„Moje małżeństwo kończy się po 5 latach, a inni mówią, że seks to nie wszystko”
Miłość bez uprawiania miłości?
Iwona i Artur poznali się w szkole średniej. Ona czekała na miłość swojego życia z otwartymi ramionami, a on pojawił się nagle i bezkompromisowo zawładną jej myślami. „Czułam, że przy nim na zawsze będę szczęśliwa” — wspomina młoda kobieta. Życie pisze różne scenariusze. Jednak nie zawsze takie, o jakich marzymy. Nieidealne dopasowanie, zniszczyło to, co piękne? Przeczytaj o miłości, w której zabrakło seksu
Pierwsza i ostatnia miłość?
— Długo zastanawiałam się, od jakiego momentu zacząć swoją opowieść. Związek małżeński z Arturem tworzyłam od 5 lat, ale nasza historia była zdecydowanie dłuższa. Poznaliśmy się jako nastolatkowie i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Przyszedł do naszego liceum jako nowy uczeń. Gdy otworzył drzwi klasy, to od razu poczułam, że muszę go poznać.
Iwona opowiada swoje wspomnienia z wypiekami na twarzy. To, co zdarzyło się kilka lat temu, nadal wywołuje ogromne emocje. Kobieta wspomina, że Artur od razu zainteresował się jej osobą, a w jego otoczeniu czuła się wyjątkowa. Koleżanki zazdrościły jej relacji z chłopakiem. Sama podkreśla, że w tym wszystkim było coś magicznego, szalonego, romantycznego i niezwykle pociągającego.
— Kochał muzykę, podobnie jak ja i długie seanse filmowe. Ciężko byłoby ukryć, że nie jesteśmy sobą zauroczeni. Tak naprawdę to był pierwszy chłopak w moim wtedy krótkim jeszcze życiu, o którym rozmyślałam – nieustannie. Motylki w brzuchu, szybsze bicie serca, ogromna potrzeba bycia blisko… ja to wszystko czułam!
Przeczytaj również:
Dirty talk: „Powiedz mi, czego chcesz. Powiedz to brzydko”. Jak uprawiać „brudne gadanie”?
„Byliśmy nierozłączni i w ocenie innych: perfekcyjni w byciu razem”
Kobieta przez dłuższy czas opowiadała fantastyczne historie o nastoletniej miłości rozpalającej wszystkie zmysły. Relacjonowała, jak się czuła, gdy została trafiona strzałą Amora. A było to uczucie, które kreowało lepszy i szczęśliwszy świat. To, co wyjątkowo utkwiło w mojej pamięci, to słowa: „on zawsze był, jest i będzie fantastycznym mężczyzną”. Skoro tak, co mogło się wydarzyć?
— Zaczęło się niewinnie, bo od przyjacielskiej relacji, ale od początku było wiadomo, że tworzymy duet, który ma szansę przetrwać długie lata. Możecie się śmiać albo i nie, ale to ja pierwsza wyznałam, że czuję coś więcej. Byliśmy nierozłączni i w ocenie innych: perfekcyjni w byciu razem. Łączyło nas tak wiele, ale dzieliło coś istotnego, o czym wolałam nie myśleć, skupiając się na tym, co dla mnie było ważne: miłość, szacunek, wzajemna troska.
Przez chwilę w naszej rozmowie zapadła cisza. Iwona potrzebowała czasu, aby pozbierać wszystkie myśli.
— Mam problemy z rozmawianiem o seksie. To temat, który zawsze mnie krępował. Jednak chyba nie mogę pominąć tego wątku, bo to istotna kwestia, przez którą od miesiąca nie mogę się pozbierać. Gdy zaczęliśmy tworzyć związek z Arturem, zbliżenia fizyczne i mocno erotyczne były na porządku dziennym. On nieustannie podkreślał, że nie wyobraża sobie życia z ukochaną osobą bez seksu oraz to, że ma duże potrzeby seksualne. W tamtym momencie nie przeszkadzała mi to ani trochę. Nie myślałam o sobie, skupiłam się na nim. Chciałam być idealna! Pragnęłam, aby widział we mnie kobietę swoich marzeń i chyba widział, bo po trzech latach znajomości stanęłam na ślubnym kobiercu.
Może też cię zainteresuje:
Polska milcząca. Dlaczego nie potrafimy rozmawiać o seksie?
Kobieta przyznaje, że zawsze miała ogromne kompleksy. Uważa, że poznała swojego przyszłego męża w idealnej porze, bo akurat zgubiła nadprogramowe kilogramy i poczuła się pewniejsza, również w kontakcie fizycznym.
— Jak to było ze mną? Nowe sytuacje sprawiają podekscytowanie, mimo wszystko. I tak na mnie wpływał seks. Czułam niesamowite emocje, ale nie związane z samym aktem, a możliwością bycia razem tak: blisko, mocno, bezgranicznie. Zdecydowanie największą satysfakcję w tym wszystkim sprawiało mi, że mogę spełniać jego erotyczne oczekiwania. Rzadko mówiłam o sobie i własnych potrzebach (a raczej ich braku!). Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek czułam prawdziwy orgazm, ale było mi po prostu dobrze. Chciało się nam dbać o ten związek w każdym jego aspekcie.
Iwona i Artur przez dłuższy czas tworzyli relację, o jakiej inni mogli tylko pomarzyć. Stali za sobą murem w każdej sytuacji. Mieli wspólny plan na przyszłość: podróże, brak dzieci, beztroskie życie aż do późnej starości.
Więcej seksu, więcej miłości…
Nie pierwszy raz słyszy się o tym, że ślub i wspólne zamieszkanie pod jednym dachem, zmienia relacje. Nie zawsze w sposób pozytywny. I w tej historii było podobnie.
