki charakter na łodzi, swój własny także. Pamiętam, jak po kilku dniach pierwszego rejsu na Bałtyku, siedziałam w kajucie i robiłam „Listę rzeczy do poprawki”, na której oprócz zabranego w podróż ekwipunku, znalazły się pewne cechy w zachowaniu.
– Sytuacje w żeglarstwie kształtują w nas wiele cech, których nam teraz brakuje – powiedziała mi Jadwiga Barabasz, instruktorka żeglarstwa i kapitan na rejsach Akademii Jachtingu, z którą spotkałam się na rozmowę o żeglarstwie. – Żeglarstwo uczy pokory, odpowiedzialności za drugiego człowieka, konieczności przejęcia czyichś obowiązków bez marudzenia i dyskusji, uczy współpracy, tego, że nie jesteśmy sami dla siebie.

– Miałam16 lat, kiedy zaczęła się moja przygoda z żeglarstwem. Było to na szkolnym obozie na Mazurach – powiedziała mi Magda Czerwieńska-Matysiak, współwłaścicielka firmy Kubryk, którą zapytałam o to, co najbardziej zafascynowało ją w żeglarstwie. – To właśnie wtedy zobaczyłam, że mam na coś rzeczywisty wpływ. Nasze decyzje są niezwykle istotne, a ich skutki są natychmiast zauważalne. Trzeba być skupionym, szybko reagować, skorygować popełniony błąd. Na jachcie stajemy się odpowiedzialni za resztę załogi. Musimy współpracować, działać razem. Właśnie to połączenie odpowiedzialności i współpracy jest najfajniejszą rzeczą w żeglarstwie.

Kobieta na jachcie

Żeglarstwo uczy pokory, odpowiedzialności za drugiego człowieka, mówi Jadwiga Barabasz / Fot. arch własne

Kobieta na pokładzie, stereotypy i zabobony

Niestety, te cechy tradycyjnie przypisywane są mężczyznom. Mimo, że minęły już dwie dekady XXI wieku, kobiety nadal zmagają się z męskimi zabobonami. O tym, że kobieta na pokładzie przynosi pecha, krążyły legendy już kilkaset lat temu. Zabobon ten powstał najprawdopodobniej na angielskich żaglowcach. Statek – ship – jest w języku angielskim rodzaju żeńskiego. Marynarze wierzyli, że She-Ship będzie zazdrosna o inną kobietę na pokładzie i doprowadzi do nieszczęścia. No cóż, skąd wzięło się przekonanie, że czarny kot przynosi pecha, tego też się nie dowiemy.

Szowinizm panów kapitanów i sterników, szczególnie tych starszej daty, pojawia się często w rubasznych żarcikach, mimochodem rzuconych uwagach, „życiowych mądrościach” serwowanych w portach przy kolacji. No przecież nic się nie stało, to tylko dla zabawy, wszyscy się pośmiejemy.

Rozmawiam o tym z Jadzią i Magdą. Dodajemy natychmiast, że nie wszyscy tacy są, że jest dużo otwartych, nowocześnie myślących mężczyzn. To prawda, ale zastanawiam się, czy ta nasza babska wyrozumiałość jest odwzajemniona?

żaglówka na morzu

Kobiety już dawno udowodniły, że świetnie radzą sobie na morzu, a mimo to w żeglarstwie pełno jest stereotypów związanych z płcią / Fot. Erin Halleda

Nazwiska takich Polek-żeglarek jak Krystyna Chojnowska-Liskiewicz, Teresa Remiszewska, Joanna Pajkowska są wpisane w historię polskiego żeglarstwa. Pierwszą Panią Kapitan na frachtowcu była Danuta Kobylińska-Walas, na którą, gdy w 1966 wpływała do jednego z Angielskich portów, czekała ekipa BBC, aby zrobić z nią wywiad. Obecnie miliony kobiet na całym świecie daje sobie radę na morzu, udowadniając, że płeć nie ma znaczenia, ale umiejętności i hart ducha.

