SZPILKI – wolność czy zniewolenie
Co mają szpilki do seksualności? I czym się różni kobieta wyzwolona w szpilkach od kobiety zniewolonej

Kobieta zniewolona nosi szpilki, a wyzwolona nie? / fot. Canva
Egzamin z kobiecości jest prosty – wystarczy wyjawić swój stosunek do szpilek! Sprawdź psychotest Eugenii Herzyk i dowiedz się jaką kobietą jesteś
Czy można być kobietą bez mężczyzny? Oczywiście, że tak. Spójrzcie na swój dowód osobisty – widnieje tam rubryka, jasno określająca, jaką mamy płeć. Warto jednak pamiętać, że inna rubryka – stan cywilny – zniknęła z dowodów stosunkowo niedawno, bo w 2001 roku. Stare dokumenty sprzyjały ocenianiu naszej wartości pod kątem „przydatności do spożycia” przez męską część populacji, stawały się też dla kobiet miernikiem ich wartości – lub jej braku. Czy jednak można się czuć kobietą bez mężczyzny? To już nie jest takie oczywiste.
Męskie lustro
Wiele z nas ma mocno wykształcone warunkowe poczucie kobiecości, czuje się kobietami tylko wtedy, gdy zostaną spełnione określone warunki. Zastanów się, jak reagujesz, gdy jakiś przystojniak zwraca na ciebie uwagę? Jak się czujesz, gdy twój partner zaczyna flirtować z inną kobietą albo gdy się dowiadujesz, że cię zdradził? Co się z tobą dzieje, gdy zauważasz pierwsze siwe włosy, zmarszczki? Jakie uczucia wzbudza w tobie widok seksownej laski na ulicy, za którą wszyscy faceci się oglądają? Jeśli pojawiające się wówczas emocje są bardzo silne, jeśli twoje samopoczucie jako kobiety zależy od tego, czy czujesz się atrakcyjna dla mężczyzn, albo od stopnia wierności twojego ukochanego, jeśli przeraża cię wizja starości, a w każdej kobiecie widzisz rywalkę, to znaczy, że swoją kobiecość oddałaś w męskie ręce. A to, co ktoś nam daje, może także odebrać.
Jaka jest zniewolona kobieta?
Jeśli lustrem naszej kobiecości jest mężczyzna, popadamy w zniewolenie, typowe dla każdego uzależnienia. Regulatorem naszego poczucia bycia kobietą i wszelkich emocji z tym związanych jest mężczyzna, co z czasem doprowadza do pojawienia się przymusu – bez naszego „czynnika uzależniającego” nie wyobrażamy sobie życia. Wizja zostania „starą panną” zaczyna nas przerażać, z coraz większą determinacją poszukujemy partnera i często decydujemy się związać z pierwszym, który będzie tego chciał. Panicznie boimy się odrzucenia i dostosowujemy swój wizerunek kobiecości do jego wyobrażeń. Patriarchalne wzorce, powstałe w czasach, gdy kobieta była dodatkiem do mężczyzny, wciąż są bardzo silne. Kobietę ze zniewoloną kobiecością cechuje duży lęk przed samotnością, skłonność do poświęceń dla ukochanego i stawiania na pierwszym miejscu jego potrzeb oraz utożsamianie swojego spełnienia i szczęścia z posiadaniem rodziny.
Madonna czy drapieżna syrena
Równouprawnienie płci spowodowało jednak pojawienie się drugiego ekstremum – kobiety wyzwolonej. Samodzielnej finansowo, angażującej się w swoją karierę zawodową, rozwijającej swoje pasje i dzięki pigułce antykoncepcyjnej decydującej o swojej płodności. Kobiety, dla której trudnością jest wchodzenie w bliską relację z mężczyzną, bo to kojarzy się jej wyłącznie z jednym – ze zniewoleniem. A zatem jeśli już to robi, to pod jednym warunkiem – że to ona kontroluje sytuację, ona dominuje.
Zarówno kobieta zniewolona, jak i wyzwolona nie ma w pełni rozwiniętej, bezwarunkowej kobiecości. Kobiecość to coś więcej niż seksualność, ale kobiecość to także seksualność.
