– Lalka to nie złota rybka, która spełni każde twoje życzenie – uprzedzała Aneta Grzegorzewska, twórczyni lalek słowiańskich. – Pomaga jednak skupić energię i wspiera w realizacji twoich marzeń. Dlatego uczestniczki warsztatów tworzeni lalek magicznych, zorganizowanych przez MK, tym pracowiciej motały swoje marzenia i pragnienia. Po czterech godzinach każda wyszła z własną Zadanicą
Motanki są wciąż żywą tradycją na Ukrainie, Białorusi, w Rosji. Najpopularniejsze są zadanice, karmicielki, ziarnuszki, bogacze, nierozłączki, podróżniczki. Wykonuje się je ręcznie, bez pomocy igły, ze skrawków materiałów, tasiemek, koronek, sznureczków. Choć więc warsztaty były w Slow Fashion Cafe, miejscu, które kojarzy się z szyciem, tym razem maszyny i igły stanowiły tylko dekorację. Nasze warsztaty to bliskie spotkanie z innymi kobietami, kreatywne zajęcia i nabywanie nowych umiejętności. Jednak dla większości uczestniczek są one przede wszystkim sposobnością, aby przyjrzeć się sobie. Bo motanie lalek to proces, w którym bycie ze sobą, z własnymi myślami i emocjami ma głębokie znaczenie. Nabiera też sensu to, o czym Aneta mówi zawsze na początku, że lalka wie, jak ma wyglądać, więc trzeba zostawić na boku myślenie, a zaufać intuicji. Niezwykłe jest to, że każda adanica, mimo iż wykonana według tej samej instrukcji, jest inna. I nie chodzi tylko o ubranie, ale wielkość, kształt, ułożenie rąk. Tak jak różne są ich twórczynie.
– Jestem zachwycona efektem wspólnego motania lalek. Swoją motankę pokochałam bardzo i udostępniłam jej miejsce w szufladzie, gdzie zamieszkała z miłą chęcią na mięciutkim posłaniu – powiedziała Dorota.
Inna uczestniczka, Magda, poprawiała swoją lalkę jeszcze długo po oficjalnym zakończeniu warsztatów. Kilka dni później napisała: – Moja wymotana zadanica wędruje ze mną i trafi do domu dopiero po urlopie, ale to nie jest wędrówka przypadkowa, bo już wiem, czemu jej ta chusta tak spadała i czego ona sobie życzy. Dlatego dobrze, że to urlop, bo będę w stanie uwić jej te kwiatki:). Warsztaty były absolutnie MAGICZNE. Mocne, piękne doświadczenie.
Ja próbowałam nałożyć swojej lalce ubranie z mocnego, granatowego lnu i upleść gruby warkocz, który miał symbolizować dobrobyt, ale utknęłam. To miała być mocna lalka, z charakterem, która wie, czego chce. Jednak ten materiał nie chciał się w ogóle układać. Mijały kolejne minuty, a ja ani kroku do przodu, aż nagle przyczepiła mi się do głowy myśl: „Nie musisz, k…, być taka perfekcyjna”. Wtedy zmieniłam koncepcję, wzięłam lekki materiał w kwiatki, a włosy zrobiłam rude i rozrzucone w nieładzie. I dopiero wtedy poczułam, że to jest moja lalka.
Jak to się dzieje, że – wydawałaby się – zwykłe rękodzieło budzi tak silne emocje? Te emocje zaczynają się już na etapie robienia jej duszy (piołun?, złota nitka?, a może zwykły ususzony liść brzozy?), a potem są coraz mocniejsze. W motaniu, które można traktować jako formę medytacji, łączymy się z wielowiekową słowiańską tradycją. Jest w tej czynności coś pierwotnego, kobiecego. Motanka zrobiona dla dziecka lub wspólnie z dzieckiem, dla bliskiej osoby z okazji lub bez, ma inny emocjonalny ładunek niż kolejny przedmiot kupiony w sklepie. Ja, kiedy patrzę na swoją Zadanicę, wiem, po co ją zrobiłam i jakie emocje temu towarzyszyły, a to mi przypomina o tym, co dla mnie w życiu najważniejsze.
Aneta Pondo
KOLEJNE WARSZTATY 3 PAŹDZIERNIKA [WARSZTATY TWORZENIA SŁOWIAŃSKICH LALEK MAGICZNYCH]