
Jaka jest twoja mama? Ilustracja AI
Zła byłam na mamę o wiele rzeczy. Że przeczytała mój pamiętnik. Że była surowa. Że kontrolowała, co robię. Że nie zgadzała się na moje wyjścia, zabraniała kontaktów z kolegami, kazała co tydzień ścierać wyimaginowane kurze na półce. Zazdrościłam moim koleżankom, że ich mamy były bardziej przyjazne i nowoczesne.
Mamy moich koleżanek
Wyluzowana mama Moniki
Pierwsza była mama Moniki. Wyluzowana i wygadana. Piła wino, paliła papierosy i głośno się śmiała. Kiedy bywałam u nich, rozmawiała ze mną jak z dorosłą. To tak można? Tak czuć się równą w rozmowie z dorosłym? Dla mojej mamy nie byłam równa. Ona kazała, ja to robiłam. Nie było możliwości, by wyrazić własne zdanie, jeśli różniło się ono od zdania rodziców.
Nowoczesna mama Iwony
Zazdrościłam też Iwonie. Jej mama była supernowoczesna i zadbana. Włosy od fryzjera, codziennie makijaż. Buty na obcasie. Chodziła z mężem do teatru, jeździli za granicę na wakacje. To był ideał kobiety. A nie siwe włosy mojej mamy, wizyt u fryzjera – zero w całym życiu.
Przyjacielska mama Agaty
Potem poznałam Agatę. Miała mamę-przyjaciółkę. Wszystko robiły razem. Ach, jak zazdrościłam tego, że podobno razem siedziały w wannie i rozmawiały o wszystkim. Taka bliskość z mamą? Niewyobrażalne. Moja rozmawiała o tym, co w szkole, co trzeba było zrobić w ogródku i że może bym kanapki przygotowała tacie na kolację.
Przeczytaj koniecznie:
Halo, córciu, tu mama! Co robić, gdy mama dzwoni za często?
„Nic z ciebie nie będzie”, wieczny bałagan i życie na kocią łapę
Dorosłyśmy. Założyłyśmy własne rodziny. A weryfikacja mam koleżanek zaczęła się już na studiach.
Z Moniki nic nie będzie
Zdziwiłam się, gdy pierwszy raz usłyszałam, jak mama Moniki mówi do córki:
„Wiedziałam, że nic z ciebie nie będzie”.
Monika przeżywała wtedy trudny czas, miała stany lękowe i nie podeszła do egzaminów na pierwszym roku prawa.
Że „zmarnowała życie” sobie i innym – słyszała przy każdej wizycie u rodziców. Najpierw, gdy zrezygnowała z prawa, potem, gdy wyjechała pracować za granicę, potem, gdy poznała przyszłego męża.
Przez kilkanaście lat obserwowałam różne odsłony tego, jak bardzo mama Moniki cierpiała z powodu córki, która nie spełniała jej oczekiwań. Mąż nie taki, praca nie taka – i nawet posada dyrektorki personalnej dużej firmy nie zmieniła przekonania matki, że ma nieudaną córkę.
Z Iwony żadna kucharka
Zdziwiłam się, gdy Iwona opowiadała, jak mama odwiedzała ją w domu i od progu wykonywała inspekcję. Przejeżdżała ręką po półkach, omiatała wzrokiem ściany i mówiła, że „czasem to jednak przydałoby się posprzątać, jak się ma własny dom”. Kulminacją napięcia przy każdej wizycie był obiad.
„Coś nie dosoliłaś dzisiaj”, „Strasznie grubo pokroiłaś tę sałatkę”, „Kucharka to jednak z ciebie żadna”.
Kiedyś Iwona powiedziała w końcu mamie, że jak jeszcze raz usłyszy coś na temat porządku u niej albo jedzenia, to przestanie ją wpuszczać do domu. Pomogło – mama obraziła się tak bardzo, że niemal się nie widują.
Agata uległa
Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy mama-przyjaciółka zagroziła Agacie wykluczeniem z rodziny, jeśli nie weźmie ślubu kościelnego.
„Moja córka nie będzie żyła na kocią łapę”
– krzyczała.
Agata wyjechała na stałe za granicę, żeby nie kłuć matki w oczy brakiem ślubu. Po kilkunastu latach mama zaakceptowała wybór córki, ale kiedy pojawiło się dziecko, którego Agata nie chciała ochrzcić, nastąpiła eksplozja w rodzinie. Przyjacielska mama okazała się religijną fundamentalistką.
Agacie zależało, aby dziecko miało kontakt z dziadkami, więc uległa. Przyjechała z partnerem i córką do Polski. Ślub i chrzest odbyły się w tym samym dniu.
Przeczytaj też:
O matkach, które zostawiły swoje dzieci i o dzieciach zostawionych przez matki
Opowieści o mamach
Zbyt rzadko słyszę opowieści o wspaniałych mamach. Mam nadzieję, że nie dlatego, że jest ich mało, tylko dlatego, że jak coś dobrze funkcjonuje, to nikt o tym nie opowiada, bo nie ma tematu, nie ma dram.
Wiele razy słyszałam za to:
- O mamach, które same wkładały mężom pasek w ręce, żeby nauczył dziecko szacunku do starszych,
- O mamach, które mówiły „teraz chyba nie będziesz robiła afery, gdy dziadek/wujek/tato/… (wstaw dowolne) taki schorowany”, kiedy dowiadywały się o krzywdach, jakie dorośli, którzy mieli chronić, robili rozkwitającym seksualnie dziewczynkom,
- O mamach, które nie udźwignęły macierzyństwa i oddawały dziecko dziadkom na wychowanie,
- O mamach, które córkom w ciąży mówiły „łajdaczyłaś się, to teraz musisz wyjść za mąż”, a tym, co się postanawiały rozwieść – „ani mi się waż, jak to zrobisz, nie jesteś moją córką”.
Ileż tam jest ran – niektóre zabliźnione, ale ciągną zrostami; inne ropiejące bezustannie.
Przerabiają kobiety te swoje matki na terapiach. Albo im wybaczają, albo nie. Albo mówią, że nie mają już z mamą problemu, albo ten problem nieustannie wypływa w rozmowach.
W gruncie rzeczy za każdym razem ten sam – za mało miłości.
Przestałam zazdrościć komukolwiek jego życia. I jego rodziców. Mam dużo szczęścia, że moja mama naprawdę mnie kochała i kocha. Co do tego nigdy nie miałam wątpliwości.
Bo dar życia to za mało. Prawdziwym darem, jaki dziecko otrzymuje na świecie, jest miłość.
Wysłuchała: Aneta Pondo