Śniadanie pod chmurką
Warszawska „nowa“ moda: małe lokalne targowiska, na których można kupić żywność bardziej i mniej wyszukaną, ale za to świeżą i od ludzi, którzy wytwarzają lub sprzedają ją z sercem lub pasją.
Warszawska „nowa“ moda: małe lokalne targowiska, na których można kupić żywność bardziej i mniej wyszukaną, ale za to świeżą i od ludzi, którzy wytwarzają lub sprzedają ją z sercem lub pasją.
To marzenie wielu: móc w sobotni poranek, z koszykiem i gazetą pójść na targ i przy okazji świetnych zakupów pogawędzić ze sprzedawcami, wybrać fantastyczne rzeczy, skosztować czegoś nowego a do tego może zjeść jeszcze śniadanie i przy kawie pogadać ze spotkanymi tam przyjaciółmi. No jak na filmie: o Paryżu czy innym Nowym Jorku. Czy np. w Kalifornii, gdzie sobotni, wtorkowy, czy środowy „farmers market” to towarzyskie wydarzenie i obowiązkowy punkt programu. Rozpisywałam się już o tym, jak to w USA farmerzy, czyli po naszemu rolnicy, uważani są za symbole seksu. Awokado z Meksyku sprzedają tam na targu ogorzali, umięśnieni, wytatuowani chłopcy w T-shirtach… To tylko jeden z trendów w kulinariach prognozowanych na zeszły rok, który spełniają targi – farmerzy niczym celebryci. Drugi, najważniejszy to from farm to fork – czyli „z pola na widelec”. Oznacza to mniej więcej, że wiesz, skąd pochodzi twoje jedzenie i masz pewność, że nie leżało w TIR-ach wiozących je z Maroka czy Portugalii. Możesz mu ufać, możesz o nim ze swoim sprzedawcą pogadać….
No więc te trendy i to marzenie – zarówno o sobotnim targu, jak i o przystojnych sprzedawcach, jak i o polu i widelcu oraz rozmowie – jest już do spełnienia. Mapa Warszawy zapełniła się targami nowego typu. Nie bazarkami, lecz właśnie organizowanymi na jeden, dwa dni w tygodniu targami, na których kupimy świetne owoce, warzywa i przetwory, mięso, wędliny, jajka i chleby – domowe lub według tradycyjnych receptur. Załapiemy się na ręcznie robione słodycze i znajdziemy ciasto na wieczorne przyjęcie. Zaopatrzymy w produkty z Portugalii czy Sycylii oraz świetną kawę z małych polskich palarni a także wino. A przy okazji zdegustujemy mnóstwo nowości, pogadamy, napijemy się kawy. Wyjątkiem są Koszyki – targ powstały w kultowym miejscu, w którym całe pokolenia warszawiaków robiły niegdyś zakupy a działający dziś cały tydzień – oprócz poniedziałków. Można się tam napić wina, zjeść śniadanie lub lekki obiad, pogadać spokojnie, lub umówić się wieczorem ze znajomymi na hałaśliwą imprezę.
Czy jest miejsce na takie targowiska w innych miastach? Czy Taki Kraków potrzebuje czegoś poza placami: Na Stawach, Nowym, Kleparzami? Szlaki do urban marketów przecierają już organizowane na Zabłociu Foodstocki. Z plotek wiadomo, że do organizacji pop-upowych targowisk przygotowują się krakowscy kulinarni aktywiści. Chodzi tu nie tyle o nowe miejsca ile o jakościową zmianę: żeby było zdrowiej, z większą dbałością o standardy, bardziej lokalnie, z bardziej zróżnicowaną ofertą i ciekawiej. A przy okazji przyjemniej – tak, żeby nam się chciało z koszykiem w dłoni i gazetą pod pachą iść na spotkanie szparagów, rabarbaru i … czegoś nowego.
Aga Kozak
Azira Torbor 10 stycznia, 2020
… [Trackback]
[…] There you can find 2360 more Information on that Topic: miastokobiet.pl/sniadanie-pod-chmurka/ […]
카지노사이트 14 stycznia, 2020
… [Trackback]
[…] Information to that Topic: miastokobiet.pl/sniadanie-pod-chmurka/ […]