Brak kontaktu z własną seksualnością skutkuje tym, że jako kobiety zniewolone stajemy się madonnami, dla których seks pełni wyłącznie rolę prokreacyjną, a jako kobiety wyzwolone – walczącymi z płcią przeciwną syrenami, dla których każdy facet to świnia.
Oswojona seksualność nie jest jednak równoznaczna z dojrzałą, bezwarunkową kobiecością. W wydaniu kobiety zniewolonej oznacza pełnienie roli kochanki, dobrowolnie świadczącej usługi seksualne ukochanemu mężczyźnie. Jej przeciwieństwo to ladacznica, traktująca mężczyzn przedmiotowo i oddzielająca seks od sfery uczuć, a przez to niedoświadczająca bogactwa, jakie daje bliskość emocjonalna w relacji.
Odcięcie się od własnej seksualności nie pozwala na pełnię przeżywania swojej kobiecości. Nie jest to także możliwe, gdy kobiecość utożsamimy wyłącznie z seksualnością. Bycie w pełni kobietą oznacza umiejętność czerpania z zasobów swojej energii seksualnej, której poziom zależny jest tylko od nas i tylko od nas zależy, na co ją przeznaczymy. Energia seksualna to nie tylko seks, ale przede wszystkim witalność, radość życia i twórcze do niego podejście. Bycie w pełni kobietą to także dostrzeżenie ogromnego bogactwa kobiecości, zawierającej różnorakie aspekty i cechy, to traktowanie swojego ciała jako najcenniejszego skarbu, to umiejętność korzystania z mocy płynącej z naszego wnętrza.

Wysokie obcasy i kobiety, rys. Aurelia Milach
Test szpilek I: Jaką kobietą jesteś?
Wspaniałym testem na to, jakie jest nasze podejście do własnej kobiecości (w jakim stopniu jej poczucie jest warunkowe, a w jakim – bezwarunkowe, w jakim stopniu jesteśmy w tym obszarze zniewolone, a w jakim weszłyśmy w drugie ekstremum – wyzwolenia), jest nasz… stosunek do szpilek.
To obuwie wyjątkowo niefizjologiczne, powodujące deformacje stóp, urazy stawów skokowych, dysfunkcje kolan, patologie kręgosłupa, zaburzenia krążenia, żylaki, dystrofię mięśni łydek czy osłabienie ścięgien – a jednocześnie tak chętnie noszone przez kobiety. Szpilki są nieodzownym gadżetem gwiazdek porno, ale też obuwiem kobiet sukcesu. Zakłada się je na szalone imprezy i do biura, na randki i biznesowe spotkania. Co powoduje, że wkładamy buty niezapewniające wygody?
Skąd taka, trwająca już ponad 60 lat, popularność szpilek? Otóż przede wszystkim stąd, że szpilki nie pełnią roli użytecznej; szpilki są rekwizytem. Włożenie ich powoduje, że ciało kobiety ulega swoistej transformacji. Nogi stają się optycznie dłuższe, łydki – smuklejsze, lędźwiowy odcinek kręgosłupa wygina się do tyłu, co daje wrażenie większej krągłości pośladków, a odcinek piersiowy – do przodu, przez co zostaje uwypuklony biust, a brzuch wydaje się bardziej płaski. Ta kompletnie nieanatomiczna postawa sprzyja zmianie sposobu chodzenia. Stopy stawiane są na ziemi ostrożnie i z palców, co przypomina dystyngowany marsz królowej, skradanie się kota podczas polowania, ruchy baletnicy albo marionetki – w zależności od stopnia przyzwyczajenia do noszenia tego typu butów lub też nabytych umiejętności (tak, tak – są nawet kursy chodzenia na szpilkach). Biodra zaczynają się kołysać, miednica zostaje wprawiona w ruch obrotowy, dzięki czemu chodząca na szpilkach kobieta wdzięcznie kręci pupą. Nie ma wątpliwości – szpilki podkreślają naszą seksualność, nasze kobiece walory w odniesieniu do obowiązujących wzorców kobiecego piękna. Jako rekwizyt kobiecej seksualności są chętnie noszone zarówno przez ladacznice, jak i kochanki. Madonny uważają szpilki za wymysł szatana, a walczące syreny – za wyraz kobiecego przyzwolenia na bycie niewolnicą męskich chuci.
Test szpilek II: Wyzwolona czy zniewolona?
