Opowiadanie tylko dla dorosłych: Romans z wykładowcą
O tym, jak można zaliczyć i przedmiot i wykładowcę pisze w opowiadaniu dla dorosłych niegrzeczna studentka – tekst tylko dla osób pełnoletnich!

O tym, jak można zaliczyć i przedmiot i wykładowcę... / fot. Dainis Graveris/Unsplash
Nadesłany przez J.L. tekst zdobył wyróżnienie w konkursie na opowiadanie dla dorosłych: „WAKACYJNY KONKURS Z OLIWKĄ (I PIEPRZYKIEM)”
Seks pod piramidami? Oj, nie… Daleko, gorąco i pełno piachu przylepiającego się do spoconej skóry… Przecież wcale nie trzeba jechać na inny kontynent, żeby przeżyć przygodę – taką, o jakiej marzy się przed zaśnięciem. Właściwie to nie trzeba jechać nigdzie. Przynajmniej ja nie musiałam…
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Marka na uczelni, postanowiłam go mieć. Choćby na chwilę. Facet zrobił na mnie wrażenie – był bardzo zabawny, świetnie zbudowany i potrafił zainteresować… przedmiotem. Tak, chciałam przespać się z prowadzącym. Nieetyczne? Gdzie tam! Jedyna korzyść, na jaką liczyłam, to… przyjemność. No i satysfakcja.
Tygodnie mijały. Na każdych zajęciach miałam ochotę rzucić się na niego. Zamiast tego, skupiłam się na złapaniu z nim dobrego kontaktu. Trudno nie było. Na zakończenie roku akademickiego samorząd zorganizował ognisko. Był tam. I nie obchodziło mnie nic więcej. Spod koszulki podkreślającej jego wspaniale wyrzeźbione ramiona, wystawał kawałek tatuażu. Wystarczyło, żeby wywołać w mojej głowie gonitwę myśli. Facet musi być silny, odporny na ból…
A to, jak prowadził zajęcia… Hmm… Potrafi przewodzić… Może i w łóżku byłby takim przywódcą… Uwielbiam być niewolnicą…
Stojąc niedaleko stolika wykładowców, usłyszałam: Pani Ewelino, napije się pani ze mną?
Jak mogłabym odmówić panu doktorowi? Wzięłam kieliszek – bruderszaft. Za chwilę następny. I jeszcze jeden. A potem siedzieliśmy razem w objęciach – aż do końca imprezy. Wtedy wziął moją torbę i, ciągle przytulając, odprowadził mnie do domu. Stanęliśmy pod blokiem, żeby się pożegnać…
Stanął twarzą do mnie, podniósł moją brodę i skierował twarz w swoją stronę. Poczułam jego usta i delikatny język. Po chwili zwykły pocałunek przerodził się w tak namiętną burzę endorfin, że nie byłam pewna, czy nie zacznie mnie zaraz rozbierać. Jego dłonie wędrowały po moich plecach, wplatały się we włosy, przysuwały mnie do niego… Moje zaś zniknęły pod jego koszulką. Dotykałam wyrzeźbionych przez lata ćwiczeń mięśni, jakbym uczyła się tych jego ramion na pamięć… Wejdźmy na górę. Wziął mnie za rękę. Chodź. Wysiedliśmy z windy, a on skręcił na klatkę schodową. Za chwilę przypierał mnie do ściany, nadal całując, już nie usta, a szyję i dekolt.
Wsunął jedną rękę pod bluzkę i pod stanik. Później jego dotyk powędrował niżej. Aż w końcu dotarł do najintymniejszych miejsc. Za chwilę ściągnął mi spodnie razem z majtkami. Ukląkł, a jego język na chwilę zanurzył się we mnie. Byłam bardzo wilgotna.
Podniósł mnie i oparł plecami o ścianę. Tak, nie myliłam się. Lubi dowodzić. Moje nogi oplecione były wokół jego bioder, kiedy poczułam w sobie jego twardego członka. Przytrzymywał mnie i całował, wykonując ten rytmiczny ruch, który tak uwielbiam. Był duży. Ale cały on nie należy do małych chłopców… Chodźmy stąd.
Paula 27 lipca, 2011
Gratulacje 😉 Fantastyczna historia. Wiele studentek ma fantazje na temat swoich wykładowców, a Tobie się udało dopiąć swego 😉 Cieszę się, ze to Twoja historia została oceniona podobnie do mojej 😉 Gratuluję nagrody, mam na dzieję, że książki będą tak ciekawe jak nasze historie 😉
J.L. 27 lipca, 2011
Dziękuję! I również gratuluję wyróżnienia 😉 Twoją historię dobrze się czyta i ciekawa jest, szkoda tylko, że z takim zakończeniem… 🙁 Ale zawsze to niesamowite doświadczenie i jakaś nadzieja na przyszłość 🙂 A tak szczerze mówiąc to to dopinanie swego… chętnie bym powtórzyła 😉
magdii 17 września, 2011
😉