Monday, February 17, 2025
Home / Ludzie  / Kre-aktywne  / Wszystkie niepowodzenia można obrócić w sukces

Wszystkie niepowodzenia można obrócić w sukces

Rozmowa z Rafałem Brzoską, twórca i prezesem Grupy Integer.pl, Magellanem Roku 2013.

Rafał Brzoska / Fot. Żelazna Studio, Piotr Waniorek

Rozmowa z Rafałem Brzoską, twórca i prezesem Grupy Integer.pl, Magellanem Roku 2013.

Rafał Brzoska / Fot. Żelazna Studio, Piotr Waniorek

Rafał Brzoska / Fot. Żelazna Studio, Piotr Waniorek

Natalia Łabuz: Budzisz się czasami w nocy i myślisz sobie „nie dam rady”?
Rafał Brzoska: Wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych, z którymi człowiek nie byłby w stanie sobie poradzić. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że nie sprostam wyzwaniom, z którymi muszę się zmierzyć. Zdaję sobie sprawę, że na sukces w biznesie przekłada się ciężka praca oraz stuprocentowe zaangażowanie, a gwarancją powodzenia są odpowiednio zaplanowane działania. W związku z tym byłem przygotowany na wszelkie trudności związane z prowadzeniem własnej firmy na tak szeroką skalę. Swoją pracę zawsze wykonuję rzetelnie od początku do końca dzięki temu udaje mi się uniknąć nieprzespanych ze zmartwienia nocy.

N.Ł. Psycholodzy podkreślają, że kluczem do sukcesu jest myślenie pozytywne, Ty jednak mówisz, że ciągle myślisz o porażce…
R.B: Uważam, że aby zapobiec porażce trzeba mieć ją zawsze na uwadze. Istnieje pewne powiedzenie: „miej nadzieję na najlepsze, ale bądź gotowy na najgorsze”. Warto o tym pamiętać i planując działanie dobrze jest zakładać różne scenariusze rozwoju sytuacji.

N.Ł:To pomaga?
R.B:Taka postawa pozwala szybko wprowadzać rozwiązania zapobiegawcze i sprawić, że wyjście z kryzysu następuje dużo szybciej. Oczywiście optymizm i odwaga w działaniu są bardzo ważnymi elementami przy zakładaniu własnej firmy i powinny być odpowiednio zbalansowane. Myślenie pozytywne musi być wsparte właściwą strategią biznesową oraz konsekwencją w realizacji jej założeń. Potknięcia są w biznesie nieuniknione. Nie należy się od nich odcinać, ale potraktować jako źródło inspiracji i doświadczeń. Dla mnie każda porażka to cenna życiowa lekcja oraz ogromna motywacja do jeszcze lepszego działania.

N.Ł. To w takim razie jak radzisz sobie z niepowodzeniami?
R.B: Nie rozpaczam, kiedy coś nie wychodzi tak, jak tego oczekiwałem. Ze wszystkiego staram się wyciągnąć odpowiednią lekcję, analizuję co mógłbym ulepszyć i poprawić, aby w przyszłości uniknąć popełniania tych samych błędów. Grunt to umieć wynieść coś pozytywnego z każdego doświadczenia, nawet przykrego. Wszystkie niepowodzenia można obrócić w sukces.

N.Ł:I Ty to robisz
R.B.: Obecnie utrzymujemy pozycję jednego z liderów dostaw dla branże e-commerce nie tylko w kraju, ale również na arenie międzynarodowej. Już sam ten fakt jest dla nas ogromnym osiągnięciem.

N.Ł: Paczkomaty są już nawet w Arabii Saudyjskiej…
R.B.: Nasze innowacyjne urządzenia są dostępne na pięciu kontynentach, w bardzo krótkim czasie podbiły takie kraje jak: Arabię Saudyjską, Australię, Chile, Wielka Brytanię, Irlandia, Islandię, Litwę, Łotwę, Ukrainę, Estonię, Polskę, Rosję, Cypr, Słowację, Czechy, a także Kolumbię. Łącznie na całym świecie funkcjonuje – w różnych modelach biznesowych – około 4.000 Paczkomatów® InPost. Pod względem szybkości rozwoju w segmencie usług click&collect wyprzedzamy naszych największych konkurentów.

N.Ł: Szykujesz się na podbój świata?
R.B.: Docelowo zakładamy, że nasze rozwiązania logistyczne zdominują rynek światowy, jednak nie możemy jednoznacznie stwierdzić, jak dużo czasu potrzebujemy na realizację naszych celów.

