Monday, October 7, 2024
Home / POLECAMY  / Uwięzieni we wspólnym życiu – Prawdziwa historia

Uwięzieni we wspólnym życiu – Prawdziwa historia

Od załamania nerwowego po niechcianą ciążę

Para remontuje mieszkanie

Uwięzieni we wspólnym zyciu – Prawdziwa historia / fot. Roselyn Tirado . Unsplash

Zrezygnowała z kariery, a potem zaszła w ciążę z nieznajomym. Początkowo dziecko wydawało się życiową katastrofą. Wzięła to jednak na klatę i poślubiła mężczyznę, z którym była w ciąży. To jednak nie był koniec problemów.

Załamanie nerwowe

Maja była kobietą sukcesu. Każdy kto ją znał mówił, że jej kariera to pasmo niekończących się zwycięstw. Zatrudniona w jednej z największych firm w mieście, szybko wspięła się na szczyt korporacyjnej drabiny. Pracowała dniami i nocami, oddana swojej pracy, jakby to była jedyna rzecz, która miała dla niej znaczenie. I może rzeczywiście tak było – przynajmniej na początku.

Maja nigdy nie odpuszczała, nigdy nie zwalniała tempa. Była podziwiana przez innych za to, jak potrafiła zarządzać projektami, zespołem i swoim własnym życiem. Ale z biegiem lat, ta intensywność zaczęła odbijać się na jej zdrowiu. Coraz częściej miewała bóle głowy, bezsenne noce, a w końcu zaczęły pojawiać się także ataki paniki.

Praca, która kiedyś była dla niej wszystkim, zaczęła stawać się pułapką, z której nie wiedziała jak się wydostać. I w końcu wszystko się rozpadło. Maja dostała załamania nerwowego i wylądowała na zwolnieniu.

Zmiana kursu

Po tygodniach terapii i odpoczynku od pracy, Maja zdecydowała, że coś musi się zmienić. Wciąż była na zwolnieniu lekarskim, „wypalenie zawodowe” figurowało w jej karcie już drugi miesiąc. A ona dalej nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Z dnia na dzień, zaczęła eksperymentować – wchodzić w przypadkowe romanse z mężczyznami. Wtedy czuła, że żyje.

Chodziła do klubów i barów, wybierała sobie ofiarę, potem był seks i odcięcie kontaktu. Wkrótce okazało się, że te przypadkowe znajomości przyniosły nieoczekiwane konsekwencje. Maja zaszła w ciążę.

Sytuacja, która miała być chwilowym oderwaniem od rzeczywistości, nagle stała się prawdziwym wyzwaniem. Ojcem dziecka był Adrian – mężczyzna, który wydawał się być jej całkowitym przeciwieństwem. Ona była poukładaną, zorganizowaną perfekcjonistką, a on żył chwilą, był chaotyczny i impulsywny. Różnili się w niemal każdym aspekcie życia.

Polecamy:

„Wziął nóż kuchenny z ząbkami i poharatał sobie przedramię” – w relacji z tykającą bombą (prawdziwe historie)

 

Ślub z zaskoczenia

Choć nie dogadywali się najlepiej, Maja i Adrian postanowili wziąć ślub. Może to była presja społeczna, może chęć zapewnienia dziecku stabilnej rodziny – nikt nie wiedział do końca, co pchnęło ich do tej decyzji. Ślub odbył się w małym gronie, bez większych fanfar. To nie była bajka, ani wielka romantyczna historia, a bardziej głos rozsądku. Przez następne dwa lata, żyli jak na autopilocie.

Wszystko było takie mechaniczne – praca, obowiązki, opieka nad dzieckiem. Każdy dzień wyglądał tak samo. Maja budziła się rano, robiła śniadanie, zajmowała się dzieckiem, a potem wracała do swoich obowiązków zawodowych, które teraz wykonywała z domu. Adrian również starał się odnaleźć w roli ojca, ale widać było, że nie do końca sobie z nią radzi.

