Wanda Rutkiewicz: siła i odwaga
Znana nam wszystkim Wanda, która już nawet małym dziewczynkom kojarzy się z górami, to kobieta niezłomna i wytrwała, ale przy tym krucha i sentymentalna, przynajmniej taką możemy zobaczyć ją w sztuce „Ostatnie 300 metrów” Bartosza

„Ostatnie 300 metrów"/ fot. materiały prasowe
Znana nam wszystkim Wanda, która już nawet małym dziewczynkom kojarzy się z górami, to kobieta niezłomna i wytrwała, ale przy tym krucha i sentymentalna, przynajmniej taką możemy zobaczyć ją w sztuce „Ostatnie 300 metrów” Bartosza Kulasa, na krakowskich deskach Bagatelii, scena Sarego 7.
Spektakl przywrócił pod 2 latach do zawodu Lidię Olszak, bo to ona wygrała w castingu rolę Wandy Rutkiewicz, i jak twierdzi może ta Wanda była jej przeznaczona
Zrządzenie losu z tego powodu, że warunki były dość restrykcyjne. To był otwarty konkurs, w którym aktor lub aktorka musiał mieć minimum dwuletnią przerwę w zawodzie. I tak się szczęśliwie złożyło, że ja wracałam do aktorstwa. Przypadek, zrządzenie, może ta Wanda była mi przeznaczona…
Aktorka w godzinnym monodramie wciela się w postać jednej z najbardziej znanych kobiet w historii światowego himalaizmu. Była pierwszą spośród Polaków, która stanęła na Mount Evereście i szczycie K2.
Na jej historii, a właściwie dramatycznej śmierci do dziś owianej niewiadomą wychowują się kolejne pokolenia. Młode kobiety zazdroszczą uporu i wytrwałości. A jej życie pokazuje, że można podnieść z niejednej straty, w dzieciństwie zmarł jej brat, w tragicznych okolicznościach straciła też ojca. Bogata biografia dostarcza też wiary w to, że można nie pielęgnować w sobie bólu, tylko iść przed siebie. Ta odwaga prowadziła Wandę na najwyżej położone miejsca w Koronie Ziemi. W między czasie zdążyła też dwukrotnie wyjść za mąż.
Bywając członkinią międzynarodowych wysokogórskich wypraw, zazwyczaj składających się w większość z mężczyzn, torowała drogę innym kobietom. Wraz z Krystyną Palmowską i Anną Czerwińską czy Mirosławą Miodowicz-Wolf „Mrówką” często tworzyły zgrane kobiece zespoły, podejmując się górskich wyzwań. Jako pierwsze na świecie kobiety zdobyły w 1985 ośmiotysięcznik Nanga Parbat w Himalajach.
Spektakl pokazuje, że Wanda była wrażliwym i niepokornym duchem, było jej wciąż mało wspinania, nie lubiła się poddawać i korzystać z pomocy. Aktorka w żółtym kombinezonie przemierza w wichurze i mrozie ostatnie 300 metrów do szczytu Kanczendzongi, rozpamiętując swoje życie, wspominając matkę i inne osoby z otoczenia. Czujemy jej trud i ból, kolejne skurcze mięśni, słabnący wzrok, na ciemnej sali teatralnej samotna Wanda i widz, gra świateł i snująca się w niej opowieść, doskonale oddaje ostatnie chwile z życia himalaistki.
Godne polecenia, najbliższy spektakl: 19 maja, 19.15; 20 maja, 17.00.
Edyta Sowa-Filipek