N.Ł. To dlatego media nazywają Cię „drapieżnym przedsiębiorcą”?
R.B.: Na pewno nie jestem typem człowieka, który łatwo się poddaje i zraża każdym niepowodzeniem. To prawda, że zawsze walczę do końca. Nigdy nie pozostawiam za sobą niedokończonych spraw i jestem wytrwały we wszystkich przedsięwzięciach. Jeśli mi na czymś zależy, daję z siebie wszystko, aby osiągnąć ten cel.

N.Ł W ubiegłym roku otrzymałeś tytuł Magellana Roku 2014. W tym roku zasiądziesz w jury konkursu, na co będziesz zwracał największą uwagę przy ocenie kandydatów?
R.B.: Laury Magellana są nagrodą dla osób, które dążą do osiągnięcia niemożliwego – chcą zmieniać rzeczywistość na lepszą. Nominowani kandydaci to debiutujący menadżerowie i przedsiębiorcy, których cechuje profesjonalizm, wizjonerstwo, skuteczność oraz pragnienie osiągnięcia sukcesu. W ocenie kandydatów to właśnie te kryteria będą dla mnie wyznacznikiem. Wierzę, że w Polsce jest wiele młodych, wybitnie uzdolnionych osób, które są w stanie osiągnąć sukces na arenie międzynarodowej.

N.Ł. Wizja, wytrwałość, czy zaangażowanie? Jakie cechy Magellana, są potrzebne w biznesie?
R.B.: Wszystkie te cechy są niezmiernie ważne w profesjonalnym podejściu do biznesu i stanowią jego siłę napędową. Jeśli chcemy osiągnąć sukces musimy od razu założyć, że nie będzie łatwo. Jeśli nie będziemy mieli wizji, nie uda nam się już na starcie. Jeśli zabraknie nam zaangażowania oraz wytrwałości, nasze przedsięwzięcie będzie z góry skazane na porażkę. Poza tym wydaje mi się, że takimi kluczowymi cechami przydatnymi w biznesie są pęd do ciągłego podwyższania sobie poprzeczki i charyzma w przenoszeniu tego na zespół, z którym się współpracuje.

N.Ł Absolwent krakowskiej uczelni, przed czterdziestką – osiąga międzynarodowe sukcesy. Czy to nie dziwi ludzi z Twojej branży? Z jakimi reakcjami się spotykasz?
R.B.: Spotkałem się z różnymi opiniami na swój temat czy to z ust dziennikarzy, analityków, czy osób prywatnych. Niektórzy faktycznie uważają, że aby osiągnąć międzynarodowy sukces należy ukończyć Cambridge. Jestem najlepszym dowodem na to, że studia na polskim Uniwersytecie nie są przeszkodą na drodze do kariery. Wiele osób jest pod wrażeniem, że człowiek, który ukończył studia w Krakowie odniósł tak ogromny sukces.

N.Ł. No właśnie internauci żartobliwie określają Twoją drogę do sukcesu: „Z Nędzy do pieniędzy”…
R.B.: Jeszcze na studiach razem z moją obecną żoną i jednym z kolegów postanowiliśmy stworzyć firmę, która będzie zajmowała się dystrybucją ulotek. Od tego się zaczęło. Jednak w ciągu pierwszych trzech miesięcy zatraciliśmy pierwotny cel naszej działalności, na rzecz branży informatycznej. W tamtych czasach wszyscy tworzyli strony internetowe i my również chcieliśmy robić to samo. Niestety kompletnie się na tym nie znaliśmy. Nie było mowy o zarabianiu pieniędzy, gdyż naszą pracę zlecaliśmy osobom trzecim, które wiedziały jak to zrobić. Po pierwszych trzech projektach wyczerpaliśmy całkowicie kapitał zakładowy. To spowodowało, że po czterech miesiącach w budżecie firmy pozostały środki na zaledwie jeden miesiąc działalności.

