Tuesday, February 11, 2025
Home / Uroda  / Trendy  / TESTUJEMY: Spinning

TESTUJEMY: Spinning

Spinning. Gdy usłyszałam o nim po raz pierwszy, pomyślałam, że to żart: zbiorowa jazda na stacjonarnych rowerach przy hałaśliwej muzyce? To nie może być zabawne

Spinning. Gdy usłyszałam o nim po raz pierwszy, pomyślałam, że to żart: zbiorowa jazda na stacjonarnych rowerach przy hałaśliwej muzyce? To nie może być zabawne. Gdy jednak sale spinningowe zaczęły wyrastać w Krakowie jak hotele w egipskiej Hurghadzie, postanowiłam skonfrontować swoje wyobrażenia z rzeczywistością.

I stało się. Po miesiącu pedałowania w nowym klubie Flex niemal przyrosłam do roweru i z pełną odpowiedzialnością mogę napisać: spinning to fajna rzecz.

Rowerki we Fleksie (naprawdę dobry sprzęt, jakim nie wszystkie kluby mogą się poszczycić) biją na głowę mój domowy, przestarzały stacjonarny bicykl, którego jedynym uzasadnieniem istnienia jest to, że od paru lat dobrze pełni funkcję wieszaka. To oczywiście nie jest argument najmocniejszego kalibru, choć dotyka kwestii kluczowej – motywacji. Tej, która sprawia, że – niezależnie od dyscypliny – łatwiej nam ćwiczyć godzinę w grupie niż kwadrans w domu, w samotności. I dzięki której przychodzę do klubu, wsiadam na rower i jadę, nie zastanawiając się nad zmęczeniem. Dynamiczna muzyka pomaga złapać właściwy rytm, a instruktor wytycza trasę (czyli najprościej mówiąc, decyduje, ile mamy górek do pokonania, kiedy stoimy, a kiedy siedzimy, kiedy przykręcamy śrubę – dosłownie – a kiedy wrzucamy luz) i zagrzewa do walki. W czasie jazdy każdy dopasowuje opór koła do swoich możliwości i kontroluje tętno na pulsometrze. Zalety spinningu długo by wymieniać: polepszenie kondycji, rzeźbienie mięśni łydek, pośladków i ud, odreagowanie stresu, poprawa krążenia, wzmocnienie układu kostnego, zapobieganie osteoporozie. No i rzecz, obok której żadna kobieta nie przejdzie obojętnie – tylu kalorii (do 700!) nie spali się na żadnych zajęciach fitness. A to oznacza miłą perspektywę zrzucenia paru kilogramów.

W klubie Flex, który jest oficjalnym centrum spinningu, zajęcia organizowane są na czterech poziomach. Zaczynam od treningu wytrzymałościowego o niskiej intensywności. Więcej tu jazdy po płaskim niż wspinania się pod górę. Niemniej jednak godzina pedałowania non stop to dla mnie duży wyczyn. Po pierwszych zajęciach czuję się wykończona, dopiero na kolejnych zaczynam „czuć bluesa”, a po dwóch tygodniach rozumiem entuzjastyczne wpisy na forach internetowych osób, które przyznają się do uzależnienia od spinningu (pewnie wkrótce ta przypadłość doczeka się swojej nazwy). Tych, którzy wolą jazdę na rowerze po mieście lub wzdłuż Wisły, nie będę odwodzić od obcowania z naturą. Jednak nawet dla tradycjonalistów spinning może być świetnym sposobem na poprawienie formy. Dodam jeszcze, że na sali w klubie Flex nie muszę wdychać spalin i walczyć o życie z samochodami ani tłoczyć się z innymi rowerzystami na nielicznych w mieście ścieżkach rowerowych, co w tym roku skutecznie odwiodło mnie od zamiaru wyciągnięcia z piwnicy mojej „damki”.
Aneta Pondo
Flex, Sport&Heath Club, ul. Piwna 24, tel. 12 346 52 64, www.flexclub.pl

Aneta Pondo

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