Wizyta w tym miejscu – schowanym w bramie, trochę jak z innego kraju, luksusowym i prostym jednocześnie – przypomina trochę wizytę u kogoś w domu. Dodajmy – u kogoś, kto umie dobrze gotować. Kucharz zna się na swojej pracy i ma fantazję: nie przesadza z molekularną, stosuje polskie, sprawdzone składniki podkręcone egzotyczną techniką bądź dodatkiem. I tzw. dorsz występuje np. przy emulsji z muli. Bób ma tu swoją szlachetną reaktywację, a desery zyskują drugie życie w ciekawych, nieoczywistych kompozycjach. Jest dyskretnie, miło, smakowo bez zarzutu. Dopiero po obejrzeniu sztućców i porcelany możemy się dowiedzieć, ile tak naprawdę włożono w to miejsce, idealne wprost na randkę.
Restauracja Soul Kitchen, Warszawa, ul. Noakowskiego 16
Agnieszka Kozak autorka bloga Ugryzienie Kozak