Wspinałam się po medale, dziś pomagam innym wspinać się po zdrowie ‒ rozmowa z Klaudią Buczek
czyli jak powstało Made By Diet®
Klaudia Buczek / fot. Piotr Drożdż
Ambitna, zdeterminowana i zawsze w ruchu — tak można opisać Klaudię Buczek, zdobywczynię Pucharu Świata we wspinaczce sportowej na czas w Xiamen i dietetyczkę kliniczną oraz sportową, współzałożycielkę ogólnopolskiej poradni Made By Diet®. Przez lata stawała na podium, dziś pomaga kobietom odzyskać energię, odporność i równowagę. Opowiada, jak świadome odżywianie pozwala zapanować nad ciałem i emocjami — oraz dlaczego w przypadku celiakii czy hipoglikemii reaktywnej to właśnie dietoterapia bywa kluczem. Bo czasem najtrudniejszy szczyt to ten, który zdobywamy w sobie
Zaczynałaś jako zawodniczka, zdobyłaś Puchar Świata i wielokrotnie mistrzostwo Polski. Czy pamiętasz moment, w którym poczułaś, że chcesz przekierować tę sportową determinację w pomaganie innym — zostać dietetykiem?
Klaudia Buczek: Zainteresowanie odżywianiem i funkcjonowaniem przewodu pokarmowego miałam od zawsze. W liceum wybrałam profil biologiczno-chemiczny, więc decyzja o studiach była dość naturalna. Początkowo planowałam dwa kierunki — AWF oraz Technologię Żywności z Dietetyką — ale przy intensywnych treningach szybko okazało się, że to niewykonalne. Wybrałam dietetykę dzienną w Krakowie i połączyłam ją z treningami w rodzinnym Tarnowie. Już jako osiemnastolatkę nauczyło mnie to planowania, stawiania priorytetów i konsekwencji — kompetencji, które dziś wykorzystuję w prowadzeniu poradni i pracy z pacjentami.
Sukces we wspinaczce wymaga nie tylko siły, ale też głowy. Czy w diecie jest podobnie?
Zdecydowanie tak. W sporcie na najwyższym poziomie przygotowanie fizyczne to „must have”, ale o wyniku często decyduje głowa — determinacja i konsekwencja, gdy inni już odpuszczają. Podobnie jest w żywieniu: kluczowa jest konsekwencja, a tę budują dobre nawyki. Nawyki potrafią być zarówno naszym wrogiem, jak i największym sprzymierzeńcem — to one codziennie przybliżają nas do celu albo po cichu od niego oddalają.
Często powtarzasz, że „świadome odżywianie to nie restrykcja, tylko narzędzie”. Co to znaczy w praktyce?
Nie wierzę w restrykcje, wierzę w praktykę, która działa na co dzień. Wszystko zaczyna się od planu – jego brak to „grzech pierworodny” wielu osób. Potrafimy perfekcyjnie zaplanować dzień w pracy czy wyjazd, a zapominamy o paliwie, które ma nas przez ten dzień dowieźć do celu. Lista zakupów i bazowe produkty w lodówce (warzywa, owoce, kasze lub ryż, jajka, nabiał lub roślinne alternatywy, orzechy) ułatwiają dobre wybory i chronią przed przypadkowymi przekąskami.
Druga sprawa to fundamenty, o których często zapominamy: sen i nawodnienie. Kiedy śpimy 7–8 godzin i regularnie pijemy wodę, łatwiej utrzymać energię i panować nad apetytem. Na talerzu stawiam na prosty porządek – w każdym głównym posiłku białko, warzywa lub owoce oraz węglowodany złożone. To daje sytość bez „zjazdów” i stabilizuje nastrój. Słodycze i słone przekąski staram się ograniczać, a jeśli już po nie sięgam – to po posiłku, nie na pusty żołądek. Ostatecznie i tak liczy się konsekwencja: małe, powtarzalne wybory, które dzień po dniu budują energię, równowagę i spokój.

Klaudia Buczek / Martin Rahn
Mówisz o „energi bez spadków”. To brzmi jak marzenie każdej kobiety. Jak dieta wpływa na poziom energii i koncentrację w ciągu dnia?
