Wednesday, October 9, 2024
Home / Kultura  / Bo kobieta, muzyka i miłość mogą być dysonansem – recenzja książki J.L. Wiśniewskiego

Bo kobieta, muzyka i miłość mogą być dysonansem – recenzja książki J.L. Wiśniewskiego

Drogie panie, pogoda za oknem aż sprzyja do zanurzenia się w domowe pielesze i sięgnięcia po dobrą książkę. Proponuję więc otulić się kocem, zaparzyć sobie ulubioną herbatę i otworzyć najnowszą powieść Janusza Leona Wiśniewskiego Miłość

Miłość oraz inne dysonanse / fot. Wydawnictwo Znak

Miłość oraz inne dysonanse / fot. Wydawnictwo Znak

Drogie panie, pogoda za oknem aż sprzyja do zanurzenia się w domowe pielesze i sięgnięcia po dobrą książkę. Proponuję więc otulić się kocem, zaparzyć sobie ulubioną herbatę i otworzyć najnowszą powieść Janusza Leona Wiśniewskiego Miłość oraz inne dysonanse. Myślę też, że w tle powinna płynąć cichutko muzyka, bo oprócz historii miłosnych i związanych z nimi dysonansów, w tej książce jest bardzo dużo muzyki. Ta książka jest troszkę jak pozytywka.

Miłość oraz inne dysonanse / fot. Wydawnictwo Znak

Miłość oraz inne dysonanse / fot. Wydawnictwo Znak

Wiśniewski po raz kolejny występuje w duecie, tym razem z rosyjską pisarką, Iradą Wownenko. Taki dwugłos literacki wypadł całkiem nieźle, co też nie jest jakimś novum w twórczości tego autora , by wspomnieć tylko 188 dni i nocy stworzonych z Małgorzatą Domagalik. I choć święcie uważam, że Wiśniewski w jakiejś części wewnętrznie jest kobietą, to prawdziwe damskie trzy grosze wrzucone na karty tej powieści jest tu bardzo na miejscu. Tym bardziej, że Wiśniewski tworzy portret swojego bohatera, Struny, polskiego krytyka muzycznego mieszkającego w Niemczech, Wownenko zaś przedstawia nam postać Anny, pracowniczki Archiwum Państwowego, Rosjanki z dziada pradziada. Każde z nich porusza się zatem na polu, które bardzo dobrze zna.

Mamy zatem głównych bohaterów, Annę i Strunę. Jednak zanim się spotkają i cała miłosna historia zamknięta zostanie słowami, że żyli długo i szczęśliwie, to po drodze czytelniczki poznają losy kilkudziesięciu innych ludzi, którzy bliżej lub dalej związani są z Anną i Struną. To jest to, co nazwać można „wodą na młyn” Wiśniewskiego. Ten pan potrafi tworzyć setki portretów ludzkich; historii smutnych, wzruszających, czasem zabawnych, niebywałych i zupełnie zwykłych. Często zastanawiam się, skąd bierze on pomysły na te opowiadania? Wracając do powieści, to te ludzkie losy są dopełnieniem historii głównych bohaterów – gdyby nie one, Struna wciąż rezydowałby z własnej woli w szpitalu psychiatrycznym w Pankow, w Berlinie i gdyby nie pewna Magda Shmitova nie pojechałby do Moskwy odnaleźć pewną Darię i tam nie poznałby ukochanej Anny. „Miłość oraz inne dysonanse” to prawdziwa mozaika ludzkich perypetii. Historii, które są ogromnym walorem tej powieści i bez których straciłaby ona wiele. Sprawiają one, że tę książkę czyta się dosłownie jednym tchem.

Cała ta mozaika jest świetnie skomponowana ze wspominaną w treści muzyką, przeważnie klasyczną. Dla eksperymentu, czytając konkretny fragment, puszczałam sobie w tle płytę, którą akurat zaproponował mi Wiśniewski. To nie był popis wiedzy autora w kwestiach muzycznych. Każda kolejna historia i zaproponowany do niej utwór składały się w idealną całość literacko-muzyczną. Nie bez powodu nazwałam tę książkę pozytywką.

Na jakimś spotkaniu autorskim zapytałam Wiśniewskiego o jego opowiadania publikowane w Bluszczu. Pamiętam, że westchnął z ulgą i odpowiedział, że cieszy się, że jako jedna z niewielu nie pytam go o S@motność w sieci. Ten debiut to rozdział zamknięty w twórczości Wiśniewskiego. Dlatego, drogie panie, nie porównujcie dalszej jego twórczości do tamtej powieści, bo albo się rozczarujecie („bo to już nie to samo, on już z pewnością się wypalił”), albo stwierdzicie, że jest on już trochę powtarzalny i grafomański (choćby w tych setkach czasem aż przesadnie smutnych ludzkich losów). Ale to wciąż będzie nasz Wiśniewski, który zna kobiety lepiej niż niejeden przeciętny mężczyzna. Który nas niejednokrotnie rozbawi, wzruszy, upije, ukołysze. Tak jakby posiadał na nas literacki monopol. Bo to jest esencja Wiśniewskiego. Obojętne czy wróci do nas w postaci zbioru opowiadań, czy w kolejnej powieści jak Los powtórzony, Bikini, czy Miłość oraz inne dysonanse. To będzie nasz, babski Wiśniewski.

Ewelina Wasilewska

Przeczytaj również o książce Miłość oraz inne dysonanse .

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • obrączki ślubne 18 stycznia, 2013

    Zaręczyny już za pasem więc nastąpił termin
    aby zakupić ten niesamowity i piękny pierścionek zaręczynowy.
    W dzisiejszych czasach wybór pierścionka zaręczynowego zależy od indywidualnego gustu przyszłego narzeczonego
    oraz od szczodrości. Oferta sklepów jubilerskich jest bardzo szeroka.
    Jaki pierścionek zaręczynowy wybrać? Obyczaj mówi o złotym, jest
    to powszechnie wiadome. Jeżeli przyszła wybranka serca nie
    lubi żółtej biżuterii można zdecydować się na białe złoto, które równie pięknie i odpowiednio wygląda.

    Biżuteria może też być wykonana z dwóch kruszców np.
    białego i żółtego złota lub żółtego złota i srebra co w połączeniu z rubinem i diamentami
    oślepi blaskiem naszą narzeczoną. Fajnym sposobem na poszukiwanie pierścionka jest sklep internetowy.
    Takie wyjście z sytuacji jest pożyteczne, ponieważ możemy spokojnego obejrzenia i porównania wyrobów.

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