Zbyt długo sami?
Aż 40 proc. polskich singli żyje w pojedynkę od ponad pięciu lat. Czy im dłużej żyjemy solo, tym trudniej jest się nam ponownie związać?
Z badań TNS Pentor, przeprowadzonych na zlecenie Sympatia.pl wynika, że ponad 40 proc. polskich singli żyje w pojedynkę od ponad pięciu lat, a 14 proc. (co siódmy) nigdy nie było w stałym związku. Czy im dłużej żyjemy solo, tym trudniej jest się nam ponownie związać?
Karolina (44 lata) ostatni raz w poważnym związku była 12 lat temu. Gdy odszedł od niej mąż, miała zaledwie 22 lata. Skupiła się więc na nauce i wychowaniu córki. Pomagali jej rodzice, więc dawała sobie radę. Sporadycznie umawiała się na randki. Dawały jej poczucie, że może żyć jak zwyczajna dziewczyna. Potem poznała Krzysztofa – rozwodnika, samotnie wychowującego syna.
Zyskam związek, stracę siebie
– Na początku to były zwyczajne randki – mówi Karolina. – Najpierw co weekend, potem spontanicznie także w tygodniu. Później, gdy jego syn wychodził na imprezy, zdarzało mi się zostać u niego na noc. Czułam się wspaniale. Sielanka trwała kilka miesięcy. Problem pojawił się w chwili, kiedy Krzysztof zapragnął, by Karolina zamieszkała razem z nim i jego synem. Twierdził, że skoro oboje są dorośli, a ich dzieci tolerują ich związek, to nie ma na co czekać. Karolinę do zamieszkania z nowym partnerem namawiała nawet córka. W końcu przestała naciskać. – W złości powiedziała: „Jak za długo będziesz sama, to nikt już cię potem nie zechce” – wspomina Karolina.
– Gdy zauważyłam, że jej słowa wcale mnie nie bolą, zrozumiałam, że po tylu latach chyba jestem już za pan brat z samotnością. Czułam, że ani za rok, ani za dwa nie będę chciała na zawsze zostawiać swojej samotni. Krzysztof uznał, że jest zbyt młody na to, by być sam, ale zbyt stary na zwykłe randkowanie. Karolina potraktowała to jak ultimatum, któremu nie była w stanie sprostać. Ich związek nie przetrwał tej próby.
Mechanizm obronny
27-letnia Elżbieta sama zakończyła ostatni związek. Po trzech latach uznała, że oboje mają w życiu zbyt różne cele. Nie było kłótni ani płaczu. Był żal i chęć jak najszybszej ucieczki od czegoś, co ją – jak twierdzi – ograniczało. – Fakt, bardzo chciałam z kimś być – przyznaje. Radka znała od dawna. Spotkali się przypadkowo na imprezie. – W końcu zadzwonił, zaprosił mnie do siebie i jakoś tak szybko poszło – przyznaje szczerze. – Długie rozmowy, wspólna kolacja, upojna noc ze śniadaniem do łóżka i… kompletne rozczarowanie. Nie chodzi o to, że był kiepski w łóżku. Nie było też tak, że coś mi w nim nie pasowało. Ale gdy on krzątał się po domu, cały w skowronkach, do mnie docierała myśl, że zamiast spędzać poranek u boku tego faceta, wolałabym się obudzić u przyjaciółki. A potem przez pół dnia, z potarganymi włosami, jeść chińskie zupki i plotkować. Elżbieta przyznaje, że może i chciałaby kogoś poznać, ale przez to, że świetnie poukładała swoje samotne życie, nie tęskni za związkiem. Skupia się na innych rzeczach.
– Odczytuję to jako pewien mechanizm obronny – mówi Agata Wilska, ekspertka portalu Sympatia Plus, psycholog, prowadząca indywidualną pomoc psychologiczną i psychoterapię. – Kiedy nam na czymś bardzo zależy – a tego nie mamy lub nie wierzymy, że możemy to od świata dostać – tylko będąc odważnym i dojrzałym przyznamy, że to nas boli. Łatwiej jest trochę siebie pooszukiwać i powiedzieć, że nam nie zależy, że nie chcemy, że to nasza autonomiczna decyzja, że tak jest lepiej. To mechanizm obronny przed bólem i zranieniem.
Wypaść z obiegu
Podobnie myśli 39-letnia Justyna. Była w kilku krótkich związkach, ale potem nastąpił zwrot ku karierze. Decyzję o związku czy założeniu rodziny odłożyła na potem. Dziś obawia się, że zapomniała już, jak to jest z kimś być. – Najgorszą rzeczą są randki – przyznaje. – Samo słowo sprawia, że zaczynam się stresować. Ostatni raz na randce byłam jakieś 15 lat temu. I co, teraz mam się zachowywać jak wtedy? Stroić, łasić, uśmiechać? Kompletnie siebie w tym nie widzę.
Problem nie dotyczy tylko kobiet. Mężczyźni, którzy od długiego czasu żyją solo, obawiają się randek. Szczególnie cierpią ci, którzy nigdy nie byli w poważnym związku. – Nawet jeśli udałoby mi się nawiązać kontakt z dziewczyną, to obawiam się, że nic tego nie będzie – wyznał na forum pewien 31-latek. – Pogrąży mnie mój brak obycia z kobietami i doświadczenia. No, bo jak to? Facet, 31 lat, a nigdy nie miał dziewczyny, nie całował się? Wiem, że kobiety myślą o takich, że „to jakaś ciapa, coś z nim jest nie tak”. Strach przed kompromitacją jest ogromny. Jest mi już wszystko jedno – kwituje.
Kto ma zatem większą szansę na nową relację – singiel, który był już w związkach, czy ten, kto nigdy nie stworzył żadnego? – Ten pierwszy – twierdzi Agata Wilska. – Chyba, że ma za sobą bardzo trudne doświadczenia i podjął decyzję, że nie chce wchodzić w kolejny związek. Ale jeśli mamy za sobą doświadczenia flirtu, uwodzenia, wchodzenia w intymną relację, a potem kolejnych etapów związku i bólu rozstań – jest nam łatwiej, ponieważ nabywamy umiejętności i zyskujemy odporność. Osoby, które nigdy w związku nie były, mają na jego temat tylko wyobrażenia, w dodatku często mylne. Mają duże wymagania, ale też boją się rozczarowania, bo nie są na nie uodpornione.
Nie potrafimy kochać?
Ponad połowa singli w ogóle nie szuka partnera, a powodem jest brak potrzeby nawiązywania bliskich relacji z drugą osobą oraz obawa przed zranieniem i przykre doświadczenia z przeszłości. – Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele – mówi Agata Wilska. – Przyzwyczajenie do bycia samemu, własne rytuały, z których nie chcemy rezygnować, obawy przed zmianą, rozczarowaniem, konieczność pokonania ograniczeń, wstydu, rosnące wymagania wobec partnera etc. Istotne jest, co robimy w tym czasie, kiedy jesteśmy sami. Singiel, który nie ma kontaktu z ludźmi i głównie ogląda seriale i komedie romantyczne, ma małe szanse na stworzenie udanego, dojrzałego związku. Ale jeśli funkcjonuje w różnych relacjach, a czas samotności wykorzystuje na poznanie siebie – jego wyjściowa sytuacja do ewentualnego związku jest dużo lepsza.
Sylwia Stodulska-Jurczyk
Artykuł przygotowany przez ekspertów serwisu: