Wednesday, June 7, 2023
Home / Klub Miasta Kobiet  / Joanna Ceplin: Jak wyglądasz online?

Joanna Ceplin: Jak wyglądasz online?

Kto ma parcie na szkło, a kto wyskakuje z lodówki?

Joanna Ceplin

Kiedy zaczynałam, nikt nie brał pod uwagę narzędzia, jakim jest internet, a social media nie istniały! / fot. Lidia Skuza

31. spotkanie Klubu Miasta Kobiet w wersji online przyciągnęło wiele widzek. Joanna Ceplin – ekspertka od kreowania wizerunku w Internecie na co dzień pomaga przedsiębiorcom znajdywać równowagę pomiędzy światem online i offline poprzez odpowiednie zarządzanie działaniami w mediach społecznościowych. Podczas wywiadu na żywo opowiedziała Anecie Pondo, jak pandemia koronawirusa wpłynęła na postrzeganie social mediów oraz o tym, co powstrzymuje nas przed tym, żeby zacząć

 

Aneta Pondo: Agna, moja zastępczyni, zapowiadając dzisiejsze spotkanie, nazwała cię gurzycą Internetu. Co o tym myślisz?

Joanna Ceplin: „Gurzyca Internetu” bardzo mi się podoba. Przedstawiłaś mnie w samych superlatywach pod kątem tego czym się zajmuję. Mogę jeszcze dodać, że jestem mamą dwójki dzieci i szczęśliwą mężatką. Podkreślam to nie bez przyczyny. Ci, którzy nas obserwują wiedzą, że pracuję też ze swoim mężem na co dzień. Pokazuję kobietom, które mają podobną sytuację, rozwijają firmy rodzinne, albo współpracują codziennie z mężem, że to ma plusy i minusy. A poza tym, od kilku lat staram się przekonać jak najwięcej osób, że warto zainwestować w wiedzę, jak odnaleźć się w świecie online bez względu na wiek. Sytuacja z pandemią koronawirusa pokazuje, że ja już nie muszę zachęcać, bo to jest już obowiązek każdego.

Życie i biznes przenoszą się do Internetu. Jak lockdown zmienił sposób działania właścicieli mniejszych i większych przedsiębiorstw?

Gdy zaczęłaś zadawać to pytanie, pomyślałam sobie co by się stało, gdyby ta cała sytuacja wydarzyła się 15-20 lat temu. Też musielibyśmy sobie jakoś poradzić, prawda? Teraz żyjemy szybciej przez to, że mamy Internet i dostęp do mediów przez telefony. Pamiętasz, jak byłyśmy na studiach? Nikt wtedy nie myślał o mediach społecznościowych i o tym, że kiedyś będziemy rozmawiać i oglądać siebie na małych pudełkach. Przez lockdown musimy zmienić nasze życie: zamknąć stacjonarne biznesy, szkoły, kina, restauracje. Internet na pewno w wielu aspektach nam bardzo pomógł, chociaż uważam, że nieograniczony dostęp do niego wielu może zaszkodzić. Szum informacyjny, eksplozja fake newsów, dezinformacja w mediach społecznościowych. Z Internetu trzeba nauczyć się korzystać, tak by nam służył. Dzięki komunikowaniu się online, mimo zamknięcia w czterech ścianach, jesteśmy dostępni dla zewnętrznego świata. Zobacz, jak wybuchły lajfy! W pewnym momencie, powiem szczerze, stwierdziłam, że tego jest za dużo. Teraz jest czas na to, żeby nauczyć się wybierać, to czego potrzebujemy – tak jak z kanałami telewizyjnymi. Osoby, które do tej pory uważały, że obecność ich marek w mediach społecznościowych to fanaberia, powinny zweryfikować ten pogląd. Nagle sklep przy głównej ulicy przegrywa z reklamą na Instagramie czy Facebooku.

Powiedzmy o podstawach. Na pewno jest dużo osób, które nie zaczęły, bo się boją. Co jest pierwszym progiem oporu?

Strach przed zrobieniem czegoś po raz pierwszy.

Wiele przedsiębiorców myśli teraz o przeniesieniu działalności do online. Takie osoby zazwyczaj mogą pochwalić się latami doświadczeń, w tym, czym się zajmują. Coś ich jednak powstrzymuje. Właśnie teraz, przez koronawirusa, natknęłam się na przedsiębiorców, którzy do chcą robić lajfy, postować, występować. Zauważyłam, że kobiety najczęściej obawiają się dwóch rzeczy. Najbardziej boimy się osądu rodziny i przyjaciół. Strach przed technologią jest na drugim miejscu.

Ostatnio rozmawiałam z dziewczyną, która chce zbudować swoją markę. Ma świetny temat, doświadczenie i… niesamowity problem. Jej mąż i córki wyśmiewają, że mama chce zostać „gwiazdą Internetu”. Wiesz, jak to stopuje tę kobietę? Mechanizm zrażania nas do mediów społecznościowych jest bardzo prosty. Zaczyna się od dzieci, a później przechodzi w strach, że to obcy nas skrytykuje. Pojawiają się wątpliwości typu: czy na pewno powinnam, czy to dobrze, a jak się przejęzyczę, a jak się ośmieszę, jak inny lepszy specjalista złapię mnie na błędzie. Wiele osób, które zaczynają z budowanie własnej marki online ma takie obiekcje.

Co im mówisz?

Poznałam podobne historie dwóch dziewczyn, które mocno promowały swoje marki w Internecie. Rodziny ich nie wspierały.

Naśmiewali się wszyscy, dopóki jedna z nich nie pokazała im wyciągu z banku. Wtedy przestali się śmiać. Często rodzina dopiero po takiej mocnej reakcji zauważa, że promocja biznesu online to nie parcie na szkło, a  normalna praca, która przynosi duże pieniądze.

Czasami niektórym wystarczy powiedzieć: << Słuchaj, jak będziesz cały czas się przejmować innymi, to wtedy dla siebie nic nigdy nie zrobisz. Spróbuj, po prostu spróbuj >>. Większość tego strachu jest tylko w naszej głowie, bo nic się takiego nie wydarzy. Najczęściej jest tak, że nikt się nie oburza, nikt nas nie wytyka palcami, nie komentuje. Bądźmy otwarci, poprośmy najbliższe osoby o konstruktywny feedback. Spróbujmy i nie zakładajmy, że to, czego się boimy się wydarzy, hejt, którego tak się boimy wydarza się w bardzo małym procencie. Strach przed nim wynika z tego, że zwykle słyszymy o drastycznych przykładach, gdzie skutkiem są nawet samobójstwa. I nam narasta w głowie, że jak ja nie podołam, to jak wyleje się na mnie wiadro pomyj.

Po uruchomieniu przez TVP szkoły online, Internet zalała fala memów o nauczycielkach. Nagrałam stories na Instagramie, bo zaczęło do mnie docierać, co te kobiety musiały czuć. Co z ich nastoletnimi dziećmi, które siedzą w Internecie i widzą tysiące memów o swoich mamach? Nie mówię tego, po to by przestraszyć. Zobaczmy jak, od strony odbiorcy, łatwo nam przychodzi naśmiewanie się w Internecie.
Na podsumowanie. Nie bójmy się, próbujmy. Blokujmy hejterów – często takie osoby robią to dla sportu.

Czy promowanie marki, a promowanie marki osobistej to kompletnie dwie różne rzeczy?

Przede wszystkim musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nieważne czyją markę promujemy, to i tak, to my jesteśmy oceniani: to co ubieram, jak się wypowiadam, jaką prowadzę działalność, co umieszczam na profilu osobistym. To wszystko kształtuje pewne wyobrażenie i nasz wizerunek w głowach innych osób. Możemy mówić, że nie budujemy marki osobistej, ale każdy coś o nas myśli i czasami, ponieważ nie zastanawiamy się nad tym w ogóle, to popełniamy błędy. W kontekście zadbania o swoje konta osobiste chodzi o to, żebyśmy nieświadomie sobie nie szkodzili. Nie chodzi o jakieś sztuczne kreowanie siebie nie wiadomo jak. Raczej o to, żeby przez nieświadomość, czyli przez publikacje nieodpowiednich zdjęć, niezadbanie o te profile i ich wygląd, bardziej sobie nie zaszkodzili.

Joanna Ceplin: Musimy zdać sobie sprawę, że bardzo dużo osób ocenia nas przez to, jak wyglądamy online.

Nie musisz prowadzić biznesu, możesz ubiegać się o pracę – większość pracodawców wejdzie na twój profil. Ktoś powie, że ma prywatne ustawienia. Rekruter widzi twoje zdjęcie profilowe i w tle, metryczkę. Warto patrzeć, co o tobie piszą, polecam robić to w trybie incognito. Jeśli mamy profil publiczny, to ktoś, kto jest nami zainteresowany przejrzy treści, które postujemy. Poza tym: posty w grupach, w komentarzach. Wszystko znajdą, a jeśli nie, to znajdzie to ktoś inny i podeśle odpowiedniej osobie. Nam się wydaje, że media społecznościowe to jest dżungla, gdzie nikt o nas nic nie wie. Dbajmy o prezentację, pracodawcy lubią osoby, które są świadomymi użytkownikami Internetu. Oni też oceniają ze strony zagrożenia, czy ktoś nie zniszczy im opinii w Internecie.

Czego absolutnie nie powinno się robić w Internecie?

Jeśli komentujesz lub wrzucasz jakiś post, i nie wiesz, czy to jest odpowiednie, to pomyśl, co by powiedziała twoja mama. Spójrzmy na to oczami innej osoby. Zdjęcia z alkoholem, drastyczne komentarze, kłótnie polityczne, skrajności i kontrowersyjne tematy – każdy może wypowiedzieć swoje zdanie – nie wszystkim to się musi podobać. Dostosujmy estetykę swojego konta do pozycji zawodowej. Treści i komentarze nie mogą naruszać akceptowalnych norm, musimy być autentyczni, ale zadbajmy o komunikację: czym się zajmujemy, w czym jesteśmy specjalistami, dając wartość i nie koniecznie mówiąc, „jestem najlepszy”. Jak czytamy fajny artykuł i udostępniamy, dopisując komentarz pokazujemy, że znamy się na temacie, że dzielimy się czymś ciekawym. Trzeba dawać coś fajnego dla ludzi. Szerować użyteczne wskazówki. Jeśli nie mamy takiej potrzeby, to zadbajmy o to, żeby tam nie było rzeczy, które mogą nam zaszkodzić.

Kontrolujmy emocje, bo media wzbudzają w nas te najintensywniejsze uczucia. Wybuchamy, gdy się z czymś nie zgadzamy. Zobaczmy na fora dla mam.

W co inwestować czas? Facebook, Youtube, TikTok?

To zależy, jaki kontent lubimy tworzyć. Nie zaistniejemy na wszystkich platformach naraz. Jeśli czujesz się dobry w pisaniu to zacznij od bloga. Media społecznościowe to tylko platformy do dystrybucji treści. Natomiast każdy z nas musi tworzyć treści na platformie kontentowej, czyli tam, gdzie zbierasz treści. U mnie to jest blog, tam piszę treści, a w social mediach udostępniam do nich linki. Blog to moja strona, kursy, platforma. Pamiętajmy, że media społecznościowe nie są wcale nasze. Nasz może być blog, podcast, video. YouTube przez to, że jest wyszukiwarką, też jest platformą kontentową. Twórz tam, gdzie są twoi odbiorcy i tam, gdzie lubisz tworzyć.

Najważniejsze, żeby zacząć i pamiętać, że każdy kiedyś zaczynał. 

Moje pierwsze lajfy były na platformie Periscope w 2016 roku. Na szczęście nie było tam dużo Polaków. Oglądali mnie Rosjanie. Wprawiałam się tam w mówienie, żeby nie nadużywać ciągle „yyy”. Jak ktoś robi pierwszy lajf to czasem mówi „ludzie, jak to wyłączyć” i to się nagrywa; szuka i krzyczy: „niech mi ktoś pomoże”. Lepiej zrobić sobie grupę na FB, w której nikogo nie będzie i ćwiczyć. Zapraszam do mnie na bloga po poradnik.

Joanna Ceplin

Chodzi o to, żeby znać siebie, swoje wartości i je eksponować / fot. Lidia Skuza

Jakie są twoje najlepsze narzędzia internetowe, które przydadzą się każdemu?

Asana do planowania, rozpisywania projektów, dzielenia obowiązków, a Slack to taki messenger dla zespołu z możliwością wątków i kontaktu między członkami zespołu. Korzystamy tez dużo z Dropboksa. Jest też Paper, gdzie piszę teksty i mogę je udostępniać, ładować grafiki i linki. Jeśli ktoś lubi się organizować, to dla mnie te cztery rzeczy to pełne biuro. Prywatnie lubię aplikację Collect, Lightroom, Videorama.

Ile czasu potrzeba na rozkręcenie fanpagea?

Dużo. Potrzeba go coraz więcej, bo nasi klienci też zaczynają się przyzwyczajać i więcej od nas wymagają. Coraz więcej osób nie chce pisać na maila tylko na messengerze, bo liczą na to, że szybciej dostaną wiadomość i tak powinno być. Dla wielu firm fanpage to miejsce obsługi klienta. Punkt kontaktowy. Uwiarygodnienie marki, bo klient szuka kontaktu z nami, ktoś mu nas polecił i zobaczy, że jest fanpage i może szybko się z nami skontaktować, to już mamy dużego plusa i zaraz będzie skłonny kupić nasz produkt.

Joanna Ceplin: Z mojego doświadczenia wynika, że każda osoba, która do nas pisze na temat produktu, zazwyczaj zaraz po otrzymaniu odpowiedzi kupuje to, co sprzedaję.

Jak biznes się rozwija, to zajmuje nam to pół dnia, a tworzenie kontentu – drugie pół. Działajmy na początku sami, a potem szukajmy osób do pomocy. Każda firma powinna mieć współpracownika online. Dużo osób teraz traci pracę i mam propozycję dla kobiet, które dobrze czują media społecznościowe – edukujcie się. Kompetencje będą na rynku bardzo pożądane. Tak jak kiedyś w CV pisało się: „umiejętność obsługi komputera”, to myślę, że teraz punktem obowiązkowym naszych życiorysów będzie umiejętność obsługi mediów społecznościowych.

Co postować w grupach?

To zależy od tego, jaki jest cel powstania tej grupy. Bo fanpage reprezentuje markę, są tam dane kontaktowe czy aktualności. Grupa to społeczność, zgromadzenie ludzi wokół pewnego tematu. Możemy w grupie rozwijać, motywować, wspierać się, organizować wyzwania.
W grupach nie możemy publikować reklam. Możesz dawać posty promujące, ale nie reklamy płatne. Pamiętaj, że musisz mieć fajną nazwę grupy. Żeby ktoś, kto zobaczy tę nazwę, chciał do grupy dołączyć. I wtedy jak rozkręcimy społeczność, sprawimy, że ona będzie rozmawiać, to w pewnym momencie możemy wprowadzić nasz produkt, i powiedzieć „ta-dam prezentuję wam produkt”. Nie ma lepszego miejsca na promocję niż grupy. Zakładajcie je, tylko z głową. Niech ci ludzie zobaczą, że fajnie się tam z wami przebywa, że czegoś się mogą od was nauczyć, że dajecie im wsparcie, a potem możecie zaoferować sprzedaż.

