Wojna informacyjna – jak nie dać się zmanipulować?
Nie zapominajmy o istnieniu fakenewsów

Jak możemy pomóc Ukrainie? Jak nie dać się zmanipulować? / fot. Matti / Unsplash
Od momentu otwarcia ognia przez rosyjskie wojska na terenie Ukrainy, internet zalewają fale sprzecznych informacji. Jak weryfikować, które z nich są prawdziwe? Czym jest wojna informacyjna? Co udostępniać, by nie siać paniki i nie rozpowszechniać dzieł stworzonych przez farmy trolli?
Wojna informacyjna w Europie i na świecie
Ze względu na sprzeczne ze sobą komunikaty, które masowo wdzierają się w naszą przestrzeń medialną, musimy bardziej niż kiedykolwiek wyczulić się na weryfikowanie źródeł informacji, z których korzystamy. W obliczu aktualnych wydarzeń niezwykle łatwo jest wpaść w panikę, a jeszcze łatwiej przekazać ją dalej. Pierwsze dni w nowej rzeczywistości są niezwykle trudne do przetrwania – wymagają spokoju, który nie zawsze łatwo zachować, szczególnie osobom o słabych nerwach lub zdrowiu psychicznym.
Spróbujmy jednak przypomnieć sobie, jak na początku pandemii, stojąc w olbrzymich kolejkach, patrzyliśmy, jak wykupowane są zapasy suchych produktów. Po krótkim czasie w sklepach brakowało podstawowych artykułów żywnościowych. A ci, którzy byli odpowiedzialni za to spustoszenie, przez kolejnych kilka miesięcy skazani byli na jedzenie tego samego makaronu… Aby uniknąć przeżywania jeszcze raz tego niekontrolowanego chaosu, tym razem wystarczy, że podejmując jakiekolwiek działania, oprzemy się na sprawdzonych źródłach informacji. Natalia Hatalska, założycielka instytutu badań nad przyszłością infuture.institute na swoim koncie na Facebooku pisze:
W związku z wojną na Ukrainie staram się ograniczać swoją aktywność w mediach społecznościowych, nie zabierać głosu, nie dyskutować, nie forwardować treści. To świadomy wybór. Ta wojna trwa bowiem równolegle w świecie fizycznym, gdzie giną ludzie, i w świecie cyfrowym – gdzie opiera się na cyberatakach i dezinformacji. Już dawno temu, przed erą internetu, Vladimir Volkoff (znany pisarz poruszający kwestie metod manipulowania świadomością jednostek i społeczeństw) w swojej książce „Psychosocjotechnika, dezinformacja – oręż wojny” pisał o tym, że chaos informacyjny, tworzenie setek wersji jednego zdarzenia to jedna z socjotechnik stosowanych przez regularne wojsko po to, by nie móc dojść do prawdy i zdestabilizować społeczeństwo.
Higiena w mediach społecznościowych, tj. niekomentowanie, nieforwardowanie niesprawdzonych informacji, niepogłębianie szumu informacyjnego to dla mnie dziś jak utworzenie korytarza życia na autostradzie. Odsunięcie się na bok, zrobienie miejsca po to, by informacje z oficjalnych, sprawdzonych kanałów mogły płynąć środkiem. By każdy z nas mógł wiedzieć, co dzieje się naprawdę. A gdybym miała polecić komuś coś do przeczytania na ten czas, to byłaby to jedna pozycja. Napisana 600 lat p.n.e. króciutka bajka greckiego filozofa, Ezopa – Trzy woły i lew. To piękna, prosta opowieść o tym, że w obliczu zagrożenia najważniejsza jest wspólnota i jedność. Potrzebna jest nam ona dziś, jutro i każdego dnia.
Autorka posta nie namawia do obojętności, a do powielania jedynie sprawdzonych informacji – czyli płynących z instytutów badawczych, stron rządowych czy innych zweryfikowanych źródeł. Korytarz życia dla informacji jest metaforą niezwykle trafioną, którą wszyscy powinniśmy zrozumieć, chcąc działać racjonalnie.
Sprawdź też: Tęsknota za wojną. Czy dopiero w obliczu zagłady czujemy, że żyjemy?
Farmy trolli – kto mówi prawdę?
Po co właściwie w internecie pojawiają się informacje nieprawdziwe? Szerzenie tego typu treści ulega wzmożeniu szczególnie w sytuacjach konfliktów zbrojnych, by wewnętrznie zdestabilizować przeciwnika. Choć wydaje się to czymś zupełnie błahym i powszednim, w czasie wojny i w dobie internetu dezinformacja to bardzo potężna broń. Społeczeństwo, które jest wewnętrznie podzielone, zastraszone, niepewne lub niestabilne, nie funkcjonuje sprawnie. Na stacjach kończy się paliwo, choć paliwa w kraju nie brakuje. W bankomatach nie ma pieniędzy, choć banki są wypłacalne.
