Monday, October 7, 2024
Home / POLECAMY  / „Zaczęło się od lovebombingu” – Prawdziwa historia

„Zaczęło się od lovebombingu” – Prawdziwa historia

Cały jej związek okazał się kłamstwem

smutna kobieta siedzi w kawiarni

Zaczęło się od lovebombingu – prawdziwa historia / fot. Aleksandra Sapoz / Unsplash

„Całe przedstawione przez niego życie, wszystkie wydarzenia w których uczestniczył, były nieprawdziwe. Łukasz stworzył postać, którą chciałam żeby był”. Przeczytaj prawdziwą historię Marty, która spędziła ponad rok w związku opartym na kłamstwach.

Plany na przyszłość

Wszystko zaczęło się od lovebombingu. Poznałam Łukasza przez aplikację randkową, już na pierwszym spotkaniu wydawał się bardzo zauroczony. Zadawał dużo pytań, jakby zależało mu na tym, żeby dobrze mnie poznać. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, wydawał się ciekawy i przede wszystkim – zaangażowany. I tak minęły pierwsze tygodnie. Kilka spotkań, rozmowy przez telefon, deklaracja chęci na dalsze, wspólne spędzanie czasu. Z każdą kolejną randką robiło się poważniej. W końcu, po zaledwie miesiącu, usłyszałam wyznanie miłości. Łukasz zaczął na każdym kroku mówić mi, że czekał na mnie całe życie. Snuć wizję idealnego, wspólnego życia razem. To była pierwsza rzecz, która mnie zaniepokoiła, ale przyznam szczerze, że sama byłam zauroczona. Niestety, gdy zależy ci na kimś, to bardzo chcesz, żeby okazał się właściwą osobą. I ja taką właśnie miałam nadzieję. No cóż, jak to mawiają, nadzieja matką głupców.

 

Polecamy:

Dwie noce i trzy dni – O narkotykach, odwykach i rodzicach (prawdziwa historia)

 

Magia słów

Nasza słodka relacja toczyła się do przodu. Po tym jak pojawił się seks (niezły), zaczęłam myśleć o Łukaszu na poważnie. Doszłam do wniosku, że jego wyznania są urocze i może należy przymknąć na nie nieco oko. Lubiłam słuchać jego monologów o tym, że jesteśmy sobie przeznaczeni, że jesteśmy dwoma zagubionymi duszami, które w końcu się odnalazły. Łukasz miał w sobie romantyzm, którego brakowało mi w poprzednich relacjach z mężczyznami.

Zaczęłam mieć wrażenie, że rozumiemy się jak nikt inny. Z tygodnia na tydzień, coraz bardziej wpadałam w zauroczenie, jak śliwka w kompot. On w tym czasie wciąż był słuchający, słodki, przynosił mi ulubione kwiaty. Myślałam, że trafił mi się idealny facet. Miał dokładnie takie zainteresowania jak ja.

Opowiadał mi historię za historią, o tym gdzie bywał, jakich ludzi poznał, o swojej karierze, o swoich podróżach. Było tam też sporo „ciemnej strony”. Łukasz wielokrotnie mówił o tym, że jego życie było trudne. Bezdomność, rak, depresja, próby samobójcze, trudne dzieciństwo, bójki, złe relacje z rodzicami i niezrozumienie przez świat. Gdy ta ciemna strona jego życia wyszła na jaw, chciałam okazać mu wsparcie.

No i się zaczęło

Im bardziej byłam empatyczna, tym więcej tej empatii potrzebował. Zaczął wysysać ze mnie energię. Potrzebował czuć się najlepszy, doceniany i wychwalany. Gdy na chwilę o tym zapominałam, pojawiała się manipulacja emocjonalna. To zaczęło przekraczać zdrowe granice. Im bardziej mu współczułam, tym mocniej on brnął w swoje, powoli tracące wiarygodność, historie. Ten etap zaczął się w czwartym miesiącu naszej znajomości.

W piątym usłyszałam, że jednak wcale nie jestem tym, czego Łukasz potrzebuje. Powiedział mi, że nie dla takiego życia poświęcił swoje poprzednie (jak się okazało, miał wcześniej żonę, z którą teoretycznie już nie był, ale prawnie nie miał rozwodu). Ale mimo tych słów, nie chciał kończyć relacji ze mną.

Teraz podejrzewam, że te słowa miały tylko zadziałać na mnie, spowodować, żebym bardziej o niego zabiegała. On tymczasem kłamał na każdym kroku, już zupełnie otwarcie. Gdy zaczęłam głośno wątpić w to, co mi opowiadał, zagroził samobójstwem. Zarzucił mi narcyzm, mówił, że tak mnie kochał, a ja tą miłość zmarnowałam.

 

Nie przegap:

„Wziął nóż kuchenny z ząbkami i poharatał sobie przedramię” – w relacji z tykającą bombą (prawdziwe historie)

 

Idealny facet?

Każda z historii Łukasza, całe przedstawione przez niego życie, wszystkie wydarzenia w których uczestniczył, były nieprawdziwe. Zorientowałam się przez koleżankę, która, jak się okazało, była z Łukaszem na kilku randkach, długie lata temu. Opowiedziała mi, że jej także na pierwszych dwóch spotkaniach zadawał dużo pytań, był zainteresowany, a gdy dobrze ją poznał, dopasował się swoim stylem życia do niej. Ale nie dała się na to nabrać, coś ją zaniepokoiło, więc go olała. Zaczęłam to sprawdzać. Konfrontować swojego chłopaka z historiami, które mi o sobie opowiadał. Wymyślać, że byłam w tym samym miejscu i w tym samym czasie, dopytywać o szczegóły. Wtedy wyszło szydło z worka. Łukasz ułożył historię swojego życia tak, żeby idealnie pasowała do mojej.

Facet strateg

Łukasz stworzył postać, którą chciałam żeby był. Międzynarodowa kariera, miłość do gotowania, chodzenie po górach, lotnictwo, podróże, bieganie, wino, kino, teatr, pomoc potrzebującym i zwierzętom. Wybierał to, co pasowało do kandydatki. Bo jak się potem okazało, poza mną, spotykał się z kilkoma innymi dziewczynami. Z żadną nie był długo, zwykle widywał się tylko kilka razy z każdą z nich. Bo chyba tylko ja wytrzymałam tak długo i dałam się nabrać na jego strategię. Łukasz zapożyczał historie swoich byłych, przyjaciół, rodziny a także takie przeczytane w internecie. Następnie sklejał je ze sobą, zmieniał w swoje wspomnienia. Okazało się, że zamiast mieć karierę i „dobrze płatne menadżerskie zlecenia”, Łukasz ma bezrobocie, od ponad roku. Skąd miał pieniądze, którymi usilnie próbował mi zaimponować – dalej nie wiem. Nasza relacja trwała prawie rok.

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