Umysł w zalotach
Ludzie śpiewają z miłości, pracują z miłości, zabijają z miłości, żyją z miłości i umierają z miłości. Co jest przyczyną tych czarów?

Porażeni miłością mężczyźni i kobiety zwykle bardzo uzależniają się od swego romantycznego związku i łakną emocjonalnej oraz fizycznej jedności z obiektem uczuć. / fot. fotolia
Czy miłość romantyczna jest nałogiem, może uzależnieniać? Sądzę, że tak – odpowiada Helen Fisher, jedna z najbardziej znanych amerykańskich antropolog, zajmująca się ewolucją i biochemią zakochania. – Miłość jest rozkosznym uzależnieniem, jeśli jest odwzajemniona; bolesnym, smutnym i często destrukcyjnym łaknieniem, jeśli zostanie odrzucona.

Ludzie śpiewają z miłości, pracują z miłości, zabijają z miłości, żyją z miłości i umierają z miłości. Co jest przyczyną tych czarów? / fot. iStock
Nie jest tajemnicą, że człowiek po zażyciu niektórych narkotyków (np. amfetaminy, kokainy) zachowuje się irracjonalnie. Często jest nadpobudliwy, bez wyraźnej przyczyny rozbawiony, euforyczny – jest kulą energii i rozpływa się w poczuciu beztroski, traci łaknienie, dotyka go bezsenność. Kiedy zażywanie narkotyków przeradza się w nałóg, człowiek wszelkimi sposobami próbuje zdobyć ponownie substancję psychoaktywną. Z czym taki stan Ci się kojarzy? Przypomnij sobie, kiedy ostatni raz byłaś zakochana (a może właśnie teraz kołyszesz się na skrzydłach Amora?) i wszystko stanie się jasne.
Taniec hormonów zakochania: dopaminowy odlot
bądź przy mnie blisko/ bo tylko wtedy/ nie jest mi zimno*
Ludzie śpiewają z miłości, pracują z miłości, zabijają z miłości, żyją z miłości i umierają z miłości. Co jest przyczyną tych czarów?
Zakochani skupiają uwagę na kochanej osobie często tak intensywnie, że przestają zwracać uwagę na wszystko, co się wokół nich dzieje, a nie ma związku z tą osobą. Ba, tak silnie koncentrują się na pozytywnych cechach uwielbianej osoby, że niejednokrotnie stawiają ją na piedestał, a nawet darzą ślepym uczuciem wydarzenia i przedmioty związane z tą osobą. Dlaczego tak się dzieję? Za te „czary” odpowiada dopamina – jeden z neuroprzekaźników, którego podniesienie poziomu w mózgu powoduje silną koncentrację uwagi, a także wytwarza motywację i wywołuje zachowania ukierunkowane na osiągniecie określonego (romantycznego) celu.
Kolejną cechą charakterystyczną dla zakochanych jest wpadanie w ekstazę. To właśnie wysokie stężenie dopaminy w mózgu wytwarza euforię, przypływ energii, nadaktywność, bezsenność, utratę apetytu, a także drżenie, kołatanie serca i pocenie dłoni na widok obiektu pożądania.
Porażeni miłością mężczyźni i kobiety zwykle bardzo uzależniają się od swego romantycznego związku i łakną emocjonalnej oraz fizycznej jedności z obiektem uczuć. A czyż zależność i łaknienie nie są właśnie symptomami nałogu? Tak, a wszystkie silne nałogi mają związek z podwyższonym poziomem dopaminy. Idąc dalej – ten cudowny neuroprzekaźnik zwiększa naszą wydajność, skupienie i skłania nas do jeszcze silniejszej próby otrzymania nagrody, w tym przypadku nie narkotyku, a zdobyciu serca i bliskości ukochanej osoby.
Pamiętliwa noradrenalina
chłód wieje z przestrzeni/ kiedy myślę/ jaka ona duża/ i jaka ja*
Czy dopamina ma monopol na dodawanie nam skrzydeł w miłosnym uniesieniu? Skądże! Ma kilkoro ciężko pracujących pomocników. Co z zapamiętywaniem najdrobniejszych szczegółów działań obiektu swojej miłości i podjętych z nią działań, spędzonych razem chwil?. Tutaj do działania wkracza noradrenalina – likwor, który odpowiada za lepsze zapamiętywanie bodźców o dużym ładunku emocjonalnym.
Natrętna serotonina
to mi trzeba/ twoich dwóch ramion zamkniętych/ dwóch promieni wszechświata*
Zakochani mają obsesję na punkcie ukochanej osoby. – Pierwsze pytanie, które zadaje każdemu, kto mi mówi, że jest „zakochany”, brzmi: Przez ile czasu myślisz o ukochanym/ukochanej?– pisze Helen Fisher. Wiele osób odpowiada: Przez ponad 90 procent; niektórzy przyznają, że w ogóle nie przestają myśleć o nim/o niej!
Co nas wpędza w te szaleńcze sidła obsesji? Serotonina, ale w przeciwieństwie do dwóch poprzednich neuroprzekaźników, nie jej wzrost, ale niedobór.
Przyjrzymy się temu mechanizmowi: psychiatrzy leczący osoby na większość postaci nerwicy natręctw przepisują pacjentom leki, które podnoszą poziom serotoniny, w tym np. osławiony Prozac (fluoksetyna). W 1999 roku przeprowadzono badanie, w którym uczestniczyły trzy grupy osób: zakochani, cierpiący na nerwicę natręctw oraz osoby „neutralne”, tzw. grupa kontrolna. Wyniki wykazały, że osoby cierpiące na nerwicę oraz zakochane miały niższy niż grupa kontrolna, poziom serotoniny.
Kiedy neurobiolodzy porównali obrazy mózgu zakochanych osób z obrazami mózgu osób, którym wstrzyknięto kokainę albo pochodne opium, stwierdzili, że w obu przypadkach uaktywnia się wiele podobnych rejonów.

