Monika Jurczyk (OSA): Ubranie w stylu mindfulness
Ubranie powinno wyrażać ciebie, a nie szufladkować! Więc wyrzuć z głowy skojarzenia o jogince w lnianych spodniach.
Uważność. Czy może mieć cokolwiek wspólnego z ubieraniem się? Z tym zaciekłym konsumpcjonizmem? Pośpiechem? Coraz to nowymi kolekcjami? Dzióbkami na Instagramie? Blogaskami modowymi? Może. Styl. Czy może mieć cokolwiek wspólnego z uważnością? Z byciem ponad ziemskie pokusy? Z naturalnymi włosami, spódnicami z falban lub spodniami z lnu? Może
Wystarczy tylko nie wkładać tych dwóch pojęć do szufladek. Dostrzec, jak zróżnicowane są oba środowiska – wierzcie mi, nie wszystkie blogerki muszą robić „dzióbek” 3 razy na minutę i nie wszystkie joginki chodzą w spodniach na gumce. Duchowość można praktykować bez straty na stylu. Styl można praktykować bez straty na duchowości. Jak? Spróbujmy znaleźć złoty środek.
1. Akceptacja
Siebie. Wiem, że przy obecnym zalewie hasłami w stylu „bądź sobą” brzmi to jak kompletny banał. Ale nie ma prawdziwego stylu bez akceptacji. Tego, jak wyglądasz (a nie jest łatwo, sama ciągle pracuję nad tym, żeby nie wymagać od siebie za dużo). Tego, jaka jesteś – poukładana lub nie. Spokojna lub nie. Wystrojona lub nie. Tego, gdzie żyjesz i jak żyjesz. Dopiero później możesz się zastanowić, czy twój styl to wyraża. Czy twoje ubranie mówi: lubię siebie.
2. Uważność
Kreowanie swojego stylu jest procesem. I choć cel jest tutaj widowiskowy, sam proces też jest niczego sobie. Począwszy od świadomego wyczyszczenia szafy z tego, co już ci nie służy i zrobienia miejsca na nowe, poprzez obserwowanie siebie i tego, w których ubraniach czujesz się jak ty, a w których zupełnie nie. Następnie kupowanie – tylko tych ubrań, których jesteś pewna na 100 procent, tylko tego, co już jutro możesz włożyć bez zbędnego zastanawiania się nad tym. Skończywszy na reakcji otoczenia na twój nowy wygląd – czy właśnie to chcesz komunikować światu?
3. Wygoda
Ubranie nie powinno nam przeszkadzać. Jeśli przez cały dzień twoje myśli zaprzątnięte są tym, czy ta sukienka nie jest za krótka, to zapewne jest za krótka. Ubrania są dla ciebie, a nie ty dla ubrań. Mają ci pomagać fajnie przeżyć dzień, pomagać osiągać cele, pomagać tworzyć chwile godne zapamiętania. Ale jeśli w czymkolwiek przeszkadzają, lepiej pozbyć się ich bez litości.
4. Szacunek
Ubranie to szacunek. Do ludzi, z którymi się spotykasz. To, że poświęcisz chwilę, żeby się zastanowić, co włożyć przed spotkaniem, jest wyrazem szacunku. Poświęcasz swój czas również po to, żeby inni czuli się dobrze w twoim towarzystwie. Ale najważniejsze – dajesz ten czas sobie. Kilka minut na to, żeby siebie zapytać, jak chcesz dziś wyglądać i jak chcesz się czuć. Pozwól sobie na ten luksus i nie rozmawiaj w tym czasie przez telefon, nie doradzaj mężowi, w co się ma ubrać ani nie poganiaj dzieci. Przez chwilę bądź dla siebie.
5. Piękno
Dla mnie mindfulness wiąże się bardzo mocno z docenianiem tego, co jest teraz. I tak samo, jak doceniam piękno zachodów słońca, siły oceanu czy innych zjawisk natury, doceniam również nasze piękno. To, że otaczamy się ładnymi przedmiotami, no i oczywiście to, że pięknie wyglądamy. Zarówno na macie do jogi, jak i na spotkaniu biznesowym. Na wycieczce w górach i w trakcie wspinania się po szczeblach kariery. Zawsze. Uważność na piękno jest moim zdaniem uniwersalna.
Nie lubię szufladkowania. Nie lubię, gdy ktoś uznaje mnie za próżną tylko dlatego, że lubię zrobić makijaż na wycieczkę po górach. Nie lubię, jak ktoś uznaje mnie za duchową tylko dlatego, że bez makijażu siadam do medytacji. Jeśli mam być uważna, chcę równie uważnie zastanawiać się nad tym, w co się ubrać, jak i nad tym, co akurat jem lub w jakim momencie obecnie jestem. I nadal wierzę, że można być stylową i duchową jednocześnie.