N.Ł. I co wtedy zrobiliście?
R.B.: Musieliśmy wrócić do pierwotnego pomysłu. Przeznaczyliśmy ostatnie pieniądze na ogłoszenie prasowe dotyczące kolportażu ulotek za 5 groszy. Nasza oferta stosunkowo zaniżyła cenę rynkową, a pierwsze „poważne” zlecenie opiewało na kwotę 250 zł. Po dwóch tygodniach otrzymaliśmy następne na 30 tysięcy ulotek, a do pomocy przy ich dystrybucji zaangażowaliśmy cały akademik. Sukcesywnie zdobywaliśmy kolejne, coraz większe projekty. Spółka po pół roku działalności była już rentowna. Było nas stać na czynsz i zaczynaliśmy zarabiać. Wtedy na naszej drodze pojawił się klient, który powiedział, że otwiera nowy sklep w Tarnowie i chce żebyśmy go obsługiwali. Mieliśmy jedynie trzy dni na zorganizowanie tam sieci dystrybucyjnej. W efekcie tego działania powstał model biznesowy, który sprawił, że w okresie zaledwie trzech lat staliśmy się liderem rynkowym o ogólnopolskim pokryciu, z 40% udziałem rynkowym, z EBITDA na poziomie 15%. To był taki czas, kiedy osiągało się ambitne cele na fali rosnącego popytu rynkowego.

N.Ł. Co Ty miałeś wtedy w głowie? Wizję sukcesu, wielkich pieniędzy, uznania?
R.B.: Początkowo szukałem własnego sposobu na życie i na zarabianie pieniędzy. Od zawsze byłem jednak ambitny, więc nie interesowała mnie praca jakakolwiek. Wiedziałem, że muszę sięgać wysoko, aby zaspokoić własne pragnienia. Chciałem zrobić coś nowatorskiego, co wpłynie na polepszenie standardów życia społeczeństwa. Inspiracją w biznesie był dla mnie młodszy brat mojego kolegi ze studiów, który sam zrezygnował z edukacji, ponieważ uważał, że ma świetną pracę przy roznoszeniu ulotek. Przez trzy dni pracy w tygodniu zarabiał więcej niż jego rodzice przez tydzień. Kiedy się o tym dowiedziałem, zacząłem się zastanawiać, jak to możliwe, żeby w tak krótkim czasie zarabiać tyle pieniędzy? Zacząłem z uwagą przyglądać się sytuacji na rynku i dostrzegałem jego niezmierzony potencjał. Nie myślałem wtedy jeszcze o Paczkomatach®. Skupiałem się na kolportażu ulotek, a konkurencja w tamtych czasach nie była duża. Stwierdziłem, że muszę spróbować z własną firmą i jak widać dzisiaj – była to słuszna decyzja.

Rafał Brzoska / Fot. Żelazna Studio, Piotr Waniorek

Rafał Brzoska / Fot. Żelazna Studio, Piotr Waniorek

N.Ł. InPost okazał się strzałem w dziesiątkę…
R.B.: Uważam, że w każdym biznesie niezwykle istotne kwestie to szczęście oraz przypadek. Czynniki te nawet w 60–70% odpowiadają za to, czy coś się udaje, czy nie. Gdy patrzę na rozwój firmy z perspektywy lat, dochodzę do wniosku, że zawsze wiedzę czerpałem z rynku, a nie z książek. To jest pewien ewenement, ponieważ większość menadżerów, zwłaszcza polskich, lubi czerpać wzorce, szczególnie w zakresie modeli zarządczych, najczęściej zza Wielkiej Wody, które nie zawsze sprawdzają się w warunkach polskich. Jest mnóstwo przykładów biznesów, prowadzonych w Polsce przez menadżerów ze Stanów, które poniosły sromotną klęskę. Dlatego, że źle zaimplementowano jakiś model, który działa prawie wszędzie, ale nie zadziała w Polsce.

N.Ł To dwa zupełnie inne rynki
R.B.: Rynek amerykański jest zupełnie inny niż polski. Tam człowiek ma pomysł, po czym sprawdza go na uczelni w innym mieście i sprzedaje ten nierentowny biznes funduszom typu venture capital, które przez wiele lat zasilają go gotówką, aby mógł rosnąć globalnie.

N.Ł. Gdybyś urodził się w Stanach byłoby Ci łatwiej?
R.B.: Myślę, że ze względu na lokalnych gigantów, jak chociażby Amazon, przebicie się byłoby dużo trudniejsze, nie mówię jednak, że niemożliwe.

N.Ł Szykujesz się na pojedynek z amerykańskim gigantem?
R.B.: Jestem gotowy do rywalizacji, ale także do współpracy. Nie wykluczam, że ta druga forma może okazać się nawet bardziej efektywna. Staram się analizować różne scenariusze i wybierać ten najlepszy. Jestem przekonany, że chcę dalej rozwijać biznes paczkomatowy – to przyszłość rynku e-commerce, który w krótkim czasie stanie się dominującą odnogą handlu detalicznego na świecie.

Natalia Łabuz

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