„Jeśli raz ta myśl zalęgnie ci się w głowie, już się jej nie pozbędziesz. Jest takie powiedzenie, że prawda cię wyzwoli. To… nieprawda. Nie wyzwoli, nie uzdrowi, nie przyniesie ulgi. Całe lata spędziłam w potrzasku, którego nie widziałam, Co z tego, że go teraz widzę, skoro nie mam z niego wyjścia, i nie mam też niestety złudzeń. Chyba, że zniknę, jak prababcia.” mówi Paulina, która żałuje, że została matką
Paulina mówi, że ma czterdzieści lat i jest niewolnicą własnych dzieci.
– Nie mam własnego życia. Nie istnieję jako kobieta, nie istnieję jako wolny człowiek. Każdą rolę mogę porzucić i zmienić, rolę żony, rolę pracownicy, a tej jednej – roli matki – nie mogę. Marzę czasem, żeby się obudzić w domu, w którym jest pusto. Albo, żeby zachorować, ale tak, żeby trafić do szpitala, a najlepiej zapaść na parę tygodni w śpiączkę i nie myśleć o tym, co wtedy z dziećmi i o tym, że przegrałam swoje życie. Do osiemnastki moich dzieci jeszcze bardzo daleko, za daleko, by myśleć o tym, jak o światełku w tunelu, bo mogę nie dotrwać.
Ostatnio na terapii zastanawiała się, czy kocha własne dzieci. Bo to, że nie rekompensują jej trudów życia, to pewne. Doszła do wniosku, że z jednej strony kocha, oddałaby za nie życie, a z drugiej głęboko żałuje, że je urodziła i oddałaby równie dobrze życie za to, żeby ich nie mieć.
– To jest tak głębokie tabu, że wszystkie inne łącznie z kazirodztwem niech się przy nim schowają. Myśl, że można żałować urodzenia dziecka jest niewyobrażalna.
Kiedy pierwszy raz odważyła się ją sformułować we własnej głowie, przez godzinę siedziała nieruchomo na łóżku i patrzyła w ścianę.
– Jakbym siedziała w celi mojego życia, z wyrokiem – dożywocie. A próba pogodzenia w sobie przeciwstawnych uczyć, że kocham, ale wolałabym, żeby ich nie było – sprawia, że moja tożsamość rozpada się na pół. A co, jeśli ściągając jedną iluzję, nadal mam przed sobą inną, i że kolejną odsłoną, będzie, że… nie kocham. Bronię się przed tym, żeby już całkiem nie stracić do siebie szacunku. A przecież wyszłam za mąż między innymi po to, żeby zostać matką.
Cała historię przeczytasz w Onecie:
https://www.onet.pl/styl-zycia/miasto-kobiet/kocham-moje-dzieci-ale-zaluje-ze-je-urodzilam/ds8pwhm,30bc1058
Anna 8 maja, 2023
Ta kobieta potrzebuje nocnej terapii… jakby zrzuca na los odpowiedzialności za swoje życiowe decyzje o jeszcze chce własne dzieci doprowadzić do traumy bo matka ich nie chce. Masakra.n