Kobiety wyzwolone i zniewolone określają swój stosunek do szpilek, kierując się motywacją o podtekście seksualnym. Często je wkładają, bo chcą zdobyć uznanie w oczach mężczyzn, wzbudzić ich pożądanie, usidlić jak modliszki lub pokazać, że są gotowe dostosować swój wizerunek do ich fantazji seksualnych.
Jeśli w ogóle ich nie wkładają, to dlatego, że albo wszystko co seksualne jest dla nich grzeszne albo w akcie protestu przeciwko istnieniu popędu seksualnego. Wolą być aseksualnymi, bezpłciowymi istotami, niż stać się jego obiektem.
Szpilki eksponują jeszcze inny, oprócz seksualnego, aspekt kobiecości. Zauważmy, że zakładając szpilki, decydujemy się na ograniczenie swobody ruchów. Kroki stają się drobniejsze, na nierównym podłożu wymagają pełnego skupienia, bieganie w szpilkach jest mocno utrudnione, a dystanse możliwe do bezbolesnego przebycia – niewielkie. Najwygodniej się w szpilkach siedzi (albo leży). W szpilkach podkreślamy swoją kobiecą kruchość, delikatność, eksponujemy swoją potrzebę wsparcia się na silnym, męskim ramieniu. Zakładając szpilki, odcinamy się od swoich ról kucharek, pomywaczek, sprzątaczek, praczek, opiekunek i pielęgniarek, kobiet, które żadnej pracy się nie boją, tych, które wszystko mają na głowie, które w rodzinie noszą spodnie, które nie mają czasu zająć się sobą. Stajemy się, choć na chwilę, księżniczkami, pozwalamy sobie na słabość. W tym kontekście po szpilki chętnie sięgają umęczone swoim poświęceniem madonny oraz mające dość bycia wiecznie silnymi kobietami walczące syreny. Problem polega na tym, że mając na nogach szpilki, odrywamy się od ziemi. Zaczynamy bujać w obłokach, tracąc kontakt z ziemią, z naturą, skąd płynie życiodajna energia, zasilająca naszą kobiecość. Dajemy się wtłoczyć w kreowane przez mężczyzn wzorce kobiety jako wiotkiej istotki, czego konsekwencją jest coraz większa anoreksja modelek, aktorek czy celebrytek. Wzorce kreowane, ponieważ mężczyźni poczuli, że ich dominująca pozycja jest coraz bardziej zagrożona.
Rekwizyty mają to do siebie, że używamy ich po coś. W teatrze nadają wyrazistość odgrywanej przez aktora roli, w życiu mogą służyć temu samemu albo ekspresji własnego wizerunku. I tym właśnie różni się kobieta wolna od zniewolonej i wyzwolonej – dla niej noszenie czy nienoszenie szpilek jest kwestią jej wolnego wyboru. Życie składa się z wyborów, a miarą dojrzałości jest dokonywanie ich świadomie, czyli z braniem odpowiedzialności za konsekwencje. Rozwój osobisty prowadzi do poszerzania świadomości oraz uczenia się tej odpowiedzialności.
Przed zmianą dowodów osobistych kobieta, która nie była w związku z mężczyzną, w rubryce „stan cywilny”, zamiast określeń: panna, rozwiedziona czy wdowa, mogła wpisać: wolna. Wolność jest dla mnie wartością nadrzędną, dlatego szpilek ani nie gloryfikuję, ani nie potępiam. Sama nie noszę, bo ponad wszystko cenię sobie wygodę.
Eugenia Herzyk
O autorce
Eugenia Herzyk – trenerka rozwoju osobistego, terapeutka Gestalt, założycielka i prezeska Fundacji Kobiece Serca, zarządzająca Ośrodkami Terapeutyczno-Rozwojowymi Kobiece Serca w Krakowie i Warszawie. Autorka artykułów o uzależnieniu od miłości, prelegentka na konferencjach dotyczących uzależnień oraz przemocy, propagatorka duchowej przemiany bez zrywania kontaktu z ziemią. Prowadzi zajęcia dla kobiet – warsztaty, treningi oraz grupy wsparcia, a także konsultacje i terapie indywidualne. Więcej informacji na www.kobieceserca.pl
Przeczytaj też: Syndrom grzecznej dziewczynki