Testujemy Termę Białka
"Miasto Kobiet” testuje pobyt w Termie Białka. Baseny z widokiem na Tatry, fenomenalne saunarium, kojące spa – zobacz jak można spędzić czas w Białce Tatrzańskiej.
„Miasto Kobiet” testuje pobyt w Termie Białka. Baseny z widokiem na Tatry, fenomenalne saunarium, kojące spa – zobacz jak można spędzić czas w Białce Tatrzańskiej.
Kiedy planujemy urlop najważniejszym pytaniem moich dzieci jest zawsze: Czy będzie tam woda?. Tym razem mogłam powiedzieć: Tak, będzie woda. Dużo wody. Bo w tym roku zaczęliśmy urlop od trzydniowego pobytu w Termie Białka w Białce Tatrzańskiej. Dla tych, którzy pamiętają nazwę Terma Bania informacja – to jest to samo miejsce, tylko zmieniła się nazwa.
Dzień pierwszy – oswajanie gorących źródeł
Terma Białka to duży kompleks z basenami termalnymi, do których woda pozyskiwana jest z gorących źródeł bijących 2,5 tys. metrów pod ziemią. Woda, która się z nich wydostaje ma temperaturę 72 stopni, aby nadawała się do użytku jest schładzana do 34-36 stopni. To idealna temperatura do całodziennego taplania się w basenie.
Zaczynamy od tzw. części głośnej. Pięć basenów z atrakcjami sprawia, że jest to miejsce idealne dla rodzin z dziećmi (czyli mówiąc wprost – dla dzieci). Dla nastoletniej córki największą atrakcją są zjeżdżalnie, szczególnie pontonowa i ta najszybsza – zielona, w której pędzi się z prędkością światła. Raz spróbowałam i… dla mnie było za szybko. Za to w basenie ze sztuczną falą obie bawiłyśmy świetnie. Młodszy, czteroletni potomek, pierwszy raz w tego typu miejscu, oswajał się z wodą w kąciku dla dzieci, czyli brodziku z fontanną i kolorowymi kubłami, z których lała się woda na głowy tych odważniejszych maluchów lub ich rodziców. Raz po raz, w ramach przerywnika, wchodziliśmy po schodach na „suchy” plac zabaw. W pierwszym dniu z basenów na zewnątrz nie korzystaliśmy, bo było zimno, deszczowo i ponuro. Zjedliśmy szybki posiłek w barze i zakończyliśmy oswajanie z Termą.
Dzień drugi – głębokie zanurzenie i kojące spa
Czterolatek znudził się brodzikiem. Zakupiliśmy więc dmuchane koło i poszliśmy na głęboką wodę. Przede wszystkim zmieniliśmy strefę głośną na strefę cichą. Wejście jest za dodatkową opłatą, ale warto. Zdecydowanie mniej decybeli, mniej ludzi (w tym dzieci, które przedkładają zjeżdżalnie i inne wodne atrakcje nad wylegiwanie się na wodnych półkach) i większa strefa wypoczynkowa wokół basenów. W strefie głośnej jest też dobra restauracja z wyśmienitym sandaczem i sernikiem na zimno.
Pogoda tym razem była wyśmienita, więc pluskaliśmy się głównie na zewnątrz (baseny wewnętrzne i zewnętrzne są połączone śluzą) kontemplując zapierający dech widok na Tatry. Źródło z którego czerpie Terma w Białce jest bogate w tyle minerałów (m.in. żelazo, wapń, siarka, magnez, potas, sód), że już od samego czytania tabliczek, co one mogą poprawić w ciele, poprawia się samopoczucie. A z bardziej „fizycznych” doznań: gejzery, sztuczne fale, kaskady wodne, ławeczki do masażu, kamienne półki do wylegiwania się w wodzie. Dodatkowo w niedziele o godz. 14 prowadzone są zajęcia z jogi.
Dla mnie jednak główną atrakcją drugiego dnia był pobyt w Instytucie Wellness&Spa. To integralna część Termy, a zarazem w porównaniu z częścią basenową – kompletnie inna planeta. Niebywały spokój, cisza, subtelny zapach kosmetyków. Już samo przekroczenie progu spa wprowadza w stan ukojenia i relaksu. Zaproponowano mi masaż czekoladowy całego ciała, a po nim zabieg nawilżający twarzy. Poziom obsługi, profesjonalizm, dyskrecja, zasługują na najwyższy szacunek. To było doskonałe zakończenie dnia!
Dzień trzeci – FENOMENALNE saunarium
Dotarliśmy do niego dopiero w ostatnim dniu, bo za dużo było wcześniej atrakcji, i żałuję, że tak późno, bo to według mnie najlepsza część Termy! Do kompleksu saun wchodzi się ze spa lub z części cichej. Jest tutaj pięć saun o różnej specyfice (sauna góralska, grota kamienna, łaźnia parowa, sauna fińska i ruska bania), baseny, natryski, ogród zewnętrzny.
Saunarium stanowi wydzieloną część i jest strefą nagości. Stroje kąpielowe zostawia się na półeczce, do większości saun wchodzi się nago. Ujął mnie prysznic w postaci tropikalnego deszczu. Świetne miejsce dla tych, którzy lubią pływać i wylegiwać się na słońcu tak jak ich Pan Bóg stworzył.
Terma Białka zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie, szczególnie że nie jestem wielką zwolenniczką gromadnego taplania się w basenach. Tutaj ze względu na urozmaicenie atrakcji wodnych, spa, saunarium i widok na Tatry, było to ogromną przyjemnością. Warto pamiętać, że Białka Tatrzańska to nie tylko Terma Białka.Niebywałym atutem jest to, że udało się stworzyć miejsce, które jest atrakcyjne zarówno zimą (wyciągi narciarskie), jak i latem. Dla tych, co lubią chodzić i jeździć na rowerach są trasy spacerowe i szlaki rowerowe. Niezwykle malownicza jest rzeka Białka. Można wejść na Kotlenicę lub wjechać na nią kolejką. U podnóża góry jest wypożyczalnia monsterrollerów – czyli rowero-hulajnog do zjeżdżania z góry. Zabawa jest przednia. Dla mnie jest to też doskonały przykład, jak można trasę narciarską przystosować do letnich warunków. Tor gokartowy, ruszające się dinozaury… tak wiem, że to może się wydać banalne, ale nie dla rodzin, gdzie priorytetem jest tak zorganizować wakacje, żeby dzieci się nie nudziły, a i rodzice towarzyszyli im poczynaniom bez wstrętu.
W Białce można zorganizować nocleg zarówno zarówno w warunkach luksusowych, jak i ekonomicznych. Wiele hoteli i domów wypoczynkowych ma status partnerów Termy Białka, co oznacza tańsze bilety na baseny i do spa. My mieszkaliśmy w domu wypoczynkowym Dolinka, pachnącym drewnem, z owcami za oknem, i rozległym placem zabaw.
Wyjeżdżając z Białki Tatrzańskiej musiałam zapewnić dzieci, że jeszcze tu wrócimy.
Aneta Pondo
Więcej informacji na stronie www.termabiałka.pl