Nie wiem, co się na świecie zrobiło! Zaczynają teraz umierać tacy ludzie, którzy dawniej nigdy nie umierali – chce cytować się Juliana Tuwima, kiedy trzeba poinformować, że 22 maja 2017 odszedł charyzmatyczny muzyk, krakowski artysta – Zbigniew Wodecki
O śmierci muzyka jako pierwszy oficjalnie poinformował Andrzej Piaseczny za pośrednictwem swojego konta na profilu społecznościowym:
Wielu fanów nie wierzyło w autentyczność informacji, ale na stronie internetowej Zbigniewa Wodeckiego, pojawił się komunikat, w którym czytamy:
W piątek 5 maja Zbigniew Wodecki przeszedł w Warszawie operację bypass-ów. Jeszcze w niedzielę czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. Niespodziewanie 8 maja nad ranem doznał rozległego udaru mózgu. Mimo niezwykłej woli życia i staraniom lekarzy udar dokonał nieodwracalnych obrażeń. Odszedł od nas w dniu 22. maja w jednym z warszawskich szpitali. Żona i dzieci byli przy nim. Zostanie pochowany w ukochanym Krakowie.
Źródło: YouTube/ladoabc
Zbigniew Wodecki zostanie zapamiętany jako multiinstrumentalista, gospodarz talent-show „Droga do gwiazd”, juror telewizyjnego „Tańca z Gwiazdami” i oczywiście wykonawca wielu hitów, m.in.: Zacznij od Bacha, Rzuć to wszystko co złe, i oczywiście –Pszczółka Maja – która jak wyznał okazała się jego największym przekleństwem:
– Jak byłem młody i gniewny, to narzekałem, że ho, ho, ho. Napisałem tyle różnych rzeczy, a ludzie chcą tylko „Pszczółki Mai”. Dystansu mi zabrakło – przyznawał po latach. – Ona mnie nie zabiła, bo bywa, że przeboje zabijają: kończy się hicior i koniec artysty. Ja w dalszym ciągu funkcjonuję – wyznał w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. W tym samym artykule, najsłynniejszy polski trębacz powiedział, że nie boi się śmierci. Był jej ciekawy.
Wodecki do końca koncertował.
Muzyk miał 67 lat.
AK