Monday, March 24, 2025
Home / Felietony  / Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne

Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne

Są osoby, które uważają, że pojęcie zdrady w odległości ponad 100 km od miejsca zamieszkania traci swoją moc. Daje to miłe przyzwolenie na wakacyjne romanse, bo zwykle wypoczywamy od domu dalej niż 100 km.

Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne

Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne - Hanna Bakuła / ilustracja Andrzej Politowicz

Są osoby, które uważają, że pojęcie zdrady w odległości ponad 100 km od miejsca zamieszkania traci swoją moc. Daje to miłe przyzwolenie na wakacyjne romanse, bo zwykle wypoczywamy od domu dalej niż 100 km.

Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne

Wakacyjny Juruś czyli porady prokreacyjne – Hanna Bakuła / ilustracja Andrzej Politowicz

Tu wyrazy współczucia dla posiadaczy blisko położonych działek rekreacyjnych. Wychodząc z założenia, że skala zdrady jest odwrotnie proporcjonalna do odległości od domu, najuczciwiej jest zdradzać w Australii. Tanie wakacje z rodziną zdrady nie przewidują, bo cztery osoby w pokoju o powierzchni 10 m kw., z zapiaszczonymi łóżkami wykluczają dokładkę w postaci opalonej kochanki lub kochanka w stringach. Sprytne laski z zamiłowaniem do przygód na wakacje jeżdżą same lub z ładną koleżanką. Brzydkie koleżanki odradzam, bo odstraszają kandydatów (grubaska ma siłę parowozu, a zbyt chuda wzbudza litość i wyrzuty sumienia), a nie ma mowy, żeby je oddać do szatni. Lepiej jechać z rasowym, grzecznym psem, bo mężczyźni uwielbiają delikatne miłośniczki fauny i flory. W ostateczności jedziemy ze śliczną córeczką i nianią, żeby jej w razie czego pilnowała. Sukces murowany, i to natychmiast. Również inteligentni faceci chętnie zabierają na wakacje dziecko, też z nianią, z czego dodatkowy bonus – kobiety uwielbiają się opiekować, więc samotny tatuś to megaatrakcja. Zwykle jest kilka kandydatek i żadna nie odchodzi z kwitkiem. W tym czasie żona spaceruje z ładną koleżanką po sąsiednim kurorcie w towarzystwie dwóch opalonych tubylców o koncertowej potencji. O ile jest z dzieckiem, spaceruje z dzieckiem i spotyka wakacyjnego tatusia. Odtąd razem – lody, gofry, wycieczka statkiem, robienie zamków z piasku. Dzieci zajęte, w dzień nic nie podejrzewają, w nocy zostają z jedną z niań. Ponieważ wszystko to odbywa się dalej niż 100 km od domu, sprawa nie jest warta wyrzutów sumienia.

Opisałam przyjemności wakacyjne obu płci, które zwykle nie zagrażają związkom, ale czy nie lepiej nie kusić losu? Lepiej. „Kijem tego, co nie pilnuje swego” – to stare przysłowie niewątpliwie wymyśliła pierwsza zdradzana żona. Biedni faceci mają zakodowane genetycznie, że trzeba zapłodnić jak największą liczbę samic. Teraz są środki antykoncepcyjne, więc i tak jest lepiej. Niby się prokreuje, a odpowiedzialność zerowa. Bo liczyć na to, że mąż wypuszczony samopas nie pójdzie w szkodę (takie rustykalne porównanie z krową), to jak liczyć na cud. Samotne, zaniedbywane przez mężów, opalone piękności, z córeczką albo pieskiem, upolują w końcu wiernego tatusia i pokażą mu różne wakacyjne sztuczki. Rogi rosną, a mogły nie. Z kolei zgoda na wakacje żony z koleżanką też jest samobójstwem, więc aby uniknąć wakacyjnego Jurusia i prokreacji w modnym kurorcie, jedziemy się nudzić z rodziną. Koszmar. Jej albo własna matka, jej albo własny ojciec, do tego mały pokój z wstawionym łóżeczkiem dla dziecka, podczas gdy w domu 200 m z tarasem. Co robić? Miłym wyjściem jest dla faceta towarzyszenie żonie i jej koleżance w uroczym spa. Będą się o niego biły, choćby z nudów. Dla dziewczyn idealna jest sytuacja odwrotna. Mąż i jego przystojny kolega, który lekkomyślnie wysłał żonę z koleżanką prosto w ramiona wakacyjnego Jurusia. Przyjaciela męża można przecież, już bez pośpiechu, przygotować sobie na jesienne słoty. Raj na ziemi.

Hanna Bakuła

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