Porażeni miłością mężczyźni i kobiety zwykle bardzo uzależniają się od swego romantycznego związku i łakną emocjonalnej oraz fizycznej jedności z obiektem uczuć. / fot. fotolia
Miłość żywi się „byle czym”
Początkowo zakochanego zadowala oglądanie ukochanej osoby od czasu do czasu, ale w miarę jak uzależnienie się pogłębia, potrzebuje coraz więcej stymulacji. „Umieram z tęsknoty; nie mogę bez ciebie żyć; nigdy nie mam cię dosyć; moje życie jest nic nie warte bez ciebie, jest puste”- szepcze w myślach niejeden zakochany. Kiedy przez dłuższy czas nie ma się kontaktu z obiektem miłości, ogarniają zakochanego silne emocje, rośnie pragnienie usłyszenia chociażby jej/jego głosu.
To nic innego, jak trzy klasyczne objawy uzależnienia: tolerancja, odstawienie i nawrót łaknienia. Nie trzeba sięgać po nielegalne substancje, aby zrozumieć tę analogię – nawet nałogowy palacz papierosów przeżyje to na własnej skórze, kiedy spróbuje rzucić tytoń.
Czy możemy wywołać czyjąś miłość?
Na pytanie: Jak rozniecić w drugiej osobie romantyczną namiętność? Fisher odpowiada: – Róbcie wspólnie coś nowego! Eksperymenty laboratoryjne potwierdzają, że ekscytujące doświadczenia mogę spotęgować pociąg do drugiej osoby. Stany emocjonalne na pograniczu podniecającego ryzyka pobudzają wydzielanie adrenaliny, bliskiego krewnego dopaminy i noradrenaliny. Adrenalina sprawia, że serce staje się czulsze – twierdzi psycholog Elaine Hatfield. Nie musimy skakać razem z bungee – czasami efektywna może być spontaniczna wycieczka do obcego miasta albo wspinaczka górskim szlakiem.
70 metrów nad ziemią
Na zakończenie przytoczę pewien powszechnie znany eksperyment, który może stanowić potwierdzenie myśli Helen Fisher.
Autorzy badania prosili dziesiątki mężczyzn o przejście przez jeden z dwóch mostów. Pierwszy z nich to szeroki na około półtora metra lekki most wiszący, który kołysze się na wysokości około 70 metrów nad poszarpanymi skałami i rwącym nurtem. Drugi z nich jest szeroki, stabilny i nisko zawieszony. Pośrodku każdego mostu stała piękna młoda kobieta, która prosiła każdego z przechodzących o wypełnienie kwestionariusza. Po wypełnieniu mówiła mimochodem, że jeśli ma jeszcze jakieś pytania dotyczące badania, może zadzwonić do niej do domu- każdemu dawała numer swojego telefonu. Oczywiście żaden z mężczyzn nie wiedział, że jest to integralna część eksperymentu, a kobieta należy do zespołu badawczego.
Wyniki były bardzo ciekawe: czterokrotnie więcej mężczyzn z pierwszego mostu uległo urokowi atrakcyjnych kobiet i zdecydowało się zadzwonić, w stosunku do tych, którzy przeszli po „bezpiecznym” moście.
Izabela Klimkiewicz
*Tekst na podstawie książki Helen Fisher „Dlaczego kochamy”