Wobec morza wszyscy są równi

Morze każdemu rozdaje po równo, napisał kiedyś Joseph Conrad. Żywioł morza za nic ma nasze pochodzenie, kolor skóry, wykształcenie, stan konta bankowego. Nie można go przekupić, ani żądać czegokolwiek. Kiedy wypływa się na morze, ludzka roszczeniowość zostaje na lądzie. To człowiek musi się podporządkować, nauczyć się żyć i myśleć inaczej.
Morze nie dba o to, czy masz makijaż, buty i sukienki luksusowej marki, cellulit na udach i zmarszczki pod oczami. Morze przyjmie cię taką, jaką jesteś, bez stawiania wymagań co do wyglądu.

 

Zobacz też: Co zabrać pod żagle? Checklista najpotrzebniejszych rzeczy, ubrań i akcesoriów

 

Tę głęboką akceptację siebie obserwuję, gdy rozmawiam z Jadzią i Magdą, widzę w koleżankach z klubu żeglarskiego, którego jestem członkiem.
– Razem z mężem mieliśmy szczęście wziąć udział w kilku Szkołach pod Żaglami. Były to miesięczne rejsy na żaglowcu Pogoria. Załogę rejsów stanowiła młodzież z całej Polski, z różnych szkół, zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Przyjeżdżali do nas trochę krnąbrni, trochę zbuntowani i w bardzo szybkim czasie uczyli się współpracy. Morze pokazywało im, że nikt w pojedynkę nie zbrasuje rei, nie postawi żagla, że każda para rąk się liczy. Nie było mowy o tym, że dziewczyna nie da rady. Dziewczyny śmigały na reje, na wysokość 36 metrów lepiej niż chłopcy, były zwinniejsze, często odważniejsze – wspomina Magda, kiedy pytam ją, jak kobiety odnajdują się na pokładzie. – Do tej pory pamiętam jedną dziewczynę, która przyjechała na rejs w butach na obcasie i torebeczką pod pachą. Nic nie wiedziała o żeglarstwie, nie wiedziała czego się spodziewać. Po miesiącu śmigała po pokładzie jak rasowy żeglarz, ubrana w jeansy, koszulkę i trampki. Eleganckie ciuszki poszły w kąt. Odkryła, że może być fajną kobietą bez makijażu i modnej odzieży, że ważne jest coś innego. Wszystkie te dzieciaki wracały z rejsów odmienione.

Kobieta za sterem na jachcie

Coraz więcej kobiet robi uprawnienia do samodzielnego prowadzenia jachtów, mówi Magda Czerwieńska-Matysiak / Fot. arch. własne

Jak zacząć żeglować

Wykraczanie poza własne granice, przełamywanie schematów, odnalezienie się w świecie, który rządzi się swoimi prawami, tego doświadcza się na każdym rejsie, szczególnie gdy zaczynamy uczyć się żeglować. Jadzia Barabasz po raz pierwszy weszła na żaglówkę w wieku 16 lat, na obozie żeglarski nad Jeziorem Solińskim. Zrobiła patent żeglarza, zaczęła pływać. Kilka lat później stała się instruktorką żeglarstwa, a obecnie prowadzi szkolenia na wszystkie stopnie żeglarskie i motorowodne. Jest także egzaminatorem. Poznałyśmy się na szkoleniu w Akademii Jachtingu. Zapytałam ją o różnice między kobietami i mężczyznami na kursach.
– Kobiety naprawdę dobrze pływają. Ale trzeba je bardziej zachęcać, mówić, że mogą się tego nauczyć. Wiesz, kiedy przychodzi do mnie mężczyzna na jednodniowy kurs motorowodny, on od razu wie, że da radę. No co w tym może być trudnego; dźwignia do przodu – płynę do przodu; dźwignia do tyłu – płynę do tyłu.

Kobietom powtarza się bez przerwy, że coś nie jest dla nich, coś jest zbyt skomplikowane.

W nauce żeglarstwa i jachtingu wiele rzeczy trzeba po prostu zobaczyć i zrozumieć. O wiele łatwiej nauczyć się jazdy samochodem, bo oznaczenia drogowe znamy. Każdy jechał już samochodem lub autobusem, strukturę ruchu drogowego widzimy na co dzień, widzimy zarówno znaki jak i zasady poruszania się, rozumiemy po co to wszystko jest. Oznakowania dróg wodnych są dla nas zupełną abstrakcją. To może odstraszać. Kobiety muszą najpierw uwierzyć, że mogą to zrobić, ale potem bardzo się przykładają, aby udowodnić, że potrafią.

