Czy macie ochotę na podróż do ogrodu grzesznych rozkoszy? Do słodkiego piekła? Tam, gdzie moi goście wyrywają sobie z rąk ostatni kawałek tortu pistacjowego, który pozostał na paterze…
Jesteśmy uzależnieni od białego cukru i najwyższy czas się do tego przyznać. Ale to uzależnienie jest przepyszne! Uwielbiam kostkę gorzkiej czekolady, kiedy nachodzi mnie chandra i mam ochotę na spory kawałek tortu czekoladowego w swoje urodziny. Tuż przed trudnymi dniami pochłaniam więcej cukru, bo taka jest moja natura. Nie mam cukrzycy i „kleję się do słodkiego”, bo po prostu mi smakuje. Nie jestem grzeczną dziewczynką z warkoczykami i nie patrzę tęsknie na ciasteczka zamknięte w słoiku, lecz sięgam po nie świadomie, kiedy tylko mam ochotę.
Jestem „słodkim przekleństwem” dla samej siebie i tych, którzy uzależnili się od moich tortów i dolci. Przygotowuję je codziennie, nawet resztkami sił, i co dziwne, jeszcze mi się to nie znudziło. Wciąż chcę więcej i więcej. To jak zakazany owoc – rozkoszujemy się nim, bo w głębi duszy wiemy, że nam nie wolno. Łamiemy swoje postanowienia i czujemy się z tym fenomenalnie.
To drzemie w każdym z nas i jest cudownie ekscytujące. Nasi goście przychodzą do restauracji Portobello i pierwsze co widzą, to witryna ze słodkościami. Kusi i sprawia, że muszą na koniec posiłku zamówić coś słodkiego. Czasami nie pamiętają smaków z talerza, ale zawsze wspominają deser!!! To ukoronowanie posiłku. Niektórzy niby już nie mogą, ale próbują dalej. Są szczęśliwi. Czy to jest zakazane?
Desery inspirowane naturą. Piękne barwy i kompozycje. Różowe maliny i zieleń świeżych pistacji, żółty mus z mango kontrastujący z czerwonymi owocami…
Zapraszam do mojego słodkiego piekła, gdzie rozkosz nie ma granic. Do miejsca, w którym nie myśli się o kaloriach, jedynie o przyjemności. I wszystko pachnie i smakuje Italią, którą kocham i podziwiam. Pozwólcie się porozpieszczać. Do zobaczenia w Portobello!
Justyna Czekaj-Grochowska
Właścicielka Portobello
Kraków, ul. Królowej Jadwigi 248
źródło: Partner MK