Robił wszystko na swój sposób – często chaotycznie, ale z jakąś dziwną, własną logiką. Maja z trudem to akceptowała, ale nie miała siły żeby kłócić się z nim o metody wychowawcze. Czuła się w miarę stabilnie, nawet miała wrażenie, że kiedyś pokocha swojego męża. Kiedy zaszła w drugą ciążę, wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane. Ich relacja była jakby zawieszona w próżni – oboje byli obecni fizycznie, ale emocjonalnie oddaleni od siebie o lata świetlne. Przez długi czas Maja próbowała to ignorować. Zajmowała się dziećmi, domem, obowiązkami, jakby nie zauważając, że coś jest nie tak.

Punkt przełomowy

Punktem przełomowym była kolacja z okazji trzeciej rocznicy ślubu, na którą mieli przyjść ich wspólni znajomi. Maja od rana biegała po kuchni, sprzątała, przygotowywała zastawę czekając na gości. Adrian jak zwykle nie pomagał – siedział w salonie, przeglądając telefon. I wtedy, zupełnie niespodziewanie, coś w niej pękło. Stanęła w kuchni, patrząc na rozgrzane garnki i pięknie nakryty stół, czując, że już dłużej nie może tego wszystkiego znieść.

„Nie wiem, co ja robię ze swoim życiem!” – wybuchnęła, łapiąc się za głowę. „Jak ja się tu znalazłam? Co my robimy?!”. Adrian, zaskoczony jej wybuchem, patrzył na nią jak na kogoś zupełnie obcego. Goście jeszcze na szczęście nie przyszli, bo Maja zwyczajnie wyszła z domu, z zamarem aby nigdy nie wracać.

To był moment, w którym zdała sobie sprawę, że jest nieszczęśliwa, a to, co miało być rodziną, stało się dla niej pułapką. Przepracowanie, przypadkowa ciąża, szybki ślub – wszystko to nie trzymało się kupy. Następne tygodnie Maja i Adrian żyli w separacji, ona wyjechała na urlop (od męża, dzieci i całej tej afery), a on przejął jej domowe obowiązki

Zobacz także:

My, manipulatorki, czyli o tym, czy mężczyźni naprawdę są z Marsa

 

 

Tajemnica zdrady

Niedługo po powrocie Mai okazało się, że wspólne życie z Adrianem jest jeszcze mniej idealne, niż jej się wydawało. Wyszło na jaw, że mąż od dłuższego czasu zdradzał ją z koleżanką z pracy. To był cios, który wstrząsnął Mają do głębi. Czuła się oszukana, bo sama zrezygnowała ze swojego wymarzonego życia, żeby zapewnić ich dziecku wszystko, co najlepsze.

Jednocześnie zrozumiała, że zdrada stanowi tylko potwierdzenie tego, co czuła od dłuższego czasu – ich relacja nie miała solidnych fundamentów. Nie było w niej prawdziwej bliskości, była tylko rutyna i obowiązki.

Mimo wszystko, ze względu na dzieci, Maja i Adrian postanowili nie poddawać się od razu. Zaczęli rozmawiać, nawiązywać ze sobą kontakt, którego tak bardzo im brakowało. Terapia dla par, godziny szczerych rozmów – to wszystko powoli odbudowywało między nimi mosty, które wcześniej zburzyli. Zaczęli wspólnie pracować nad swoją relacją, po raz pierwszy z prawdziwym zaangażowaniem.

Nowe otwarcie

Teraz, po kilku latach, Maja mówi, że nie mogła trafić na lepszego partnera. Adrian, choć był jej przeciwieństwem, stał się kimś, z kim zbudowała prawdziwą bliskość. Przeszli razem przez wiele trudnych chwil, ale te doświadczenia wzmocniły ich relację. Maja odkryła, że czasem to, co zaczyna się chaotycznie, może przerodzić się w coś głębszego i bardziej wartościowego.

Nie przegap:

Jeden facet i dwie kobiety. Czy „faceci to dupki” może być fundamentem przyjaźni

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