Diane Ducret: Zakazane ciało
Wagina, łechtaczka i seks. Diane Ducret w książce Zakazane ciało obnaża największe tabu w dziejach ludzkości

Diane Ducret autorka książki Zakazane ciało (fot.
Zakazane ciało to odważna, słodko-gorzka opowieść o największym tabu w dziejach. Diane Ducret, autorka bestsellerowych Kobiet dyktatorów, tym razem napisała historię waginy
Za małe, a może za duże wargi sromowe? No problem…
Czy wiecie, co to „skubanie ziółek”? Niech was nie zmyli sielska nazwa. Czynność polega na wydłużaniu warg sromowych mniejszych. To bolesny i długotrwały proces. Ale mniejsze wargi sromowe odpowiedniej długości zapewniają mężowi satysfakcję przy stosunku. Pełnią też inną funkcję, którą powinien doceniać mąż: nie dopuszczają chłodnego powietrza, dzięki czemu pochwa zawsze wydaje się ciepła i gościnna. „Uchaty srom” świadczy o trosce o mężczyznę i jego potrzeby. Szokujące? Tak, choć to przykład z Rwandy. Ale uwaga, tylko w 2009 roku w samych Stanach Zjednoczonych na zabiegi korekcyjne narządów płciowych kobiety wydały 6 mln 800 tysięcy dolarów! W Wielkiej Brytanii w 2008 roku liczba zabiegów labioplastyki (zmniejszenia warg sromowych) wzrosła o 70 proc. Wargi sromowe – powiększane przez Hotentotki – dziś są przycinane skalpelem i dostosowywane do obecnie obowiązującej normy.
Uczyć o waginie? No way! Porno? Z przyjemnością! A może to sztuka?
Znacie historię o dziewczynie, która łechtaczkę, zamiast między nogami, ma w gardle? Lekarz zaleca jej zatem jak najczęstsze stosunki oralne. Film „Głębokie gardło”, nakręcony w 1972 roku w niecały tydzień w Miami, przynosi 600 milionów dolarów na całym świecie. A jeszcze w 1948 roku w USA, w sławetnej Anatomii Graya – planszach anatomicznych, na których uczyły się pokolenia lekarzy – w niektórych rysunkach przedstawiających kobiece narządy płciowe łechtaczkę po prostu wymazywano.
Tymczasem na salonach… Rok 1954, Paryż. Znany i szanowany kolekcjoner sztuki prowadzi szykowną paryżankę oraz jej męża na ulicę Saint-Roche 4. Kobieta koniecznie chce zobaczyć obraz, o którym szepczą wszyscy, choć nikt nie odważy się go pokazać. Słynne płótno „Pochodzenie świata” (L’Origine du monde) przedstawia owłosiony srom kobiety bez twarzy i nóg. Modelka – brunetka, jeśli wierzyć owłosieniu łonowemu – składa się wyłącznie ze swojej płci. Mąż, który też nie może oderwać wzroku od aktu, ściska dłoń marszanda. Cena – półtora miliona franków – nie odstrasza pary, choć tyle samo kosztuje jej dom.
Futerko pod topór
Do lat 60. w kinie „narządy płciowe kobiety nie mogą się rysować pod tkaniną, w cieniu ani jako fałda”. Pokazywanie jakiegoś „owłosienia intymnego, w tym również pod pachami” jest zakazane. W 1992 roku kobiece futerko staje się bohaterem kultowej sceny, która wyniesie nieznaną aktorkę na szczyty sławy. W „Nagim instynkcie” Sharon Stone, ubrana w białą, kusą sukienkę, z arogancką miną drażni się z przesłuchującymi ją policjantami, raz za razem rozchylając uda. Nie ma bielizny, ma za to owłosiony srom. A jeszcze niedawno Billy Wilder kazał Marilyn Monroe zmienić bieliznę, żeby ukryć to, co Paul Verhoeven śmiało pokazuje u Sharon Stone.
Co najciekawsze, przełamując tabu, damskie runo samo się podłożyło pod topór. Z chwilą gdy zostało zaakceptowane przez krytykę, musiało pokazywać się coraz śmielej, odsłaniać coraz bardziej. Ciało więc obnaża się bez zahamowań – i bez ochrony. Tak oto króliczki Playboya, które w roku triumfu Sharon Stone, „blondynki od stop do głów”, tylko lekko przystrzygają futerko, pięć lat później cyzelują każdy włosek. Po roku 2000 zaś owłosienie łonowe całkiem znika. Kudłata wolność trwa niecałe 30 lat. Kino erotyczne i magazyny dla mężczyzn zmieniają estetykę, narzucając nową normę obowiązkową dla wszystkich kobiet. Mają olbrzymie nakłady, więc kształtują gust całego społeczeństwa. Wygolony srom – który w starożytnej Grecji stanowił piętno niewolnictwa, u Sumerów był karą za zdradę, w cesarskich Chinach oznaką poddaństwa, a w wojennej Francji symbolem kolaboracji – dziś jest utożsamiony z nowoczesnością i emancypacją kobiety. Ironia historii.
Epilog
Podczas gdy w Hiszpanii niektórzy ustawodawcy, chcący narzucić kobietom moralność, którą zarazili całe społeczeństwo, stawiają pod znakiem zapytania prawo do aborcji, w Indiach wciąż zabija się noworodki płci żeńskiej, bo nie urodziły się chłopcami. We Francji co roku gwałci się 75 tysięcy kobiet, bo wyglądały „zbyt seksownie”, a równocześnie w laboratoriach farmaceutycznych pracuje się nad kremami, maściami i gadżetami odmładzającymi zmęczone narządy płciowe, surowo nakazując im odzyskać dawną jędrność. W Afryce odważni chirurdzy odtwarzają kobiece genitalia, które inni usilnie starają się zniszczyć. Podczas gdy w jednym miejscu stygmatyzuje się kobiety, które sięgnęły po antykoncepcję, w innym piętnuje się te, które – zbyt młode, by w ogóle o tym pomyśleć – uległy naturalnej ciekawości ciała i zaszły w ciążę.
Ta książka może szokować, ale nie dlatego, że jest obrazoburcza, ale dlatego, że pokazuje, jak kobiece narządy stają się polem walki, uprzedmiotowienia. I jak o tym, czym są, za mało decydują kobiety.