Sławek Uniatowski bierze sprawy w swoje ręce. To kolejny debiut w życiu artysty
Jak opowiadać o miłości

Sławek Uniatowski / fot. materiały prasowe
Po 6 latach od debiutanckiego albumu, Sławek Uniatowski powraca z nową płytą. Tym razem artysta wziął sprawy w swoje ręce i samodzielnie zaaranżował oraz wyprodukował nowy krążek, któremu nadał tytuł „UNIATOWSKI”. Czy to oznacza, że wokalista chce odciąć się od swoich muzycznych idoli?
Sławek Uniatowski na polskiej scenie muzycznej jak nikt łączy klasyczny urok z nowoczesnością. Nie inaczej jest z jego nową piosenką „ZANIM”. To nieoczywisty utwór o uczuciach. Jak opowiadać o miłości? Najlepiej prosto, ale nie prostacko.
Niuansami i budowaniem klimatu poprzez muzykę i słowa. A „ZANIM” to opowieść elegancka i klimatyczna, uwodząca wyobraźnię słuchacza. Zadająca nie wprost pytanie, czym jest miłość? Czymś co się zdarza przez przypadek, czy czymś co jest w nas od urodzenia, zapisane? Może trwamy wiecznie, a na ten świat przychodzimy tylko na chwilę, żeby się odnaleźć w chaosie? Czy marzenie, że znamy się od zawsze jest możliwe? Czy miłość może przetrwać w we współczesnym rozpadającym się świecie?
Przeczytaj koniecznie:
Sławek Uniatowski: Metamorfozy lubię
UNIATOWSKI – nowy album
– To kolejny rozdział, kompletnie inny niż moje debiutanckie „Metamorphosis”. Teraz wziąłem sprawy we własne ręce, wywróciłem album do góry nogami i debiutuję jako samodzielny producent i aranżer
– mówi artysta i kontynuuje:
– UNIATOWSKI to album autorski, gdzie muzyka jest moja, a teksty napisali Janusz Onufrowicz, Jacek Cygan oraz ja w kooperacji z przyjaciółmi, Tomkiem Organkiem, Robertem Amirianem i Tomkiem Skierczyńskim.
Na albumie znajdą się ballady (Naiwna, Wielkie Słowa, Bezcieleśni, Koniec Świata) i utwory dynamiczne (Lie to Me, Drinking About You, Messed Around, Take You by the Hand, Down the Shore, Gdy Płonie Świat, Wielki Błękit, Zanim),
zagrane i nagrane w duchu lat 70 i 80.
– Większość instrumentów nagrałem samodzielnie. Brzmienia instrumentów klawiszowych ukręcałem na Oberhaimie, Moog’u i Prophecie, uwielbianymi przeze mnie kultowymi syntezatorami. Wpływ na muzyczny charakter albumu miały bajki wytwórni Walta Disneya, wrażliwość muzyczna Ennio Morricone, Angelo Badalamentiego, Hansa Zimmera i Johna Williamsa, najwybitniejsi producenci, zespoły muzyczne i muzycy tacy jak Quincy Jones (z którym miałem przyjemność zamienić kilka zdań), David Foster (z którym miałem zaszczyt współpracować), Sting, Stevie Wonder, Simply Red, Sade, John Mayer i całe dobro muzyczne, które chłonąłem przez całe życie.
Nowy album przeniesie nas w czasie do lat, gdzie muzyka, kino i filmy animowane były oknem na świat.
Nie mogę doczekać się Waszych wrażeń po przebytej wspólnej podróży. Miłego odbioru i pięknych wspomnień!
Może też cię zainteresuje:
TOP 15: Dokumenty o artystach i celebrytach, na które warto poświęcić wieczór
Więcej o nowym albumie Sławek Uniatowski opowiada w programie Wioletty Wremby „100 pytań do…”.