Zabłocie odżywa
W XX wieku Zabłocie było mocno bijącym industrialnym sercem Krakowa. Po 1989 r. kolejne fabryki zamykano i obszar po prawej stronie Wisły powoli umierał. Odradza się dopiero teraz za sprawą artystów, którzy jego szarość i
W XX wieku Zabłocie było mocno bijącym industrialnym sercem Krakowa. Po 1989 r. kolejne fabryki zamykano i obszar po prawej stronie Wisły powoli umierał. Odradza się dopiero teraz za sprawą artystów, którzy jego szarość i pustkę uznali za doskonałe otoczenie dla swojej pracy. Te przemiany ilustruje fotografiami Agnieszka Wojtuń – jej wystawa Stacja Zabłocie jest elementem większego Projektu Zabłocie.
/…/ Mam przestrzeń, chyba o to chodzi, że od zawsze mam na Zabłociu przestrzeń. Do myśli, działania, tworzenia. Patrzysz na miasto z góry, czujesz je i chłoniesz, jesteś jego częścią, ale jesteś z boku, nie w centrum uwagi – wyjaśnia Agnieszka Wojtuń swoją fascynację tą częścią Krakowa. Cykl fotografii to osobisty zapis autorki – dokument osób i miejsc związanych z tą dzielnicą Krakowa w momencie jej transformacji. Bohaterami zdjęć są artyści, którzy postindustrialne przestrzenie przemienili w swoje pracownie, a także osoby, dla których Zabłocie to miejsce pracy. Wystawa obejmie ponad 100 zdjęć. Również miejsce ekspozycji – industrialny korytarz dawnych zakładów Unitra Telpod – został wybrany, by podkreślić charakter fotografii.
Wernisaż wystawy odbędzie się 14 września w dawnym budynku Zakładu Unitra Telpod na ul. Romanowicza 2 a od 17 września 2013 roku wystawę będzie można oglądać w Galerii Lipowa 3 ( Centrum Szkła i Ceramiki). Docelowo ze zdjęć zostanie przygotowany album fotograficzny w wersji drukowanej. Wydanie albumu planowane jest na jesień 2014 roku. Do tego czasu projekt będzie kontynuowany i będą powstawać kolejne fotografie.
Paulina Bandura
Fotografuję swoje myśli. Z Agą Wojtuń rozmawia Renata Rusnak (fragment wywiadu)
Od dwóch lat obserwuję jak spacerujesz pomiędzy Zabłociem i fotografujesz. Wcale nie odnoszę wrażenia, że robisz jakąkolwiek dokumentację, że usiłujesz cokolwiek zatrzymać, upamiętnić. Coś sobie tam pstrykasz, nawet nie wiadomo kiedy, a jednak powstaje sieć, dokument, zatrzymany czas, chwila. Ani piękna, ani brzydka, ani wyzywająca, ani poprawna. Specyficzna, charakterystyczna, taka Twoja…
Aga Wojtuń: Zabłocie… pierwszy kontakt z nim był dziwny i straszny, czułam strach i obrzydzenie, w powietrzu wisiał PRL, coś, co już minęło. To był początek zimy, śnieg, błoto, dziwne miejsce, dziwni ludzie… Łączy mnie z nim dużo przeżyć, dobrych i złych, cała gama, ale też przywiązanie do miejsca. Teraz czuję się tu jak u siebie, jak w domu. Kiedy wyjeżdżam to gdzieś tam krążę, a kiedy wracam, zawsze mam to poczucie, że jestem w domu, łapię oddech. Mam przestrzeń, chyba o to chodzi, że od zawsze mam na Zabłociu przestrzeń. Do myśli, działania, tworzenia. Patrzysz na miasto z góry, czujesz je i chłoniesz, jesteś jego częścią, ale jesteś z boku, nie w centrum uwagi.
Tu się zgodzę, miałam podobne odczuwanie Zabłocia – przestrzeń, swoboda, z dystansu, ale i w połączeniu. Znam tu całą masę ludzi, którzy rzeczywiście prawie mieszkają w swoich pracowniach jak w domach, czego jesteś najlepszym przykładem. No i to oni, jednak, to ludzie kształtują obraz Zabłocia. Nie wiem, gdzie jeszcze można spotkać takie nagromadzenie ciekawych charakterów…
Aga Wojtuń: Ludzie… też trochę trudny temat, bo początkowo podchodziłam do nich ze zbytnią łatwowiernością. Z czasem jednak nastąpiły zmiany, kiepscy ludzie odpadli. Teraz czuć powiew powietrza, mimo że robi się ciasno, pojawia się coraz więcej głodnych takich miejsc ludzi. To się robi modna dzielnica, hipsterka, krakowski lans. Teraz wypełnili je przyjaciele i życzliwi ludzie.
W tym sensie, że się Zabłocie zmienia i ludzie na nim też?
Aga Wojtuń: No tak, zmienia się. Ci tacy szarzy ludzie gdzieś zniknęli, przybywają inicjatywy, pomysły, widać więcej odwagi. Stacja Zabłocie miała być takim moim pamiętnikiem, małym hołdem dla tych wszystkich ludzi, znajomych, przyjaciół, takim podziękowaniem. Jak wydam album, mam już kolejne plany, nie wiem jednak czy tutaj. Lubię kończyć rzeczy, które zaczynam, to ważne, mój upór czasem się opłaca, albo wiara, że jednak się da i że tylko trzeba robić swoje…
Rozmawiała Renata Rusnak