– W ciągu ostatnich lat zauważyliśmy w firmie, że coraz więcej kobiet robi uprawnienia do samodzielnego prowadzenia jachtów. Jest ich u nas około 15%, nadal niewiele, ale ten procent rośnie – dodaje Magda. – Ale, co ciekawe, mamy 100% zdawalności kobiet na egzaminach, są bardziej zdeterminowane i lepiej przygotowane.

 

Zobacz też tekst Anny Piwowarskiej: Etyczne podróżowanie

Czasem lepiej zostać w porcie

W zdobywaniu patentów żeglarskich nie należy się jednak spieszyć. Najlepiej zacząć od żeglarza jachtowego, aby nauczyć się podstawowych zasad; kursów żeglugi i manewrów, stawiania żagli, wiązania potrzebnych węzłów, podstaw meteorologii. Szybkość zdobywania kolejnych uprawnień nie jest ważna, ale praktyka i doświadczenie, które zdobyć można tylko w jeden sposób, pływając. Morze nie wybacza błędów. Na morzu patent to świstek papieru, a prawdziwy egzamin zdaje się tylko dzięki doświadczeniu.
– Niestety, miałam takich panów na rejsach, którzy bardzo chcą się sprawdzić na morzu i raz do roku płyną w rejs. W prognozie mamy zapowiedziany sztorm, na kanałach radiowych lecą ostrzeżenia, a oni chcą żeglować. Ja już w takich warunkach żeglowałam i wiem, jak to się skończy; kilku dorosłych mężczyzn będzie leżało chorych, a ja zostanę sama – mówi Jadzia z lekką irytacją. – Czasami najlepszą decyzją, jaką można podjąć, to decyzja pozostania w porcie. I tego też się trzeba nauczyć. Morze nie dba o twoje urlopowe plany. Doświadczeni żeglarze wiedzą, że zawsze coś pójdzie nie tak, że są rzeczy, na które nie masz wpływu.

zachód słońca nad oceanem

Czasem piękny zachód słońca, a czasem sztorm / Fot. Erin Halleda

Rejs w nieznane

Ale ta nieprzewidywalność jest wspaniała! Brak rutyny to zarazem brak nudy. Tylko dzięki elastyczność i szybkość dostosowania się rodzą się najwspanialsze przygody. Otwartość na to co niezaplanowane, to najlepszy przepis na wyjątkowe wakacje. Na pierwszy rejs w Grecji wybrałam się z mężem w okresie świąteczno-noworocznym. Gdy znajomi pytali, gdzie spędzimy Sylwestra, odpowiadaliśmy, że tam, gdzie dopłyniemy. Wylądowaliśmy na cudownej wysepce, o której nie wiedziałam, że istnieje.

Kobieta ze sterem jachtu na morzu

Nieprzewidywalność w żeglarstwie jest wspaniała, mówi Erin Halleda / fot. arch. własne

– Jeśli ktoś chce spróbować żeglarstwa turystycznego, polecam Grecję – Magda ma w oczach radość, gdy poruszam temat rewirów dla początkujących. – Są miejsca w Grecji, gdzie nie ma jeszcze dobrze rozwiniętej infrastruktury żeglarskiej, przez co przygoda czeka na każdym kroku. Bałtyk jest także przepiękny. Tu można zaznać prawdziwego żeglarstwa. Dwie, trzy doby na pełnym morzu. Najpiękniejsze zachody słońca i świt, którego nie da się porównać z niczym innym. Czysta magia. Ale Bałtyk jest morzem wymagającym. Potrzebne są odpowiednie ubrania, nieprzemakalne kurtki i spodnie. To drogie rzeczy. Ci, którzy ich nie mają, mogą je u nas bezpłatnie wypożyczyć.
Żeglarstwo to wyprawa w nieznane, przygoda pełna niespodzianek i wyzwań, lekcja życia, która tak głęboko zapada w pamięci, że nie trzeba niczego powtarzać dwa razy.

Erin Halleda

O autorce: Erin Halleda – zaczęła żeglować dopiero po trzydziestce. Jest współwłaścicielką małej łodzi, na której żegluje i pomieszkuje. 
Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