Za te sytuacje odpowiedzialne są właśnie farmy trolli – firmy, organizacje lub grupy ludzi, których zadaniem jest podszywanie się pod zwykłych użytkowników internetu i forsowanie określonych poglądów. Zasiewają oni niepewność wśród zwykłych osób korzystających z sieci. Masowo postują informacje nieprawdziwe lub tworzą wrażenie społeczności o konkretnym spojrzeniu na świat. Jak dziś, w obliczu konfliktu zbrojnego działają farmy trolli? Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych podaje, że w badanym okresie, czyli podczas bieżącej analizy w dniach 21.02.22 – 22.02.22 uwagę analityków zwrócił fakt ponadnormatywnej aktywności publikacyjnej fraz takich jak:
- „banderowcy” w kontekście negatywnym rozumianym jako „to nie ludzie”; „psy”; „mordercy” „dzieciobójcy”;
- „UPA” w kontekście „mordercy Polaków”;
- „Ukraińcy” w kontekście słów „mordować Polaków”;
- „ukraińscy uchodźcy” w kontekście negatywnym „rynek pracy”; „bezrobocie”
- wulgaryzmów w różnych wariacjach, odnoszących się w sposób negatywny do obywateli #UKR;
- „ludobójstwo” w kontekście negatywnych odwołań historycznych ws. #UKR;
- wyrażane bezpośrednio kontekstowo poparcie dla działań Prezydenta #RUS;
- dynamicznie zwiększający się wzrost fraz negujących spójność sojuszu NATO, poniżających i wyśmiewających najważniejszych liderów europejskich w zestawieniu z Prezydentem #RUS
– pisze IBIMS na swojej stronie. Po pogłębionej analizie instytut wykazał, że liczba kont aktywnie zaangażowanych w dystrybucję przekazów w sieci jest stosunkowo niska, a 90% analizowanych kont uczestniczyło wcześniej w dystrybucji treści sceptycznych wobec szczepień. Analiza wykonana przez instytut wykazała także, że treści te są dystrybuowane mechanicznie – tzn. jednolite treści udostępniane są w wielu miejscach przez różne konta. Zasięg w badanym okresie wyniósł około 2MLN. Jak nie dać się zmanipulować? Przede wszystkim czerpać wiedzę tylko z rzetelnych źródeł.
Wojna informacyjna – jak możemy pomóc Ukrainie?
Na profilach fundacji i organizacji pojawiają się obrazy ogromnych magazynów pełnych żywności i ubrań, które mają zostać przetransportowane na Ukrainę. Widzimy zdjęcia miejsc pomocy i noclegowni dla osób uciekających od wojny. Polacy bardzo szybko zorganizowali się, by nieść wsparcie. Niestety w dalszym ciągu wiele osób chce korzystać na nieszczęściu innych. Mowa oczywiście o fałszywych zbiórkach – oznaczonych jako mających pomagać Ukrainie. W rzeczywistości pieniądze z wielu zbiórek organizowanych przez osoby prywatne zasilają ich własne portfele. Nie chcemy pozwolić, by chęć niesienia pomocy przez Polaków została wykorzystana, dlatego namawiamy do skrupulatnej weryfikacji źródeł i autorów osób zakładających zbiórki. Dla ułatwienia poniżej podajemy sprawdzone nazwy instytucji, gdzie można wpłacać pieniądze oraz miejsc, gdzie można zostawiać artykuły pierwszej pomocy:
- Fundacja „Nasz Wybór”, prowadząca Ukraiński Dom.
- Fundacja SiePomaga (organizator zbórki: Fundacja SiePomaga)
- Polska Misja Medyczna
- Polska Akcja Humanitarna
- Fundacja Ocalenie
- Fundacja Bądź
- Caritas
- UNICEF
- DIOZ
- Oficjalne profile miast na Facebooku i Instagramie
W jaki sposób możemy jeszcze wspierać Ukrainę? Oczywiście sposobów jest wiele, a obywatele tego kraju doceniają wszystkie gesty wsparcia, nawet te symboliczne. Oto przykładowa lista rzeczy, na które możemy zdecydować się, by wesprzeć osoby uciekające od wojny:
- Osoby, które biegle władają językiem polskim, mogą zdecydować się na udzielanie bezpłatnych korepetycji dla osób z Ukrainy;
- Posiadający samochód mogą zgłosić się do przewożenia osób potrzebujących transportu z granicy do innych miast w Polsce;
- Osoby zdrowe mogą zgłosić się do centrum krwiodawstwa, by oddać krew dla Ukraińskich żołnierzy i ofiar wojny;
- Solidarność z Ukrainą można okazać poprzez branie udziału w marszach przeciwko wojnie;
- Istotne jest też wsparcie osób z Ukrainy w naszym najbliższym otoczeniu, choćby przez rozmowę i zainteresowanie ich zdrowiem.
Czym jest język inkluzywny?
Należy pamiętać, że to, jak wygląda nasza rzeczywistość kształtuje także język. Mając to na względzie, wiele osób zachęca do zapoznania się z definicją języka inkluzywnego. To nic innego jak empatia i szacunek widoczne w sposobie mówienia, szczególnie w odniesieniu do grup, które są dziś marginalizowane. Na Instagramie powstało konto, stworzone przez antropolożkę, które stało się platformą do szerzenia wiedzy na temat języka, który nie wyklucza. W jednym z postów konto inkluzywnamowa pisze:
Dlaczego mówić „w Ukrainie”, a nie „na”? Dlatego, że osoby o to proszą. Mówienie „w Ukrainie” podkreśla autonomiczność, państwowość i niezależność Ukrainy. W odniesieniu do krajów używa się przyimka „w” – w Niemczech, w Rosji, w Hiszpanii. Przyimek „na” występuje na ogół z nazwami regionów (na Pomorzu, na Mazowszu), w tym przypadku podkreśla więc zależność i kolonialne roszczenia do ukraińskich ziem (…).
Wyświetl ten post na Instagramie
Mając na względzie ten ogrom przydatnych informacji nie dajmy porwać się ani zdjęciom dystrybutorów z zawyżonymi cenami paliwa, ani innym pogłoskom o braku żywności czy pieniędzy. Weryfikujmy informacje i myślmy trzeźwo nawet, gdy emocje biorą nad nami górę.
Zobacz także: Jak sobie radzić z lękiem przed wojną? Pytamy psycholożkę