Rozlazły on, rozlazła ona, rozciągnięte szlafroki, wygniecione kapcie, włosy w nieładzie. Snują się smutni, sfrustrowani, przegrani, pełni goryczy i jadu, udręczeni, tak jak snuje się ta sztuka, równie przygnębiająca jak starość
Janusz Gajos jako Jon Popoch budzi się z bólem serca w środku nocy u boku swoje żony Lewiwy (Anna Seniuk), od której postanawia odejść, teraz, od razu, w tej chwili, żeby zaznać jeszcze w życiu jakiejś radości, której mu brak, jakiejś niespodzianki w przewidywalnej do każdej najdrobniejszej myśli i wydarzenia egzystencji. Ty bydlęciu, mówi do niej. Ni to czule, ni z pogardą. A ona zastosuje wszystkie sztuczki, by go zatrzymać: branie na litość, na seks, na złość i obojętność. Jon Popoch pragnie uciec od tego za czym tęskni jego przyjaciel Gunkel (Włodziemierz Press), snujący się po nocach po ulicach, chory z tęsknoty za bliskością lub choćby dotykiem ciepłego małżeńskiego prześcieradła.
Starość nie jest ładna. I nie o urodę zewnętrzną chodzi. Starość nie jest ładna, gdy spędzamy ją z ludźmi, z którymi nic nas nie łączy poza strachem przed śmiercią w samotności. Ta sztuka nie ma dobrego zakończenia, tak jak nie ma dobrego zakończenia życie.
Janusz Gajos i Anna Seniuk zagrali to udręczenie życiem w Teatrze Groteska przy pełnej sali (13 października 2018). Najbliższe spektakle dla dorosłych w Grotesce: Zagraj to jeszcze raz… – Sam (27, 28 października)