— Po ślubie wszystko się zmieniło. Szybko i diametralnie. Pracowaliśmy w jednej firmie i byliśmy razem 24 godziny na dobę. Już nie było nowych sytuacji, co jakiś czas rozpalających seksualność. Początkowa namiętność powoli gasła i wszystko zaczęło wydawać się takie zwyczajne. Nawet seks, na który naprawdę ciężko było znaleźć czas w tej zabieganej codzienności. Motylki w brzuchu? Przestały latać i serce zaczęło bić jakoś tak normalnie na jego widok. Czuliśmy miłość i przywiązanie, ale nie szalony pociąg fizyczny. A przynajmniej ja tego nie czułam. On potrzebował seksu tak jak dawniej.
Iwona pierwszy raz ze smutkiem w oczach wspomina kolejne miesiące bycia razem. Małżeństwo, które miało umocnić relację, stało się początkiem powolnego końca. Kobieta nie potrafiła nazwać tego, co w tamtym momencie czuła. Targały nią różne emocje.
— Chciał się kochać nawet gdy: byliśmy pokłóceni, nie miałam ochoty, czułam się zmęczona, potrzebowałam rozmowy, a nie seksu. Często robiliśmy to w milczeniu i na szybko, byleby było. Nierzadko udawałam orgazm, aby jak najszybciej skończyć erotyczną „zabawę”. Dla mnie to stało się wieczorną męczarnią, ale przecież on tego potrzebował, a ja go kochałam, kocham.
Poznaj raport:
Raport „Seksualna Mapa Polki”. Głos kobiet – seks i nie tylko
— Szybko okazało się, że jesteśmy zgrani pod każdym względem, ale nie erotycznym. Niestety, wina stała po mojej stronie, bo nigdy przed ślubem nie dałam mu ani grama wątpliwości, że nie podołam spełniać jego seksualnych zachcianek i fantazji. Wręcz przeciwnie, kreowałam się na najlepszą kochankę, jaką mógł sobie wymarzyć.
Kobieta całą winę zrzuciła na siebie. Uważała, że miała największy wpływ na przebieg tego związku. Artur stał się w całej historii ofiarą, a przecież – patrząc z boku – nie zawsze zachowywał się, jak kochający mężczyzna.
— W pewnym momencie powiedziałam STOP! Poczułam, że nie mogę się zmuszać i wiesz, co wtedy robił? Obrażał się, nie myśląc o tym, co czuję. Odkręcał się tyłkiem w moją stronę i zasypiał wkurzony. A ja czułam się wykorzystywana, traktowana jak przedmiot, a nie jak prawdziwa kobieta. Może gdyby poświęcił mi więcej czasu, zadbał o odpowiednią grę wstępną, no może wtedy… ale teraz nie ma już o czym mówić. Takie sytuacje zdarzały się wielokrotnie. Przestałam mieć nadzieję, że współżycie i dla mnie będzie oznaczało coś wyczekiwanego. Szybko staliśmy się jak stare i nie tak dobre małżeństwo.
„Dłużej tak nie wytrzymam” — powiedział i odszedł
— Mówią, że seks to nie wszystko, a jednak jest w stanie odwrócić życie do góry nogami. Tak stało się w naszym przypadku. Ja nie potrzebowałam cielesnych zbliżeń, aby być szczęśliwą. On i owszem. Nieustanne kłótnie i nieporozumienia, strach przed kontaktem fizycznym, z każdym miesiącem byliśmy sobie coraz bardziej obcy. Był jeszcze taki moment, gdy ponownie się zmuszałam. Zaczął oglądać dużo filmików erotycznych. Pomyślałam sobie, że przecież nie jestem gorsza od tych panienek. Szybko jednak okazało się, że byłam i to przynajmniej pod jednym względem: seks nie sprawiał mi tyle przyjemności, aby uprawiać go częściej niż raz w tygodniu.
Przeczytaj koniecznie:
Książki o seksie i seksualności – niezbędnik edukacji seksualnej
Iwona opowiadała o swoim załamaniu. Zaczęła zajadać problemy, błyskawicznie przybierając na wadzę i drastycznie tracąc pewność siebie. Nagle wszystko było pod górkę. I kiedy myślała, że gorzej być nie może:
— Pamiętam ten dzień i nigdy nie zapomnę. To było 5 lat po ślubie. Artur przyszedł do naszego mieszkania, usiadł na kanapie i przez długi czas milczał. Gdy zapytałam, co się stało? Odpowiedź była krótka: „dłużej tak nie wytrzymam”. Od słowa do słowa przyznał, że braki we współżyciu seksualnym, niszczą jego życie. Uważał, że stał się gorszym człowiekiem i nieustannie myśli o zdradzie. A że podobno nie chce mnie skrzywdzić, dlatego złożył pozew o rozwód. Brzmi absurdalnie? Ale tak właśnie było. Poczułam niewyobrażalną złość przeplataną z ogromnym smutkiem. Po słowie „rozwód” nie powiedziałam ani słowa. Trzasnęłam drzwiami i rozpłynęłam się we łzach na sypialnianym łóżku. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, że brak seksu niszczy kilkuletni związek małżeński, ale nie mogłam obiecać, że się zmienię. Chciałam żyć bez presji, że muszę, że wypada, że ślubowałam. Znowu w tym wszystkim liczył się tylko on. Gdy wyszedł, poczułam ulgę.
Od tego dnia minęło 8 miesięcy. Kobieta została w ich wspólnym mieszkaniu, a on wyprowadził się do rodziny. Czy zapomną o sobie? Czy kiedyś ich drogi ponownie się spotkają? A może znajdą wymarzone, drugie połówki o podobnych potrzebach i to nie tylko emocjonalnych.