Od czego najlepiej zacząć naukę mediów społecznościowych?

Od tego, w czym jesteśmy dobrzy. Ktoś lubi prowadzić lajwy, inny będzie świetny w montowaniu filmów ze zdjęć. Zaczęłabym naukę od tego, jak tworzyć treści, które zainteresują odbiorcę. Poznawaj i rozmawiaj z ludźmi. Jak tworzyłam kursy online, to pierwszy był o tym, jak tworzyć angażujące treści i przyciągać odbiorców, potem stworzyłam planer. Ludzie mają problem z systematycznością, jak nie zaplanują to nie zrobią. Następny kurs był o skutecznej reklamie Facebooku. Jeżeli już zaczniesz swoje działania w mediach społecznościowych, poświęcasz czas i energie, tworzysz wspaniały kontent, to nie daj algorytmowi obciąć sobie zasięgów. Jeśli czujesz, że masz wspaniały produkt, to dlaczego wiele osób ma o nim nie wiedzieć? Wypromuj rzeczy, które cieszą się zainteresowaniem. Może jak coś tłumaczysz, pokazujesz, jak coś zrobić. Na reklamę sprzedażową przyjdzie czas.

Kiedy zaczyna się spam? Kiedy komunikatów jest za dużo?

Nie wiem czemu boimy się tego, że zaczniemy wyskakiwać z lodówki. Pamiętajmy, że algorytm obcina zasięgi tak, że trzeba bardzo dużo pieniędzy wyłożyć, żeby wyświetlać się gęsto i często. Nie bójcie się tego, publikujcie, dopóki masz ciekawe treści i ludzie reagują, to publikuj. Mam taką teorię, że jeżeli kogoś drażnisz, to lepiej, żeby przestał cię obserwować. Jeśli uważa, że jest komunikatów za dużo, to znaczy, że nie jest twoim odbiorcą, nie jest klientem. Ty prowadzisz biznes. Nie każdy cię będzie udostępniał i czytał. Nie spodobasz się wszystkim. Może zdarzyć się tak, że źle ustawimy wskaźniki częstotliwości płatnej reklamy. Jeśli odbiorcom nasza reklama pokazuje się co godzinę, to mają prawo mieć nas dosyć. Dlatego ważna jest edukacja, żeby zdawać sobie sprawę z tych elementów.

Zobacz 31. KMK

Klub Miasta Kobiet online

Zobaczcie zapis z #31KMK , edycja: online. Gościnią Specjalną była Joanna Ceplin, której misją jest pomaganie firmom w kreowaniu wizerunku oraz rozwoju biznesów online. Dla kogo są media społecznościowe, kim są nasi osobiści hejterzy i kiedy zaczynamy spamować? Odpowiedzi w nagraniu!A spragnionych większej dawki wiedzy zapraszamy po wywiad z ostatniego numeru MK: https://www.miastokobiet.pl/joanna-ceplin-wywiad/

Publiée par Miasto Kobiet sur Mardi 19 mai 2020

 

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
3 komentarze
  • Patrycja 3 czerwca, 2020

    Mnie natomiast trochę przerażają te rozmowy online. 5 par oczu wpatrzonych we mnie. Creepy.

  • Aleksandra Gałecka 18 lipca, 2020

    Nasz wizerunek w sieci jest coraz ważniejszy, a ludzie bardzo to lekceważą. Warto od czasu do czasu np. wpisać w wyszukiwarkę nasze imię i nazwisko, sprawdzić jakie wyniki wyszukiwania się pojawiają, skontrolować to. Złe wyniki mogą nam zaszkodzić, np. w poszukiwaniach pracy, kiedy rekruter to sprawdzi, a tam będzie się pokazywać coś nieodpowiedniego.

  • Beata Dmowska 25 lipca, 2020

    Bardzo wartościowy wywiad. Widać, że ta Pani wie o czym mówi i jest praktykiem w swoim fachu. Zgadzam sięz jej przemyśleniami dot. lockdownu.

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