To rzeczywiście marzenie wielu osób – mieć energię od rana do wieczora bez nagłych spadków. I to jest możliwe, jeśli wiemy, jak ją „dostarczać”. Najczęstszy błąd to nieregularne jedzenie albo pomijanie śniadań, a potem nadrabianie wieczorem. Organizm wtedy reaguje jak na huśtawce – najpierw brak paliwa, potem nagły wyrzut cukru i znowu spadek. Stabilny poziom energii to przede wszystkim regularność posiłków i dobrze zbilansowane węglowodany – takie, które uwalniają się powoli (pełne ziarna, kasze, ryż, warzywa). Do tego zawsze białko i trochę tłuszczu, które wydłużają sytość i stabilizują glikemię.
Ogromne znaczenie ma też nawodnienie – nawet lekkie odwodnienie potrafi obniżyć koncentrację i wywołać zmęczenie. W praktyce oznacza to, że lepiej zjeść prosty, dobrze skomponowany posiłek co 3–4 godziny, niż głodować pół dnia, a potem „rzucić się” na cokolwiek. Taka równowaga na talerzu naprawdę przekłada się na równowagę w głowie – lepszy nastrój, skupienie i więcej siły do działania.
Wiele osób zmaga się z problemami, które można leczyć tylko dietą — jak celiakia czy hipoglikemia reaktywna
To prawda — są choroby i zaburzenia, w których dieta jest jedyną skuteczną formą terapii. Dobrym przykładem jest celiakia, w której nawet śladowe ilości glutenu mogą powodować stan zapalny w jelitach i prowadzić do niedoborów, a jedynym „lekiem” jest ścisła dieta bezglutenowa. Z kolei przy hipoglikemii reaktywnej wszystko rozgrywa się wokół stabilizacji poziomu cukru we krwi — tutaj odpowiednie rozłożenie makroskładników, regularność posiłków i dobór produktów o niskim indeksie glikemicznym potrafią dosłownie odmienić codzienne samopoczucie.
W takich przypadkach kluczowe jest indywidualne podejście i zrozumienie, że „dieta” to nie chwilowa zmiana, tylko element terapii. Kiedy pacjent zaczyna odczuwać poprawę — ma więcej energii, znika senność po jedzeniu czy wahania nastroju — pojawia się ogromna motywacja do dalszej pracy. To bardzo satysfakcjonujące, bo widać, że odpowiednio dobrane jedzenie potrafi realnie leczyć, nie tylko „pomagać”.
Z sukcesów sportowych przeszłaś do pracy z pacjentami, a potem współtworzyłaś ogólnopolską poradnię Made By Diet®. Jak narodził się ten pomysł i co było dla Ciebie najważniejsze przy jej tworzeniu?
Jeszcze podczas studiów wiedziałam, że chcę pracować z pacjentami — to zawsze było moim celem i naturalnym przedłużeniem pasji do zdrowego stylu życia. Początkowo działałam jako jednoosobowa firma, co miało swoje plusy: prostotę i dużą niezależność. Z czasem jednak zrozumiałam, że rozwój poradni wymaga zespołu — ludzi z różnymi kompetencjami, którzy mogą się wzajemnie uzupełniać.
Podobnie jak w sporcie, tu również liczy się teamwork. Na sukces zawodnika pracuje cały sztab — trener, fizjoterapeuta, dietetyk sportowy, czy manager.
Tak samo w dietetyce: żeby skutecznie pomagać pacjentom, potrzebne są różne perspektywy i współpraca.
Przełomowy był okres pandemii. Wtedy, wspólnie z moim wspólnikiem Michałem, zaplanowaliśmy nowy etap rozwoju poradni ‒ zdecydowaliśmy się na zmianę formy prawnej na spółkę z o.o. i stworzenie marki, która będzie rozpoznawalna nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Tak powstało Made By Diet® ‒ ogólnopolska poradnia dietetyczna specjalizująca się w dietetyce klinicznej i sportowej, która dziś łączy specjalistów z różnych dziedzin i wspiera pacjentów z całego świata.

Klaudia Buczek / fot. Michał Miśta, Made By Diet®
Powiedziałaś kiedyś, że „żywienie to narzędzie do lepszego życia, nie tylko do ładniejszej sylwetki”.
