Miasto tętniące muzyką
Wianki - Święto muzyki 2014 za nami. Program na bogato, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zobaczcie sami
W tym roku po raz pierwszy Kraków dołączył do grona prawie 450 miast na pięciu kontynentach, które każdego roku biorą udział w odbywającym się 21 czerwca „Święcie Muzyki”, czyli Fête de la Musique, dokładnie w dniu przesilenia letniego. O wyjątkowości i sile święta stanowi m.in. to, że nie ma ono jednego epicentrum. Dzięki punktom muzycznym rozproszonym po całym mieście, początek lata świętować mogą przy rozmaitych dźwiękach i gorących rytmach wszyscy mieszkańcy i turyści.
Krakowskie „Wianki – Święto Muzyki” połączyły zatem wciąż silnie obecną nad Wisłą słowiańską tradycję z ideą międzynarodowego Święta Muzyki. W Krakowie celebrować muzykę można było dosłownie wszędzie, a każdy, niezależnie od gustów i preferencji muzycznych mógł znaleźć coś dla siebie. Na czterech scenach wystąpiło 100 artystów, którzy dali ponad 40 koncertów, w których uczestniczyło w sumie blisko 150 tys. widzów. Bez zadęcia, biletów i konieczności spędzania czasu w jednym miejscu – słuchać muzyki można było równie dobrze w roli przechodnia, spacerując między tętniącymi muzyką ulicami Krakowa – mówi Izabela Helbin, Dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego.
Poza czterema dużymi scenami – krakowską (Rynek Główny k. Ratusza), klasyczną (Rynek Główny k. pomnika A. Mickiewicza), alternatywną (pl. Szczepański) i nowohucką (teren zielony wokół NCK) muzyka była obecna również w ramach projektu Krakowskie Granie w krakowskich klubach, kawiarniach, Barbakanie, a także w punkowym tramwaju krążącym po mieście oraz w autobusie stojącym przed klubem Alchemia. Nie zapomniano też o dzieciach, dla których poza licznymi atrakcjami na Jarmarku Świętojańskim, przygotowano również koncert muzyki klasycznej Klasyka dla Smyka. Przed Pawilonem Wyspiańskiego najmłodsi mogli wysłuchać najpiękniejszych utworów w wykonaniu GAGUara, kwartetu smyczkowego Bonjour oraz nauczycieli Szkoły Muzycznej Mozart. Od rana na bulwarze Czerwieńskim odbywał się Bulwar Śniadaniowy, czyli wielkie śniadanie nad Wisłą, na które tłumnie przybili ceniący dobre jedzenie goście. W samo południe w ogródku Księgarni Muzycznej Kurant wystąpiła znana miłośnikom etno i world music pieśniarka Joanna Słowińska, która zaprezentowała materiał z najnowszej płyty Archipelag. W projekcie złożonym z autorskich kompozycji, a także rytualnych pieśni słowiańskich i polskich pieśni obrzędowych Słowińska połączyła swój pierwotny śpiew z brzmieniami elektronicznymi i nowymi technologiami. Sceną krakowską zainaugurowała wokalistka znana z Grupy Pod Budą – Anna Treter, a alternatywną grupa Kapelanka, łącząca brzemienia oparte na stylistyce indie popowej z elementami nowoczesnej elektroniki, dub stepowego groove’u i jazzu. Publiczność na Rynku rozgrzał Andrzej Sikorowski z córką Mają, którym towarzyszył znany gitarzysta Jacek Królik. Tłumnie zgromadzona publiczność śpiewała razem z Sikorowskimi takie przeboje jak Bardzo smutna piosenka retro czy Ale to już było. Nic dziwnego, że artyści bisowali i to aż trzy razy. Na scenie klasycznej mogliśmy obejrzeć premierowo wyjątkowy spektakl taneczno-muzyczny Wesel się nocy czerwcowa, w którym do muzyki ludowej granej przez Zespół Marii Pomianowskiej, tańczyli ubrani w stylizowane prasłowiańskie stroje tancerze z Baletu Dworskiego Cracovia Danza.
