Wzięła urlop, żeby robić dzieci. Sama zagipsowała sobie nogę (prawdziwa historia)
Miała własny scenariusz na życie
Wzięła urlop, żeby robić dzieci. W tym czasie jej mąż wrócił do więzienia, ale nie przejęła się tym za bardzo. Stwierdziła, że mąż kradł, żeby zapewnić jej lepszy byt. Potem było już tylko gorzej.
Sposób na życie
Jak byłam młodsza, przyjaźniłam się z Marleną. Nazywałam ją swoją kuzynką, mimo że oficjalnie nie byłyśmy spokrewnione. Jej mama była najlepsza przyjaciółka mojej mamy. Miałyśmy z Marleną pakt – że żadna z nas nigdy nie zrobi sobie dzieci. Nie znosiłyśmy dzieci, to było jak fobia. Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem, że ludzkość potrzebuje dzieci, aby przetrwać. Ale to po prostu nie był nasz klimat. No więc lata mijały, my się przyjaźniłyśmy, a dzieci nie było.
Nasze ścieżki zaczęły się rozjeżdżać już w liceum, gdy ja, kierowana ambicją, mierzyłam w wykształcenie wyższe i szukałam pierwszej pracy, a Marlena stwierdziła, że jej życiowym celem jest nie pracować. To mocno nas poróżniło.
Marlena wymyślała sporo takich rewelacji, kiedyś powiedziała mi, że znajdzie sobie bogatego męża, żeby ją utrzymywał. Potem, że będzie udawała chorą, żeby utrzymywać się z pieniędzy państwa, bo przecież po coś „płacimy te podatki”. A potem wyprowadziłam się do większego miasta i kontakt z Marleną się urwał. Po dwóch latach okazało się, że dziewczynie totalnie odwaliło.
Polecamy:
Bóg da, Bóg zabierze? – O ucieczce w wiarę i robieniu dzieci
Łobuz kocha najbardziej
Pewnego razu zadzwoniła moja mama, zapytać czy wiem, że Marlena się żeni. Byłam bardzo zaskoczona, bo jeszcze dwa lata wcześniej nie miała nawet chłopaka. Okazało się, że Marlena znalazła miłość podczas pracy w sklepie. Jej wybranek miał na imię Marek. Żadne z nich nie miało wykształcenia maturalnego, byli uwięzieni w tej wsi. A Marek dodatkowo był więziony także w więzieniu – poznali się tuż po jego warunkowym zwolnieniu. On, tak samo jak Marlena, nie był fanem pracowitego stylu życia. Zamknęli go za oszustwa i drobne kradzieże.
No i się zakochali. Historia jak z kiepskiego filmu, wszystko działo się bardzo szybko, ślub i od razu ciąża. Nie było mnie na ślubie, nie dostałam nawet zaproszenia. Wkrótce okazało się, że ani Marlena ani Marek, nie byli zbyt rozgarnięci w kwestii unikania zapłodnienia, bo Marlena zaszła w kolejną ciążę chwilę po urodzeniu pierwszego dziecka.
Miała wtedy 20 lat, a jej matka relacjonowała wszystkie nowostki mojej mamie. Stąd właśnie dowiedziałam się, że razem z drugim dzieckiem, Marlena postanowiła całkiem przestać pracować (tak jakby wcześniej ponadprzeciętnie harowała) i zdać się na świadczenia socjalne. Ale zanim to zrobiła, zagipsowała sobie rękę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Stwierdziła, że weźmie urlop od pracy, żeby móc w spokoju robić dzieci. W tym czasie, Marek wrócił do więzienia. Ale Marlenie to nie przeszkadzało, bo tym razem wyrok trwał tylko 6 miesięcy. Jak to sama ujęła, „Marek nie mógł się powstrzymać przed kolejną kradzieżą, a to wszystko z potrzeby zapewnienia mi dobrego życia”.
Zobacz także:
„Z każdą spotykał się tylko raz, spał z nią i wracał do mnie”
Trzecia ciąża
Sześć miesięcy minęło szybko, bo Marlena zaszła w trzecią ciążę chwilę przed powrotem Marka do więzienia. Więc jak wyszedł, to ona akurat rodziła. Miała istnie bojowe nastawienie do tematu „zakładania rodziny”. Najzabawniejsze wydało mi się to, że ona nawet nie mieszkała z Markiem. Mieli ślub, mieli trójkę dzieci, a Marlena dalej mieszkała u swojej matki. Z drugiej strony, nie dziwiło mnie to za bardzo, bo od swojej mamy dowiedziałam się, że matka Marleny uważa ją za psychicznie niezrównoważoną i zwyczajnie nie radzi sobie z sytuacją.
A sytuacja była dynamiczna, bo zaledwie parę miesięcy po urodzeniu trzeciego dziecka, Marlena została przyłapana na kradzieży pieniędzy z kościelnej tacy. Za pierwszym razem ksiądz jej odpuścił i nie powiadomił policji. Drugi przypadek miał miejsce w sklepie, w którym Marlena poznała Marka.
Wpadli tam razem i zasłaniając się trójką dzieci, próbowali ukraść alkohol. Bo zainspirowana swoim mężem (z którym dalej nie mieszkała), Marlena zaczęła sporo pić. Jak się można było spodziewać, gdy policja dowiedziała się, że Marek po raz trzeci dopuścił się (a raczej próbował się dopuścić) kradzieży, zawinęli go na dołek. Marlenie odpuścili, bo ktoś musiał zająć się tymi dziećmi.
Przykre zakończenie
Gdy Marek poszedł siedzieć po raz trzeci, Marlena się załamała. Miała wtedy 23 lata, trójkę małych dzieci, zero pieniędzy i groźne stadium alkoholizmu. Nic nie zapowiadało, żeby jej mąż miał w najbliższym czasie wyjść z więzienia. Matka wyrzuciła ją z mieszkania i wniosła o odebranie Marlenie praw rodzicielskich. Sąd przystał na jej propozycję i maluchy trafiły na stałe pod opiekę babci. Marlena musiała w końcu zgodzić się na zamknięty ośrodek odwykowy, połączony z jakąś specjalną terapią dla osób nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie. Od tamtej pory plotki się urwały, a słuch o mojej przyjaciółce zaginął.
Nie przegap:
Nastoletnie ciąże i gra w słoneczko – jak straszymy swoje dzieci tematami tabu