To zdanie bardzo dobrze oddaje moje podejście do dietetyki. Dla mnie żywienie to nie tylko sposób na utrzymanie sylwetki, ale przede wszystkim narzędzie do lepszego samopoczucia i zdrowia — także psychicznego. Wiele osób zapomina, że to, co jemy, wpływa bezpośrednio na odporność, poziom energii, koncentrację i produktywność czy nawet nastrój. Dla przykładu – aż 70–80% komórek układu odpornościowego znajduje się w jelitach, więc sposób, w jaki się odżywiamy, dosłownie kształtuje naszą odporność. Nie bez powodu mówi się, że jelita to „drugi mózg” – komunikują się z układem nerwowym i wpływają na to, jak reagujemy na stres czy zmęczenie.
W praktyce oznacza to, że dieta bogata w błonnik, warzywa, fermentowane produkty i zdrowe tłuszcze działa jak codzienna profilaktyka. Dobrze skomponowany jadłospis może nie tylko wspierać odporność, ale też łagodzić stany zapalne, poprawiać sen i ogólne samopoczucie.
Dlatego zawsze powtarzam pacjentom, że warto myśleć o jedzeniu jak o inwestycji – w energię, odporność i przyszłe zdrowie, nie tylko w wygląd. W Made By Diet® bardzo często zaczynamy właśnie od poprawy samopoczucia i pracy jelit – a efekty wizualne przychodzą naturalnie, jako efekt uboczny lepszego odżywienia organizmu.
Jak wybrać dobrego dietetyka?
To bardzo ważne pytanie, bo dziś tytuł „dietetyk” bywa używany zbyt swobodnie. Warto pamiętać, że dobry specjalista to nie tylko ktoś, kto „układa jadłospisy”, ale przede wszystkim partner w procesie zmiany — osoba, która potrafi słuchać, analizować i dopasować rozwiązania do indywidualnych potrzeb, a nie do schematu.
Zwróciłabym uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze — wykształcenie kierunkowe i rzetelna wiedza poparta praktyką, najlepiej akademicką lub kliniczną. Po drugie — sposób komunikacji. Dobry dietetyk tłumaczy, nie ocenia. Uczy, jak rozumieć własne ciało, zamiast narzucać gotowe rozwiązania. Po trzecie — indywidualizacja. Jeśli ktoś proponuje „diety cud” lub sztywne plany bez wywiadu zdrowotnego, to sygnał ostrzegawczy.
Dla mnie najważniejsze jest, by pacjent czuł, że ma obok siebie kogoś, kto rozumie jego sytuację — zdrowotną, zawodową, emocjonalną. Bo skuteczna dieta to nie restrykcja, tylko proces oparty na zaufaniu i współpracy. W Made By Diet® staramy się właśnie tak pracować — interdyscyplinarnie, z empatią i w oparciu o fakty, nie mody.

Klaudia Buczek / fot. Sylwia Buczek
Czego najbardziej nauczyła Cię wspinaczka — o sobie i o kobietach, które dziś wspierasz?
Wspinaczka nauczyła mnie pokory i cierpliwości — tego, że nie wszystko przychodzi od razu, a każdy „szczyt” wymaga czasu i konsekwencji. W sporcie nie da się iść na skróty, tak samo jak w życiu czy w dbaniu o zdrowie. Zrozumiałam też, że prawdziwa siła nie zawsze polega na byciu nieustannie „twardą”, ale na umiejętności słuchania siebie, odpoczynku i akceptacji tego, w jakim punkcie jesteśmy.
Kobiety, z którymi dziś pracuję, często są bardzo wymagające wobec siebie — chcą być świetne w pracy, w domu, w relacjach. Widzę w nich siebie sprzed lat. Dlatego powtarzam im, że zdrowie nie jest luksusem ani projektem do zrealizowania, tylko fundamentem wszystkiego, co robimy. Jeśli zadbamy o siebie, zyskujemy energię, równowagę i wewnętrzny spokój. A wtedy naprawdę możemy sięgać wysoko — w każdej dziedzinie życia.

Grafika Partnera