Na scenie alternatywnej można było posłuchać utalentowanego polskiego piosenkopisarza Petera J. Bircha z zespołem The River Boat, którzy zaserwowali nam brzmienia spod znaku amerykańskiego folku i alt-country. W bardziej psychodeliczne klimaty wprowadził nas krakowski artysta znany jako Patrick the Pan, okrzyknięty najciekawszym debiutem ubiegłego roku. Z kolei lubiący swingowe brzmienia tradycyjnego big bandu bawili się na Rynku przy dźwiękach niezastąpionego i pełnego humoru Boba Jazz Band. Poza jazzowymi standardami (m.in. On The Sunny Side Of The Street z repertuaru Louisa Armstronga) krakowscy muzycy zagrali również pamiętny szlagier z filmu Vabank Juliusza Machulskiego. Po dźwiękach klarnetu, trąbki, puzonu i banjo nadszedł czas na koncert Jak Barany z Camelotem, czyli wspólny występ artystów Piwnicy Pod Baranami i Loch Camelot, podczas którego nie zabrakło znanej piwnicznej Dezydaraty.
Niemały wybór mieli również melomani. W Filharmonii Krakowskiej pod batutą Michała Dworzyńskiego zabrzmiały najpiękniejsze fragmenty z Carmen Georgesa Bizeta. W roli Cyganki Carmen wystąpiła przy Zwierzynieckiej mezzosopranistka Monika Ledzion, partnerowali jej tenor Paweł Skałuba (Don Jose), sopranistka Iwona Sobotka (Micaela) oraz baryton Leszek Skrla (Escamilo). Na świeżym powietrzu, na scenie na Rynku Sinfonietta Cracovia w ramach programu Eine kleine Nachtmusik wykonała przeboje muzyki klasycznej autorstwa Piotra Czajkowskiego, Johanna Straussa, Wojciecha Kilara czy Wolfganga Amadeusza Mozarta. Muzyka m.in. tego ostatniego rozbrzmiewała w kościele św. Marcina podczas wieczornego Mozart Party w wykonaniu Capelli Cracoviensis.
[Not a valid template]Młodzi bawili się podczas sobotniego wieczoru głównie na Placu Szczepańskim. Atmosferę podgrzała Bokka – czyli tajemniczy polski zespół muzyki alternatywnej, związany z wytwórnią Nextpop. Ubrani w kosmiczne białe skafandry, z maskami na twarzach, z miejsca podbili publiczność. Pięcioosobowy skład występujący incognito zaraził wszystkich swą niewyczerpującą się energią. Syntezatorowe brzmienia w połączeniu z silnym głosem wokalistki wprawiły wszystkich w taneczny nastrój. Niewątpliwie największą publiczność zgromadził wspólny występ legendarnego krakowskiego artysty Zbigniewa Wodeckiego z Mitch&Mitch Orchestra and Choir. Usłyszeliśmy materiał z fonograficznego, kultowego już debiutu Zbigniewa Wodeckiego dla Polskich Nagrań z 1976 roku, który muzycy Mitch&Mitch postanowili ocalić od zapomnienia. Wodeckiemu grającemu na skrzypcach elektrycznych, trąbce i perkusjonaliach oraz dziewięciu Mitchom towarzyszył dwuosobowy chórek żeński. Zabrzmiały takie piosenki jak Partyjka, Rzuć to wszystko co złe przywodząca na myśl dokonania Burta Bucharacha, Wieczór już czy zagrana na bis Panny mego dziadka. Było oldschoolowo, funkowo, chwilami soulowo, a za sprawą rytmów bossa novy również kołysząco. Dzięki temu koncertowi młode pokolenie mogło poznać prawdziwy talent Wodeckiego. Ci, którym wciąż było mało dźwięków, wzięli udział w nocnym Silent Disco, którego kuratorem jest Unsound Festival. Na płycie Placu Szczepańskiego ze słuchawkami na uszach można było bawić się indywidualnie do elektronicznych setów serwowanych przez Ptaki, RSS BOYS i Lutto Lento. Można było też wybrać się do jednego z kilkunastu krakowskich klubów, gdzie trwały muzyczne imprezy do rana. Jedno jest pewne – tej nocy Kraków na pewno nie spał!