
fot. Marcel Ardivan / Unsplash
Samotność nie tylko jako poczucie pozbawienia miłości, towarzystwa czy czułości. Samotność to także wrażenie braku wsparcia ze strony bliskich, partnerów i opieki ze strony pracodawców, społeczności, władzy
W odczuwaniu samotności chodzi także o poczucie braku więzi nie tylko z tymi, z którymi powinny nas łączyć bliskie relacje, lecz także z nami samymi. Nie odczuwamy wsparcia w kontekście szeroko pojmowanego społeczeństwa czy rodziny, lecz także doznajemy politycznego i ekonomicznego wykluczenia.
Parzysty świat
Nasz świat jest łatwiejszy do podzielenia na równe części, wręcz stworzony dla parzystych. Życie we dwójkę jest łatwiejsze, szczególnie z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak codzienność to nie tylko dzielenie zapasów w lodówce i półek w szafie. Codzienność to możliwość polegania na sobie, wsparcia i bliskości, także fizycznej. Nie wystarczy kochać, trzeba kochać mądrze, słuchać, rozumieć co chce nasz partner, nasza partnerka, a czego nie chce. Czułość nie polega przecież na przytulaniu się, a na bliskości.
Chorzy na samotność
Jeszcze zanim pandemia wirusa zapoznała nas z dystansem społecznym i podobnymi pojęciami, samotność stawała się już chorobą określającą XXI stulecie. Nie jesteśmy jednakże wobec niej bezradni.
Noreena Hertz, po dziesięciu latach badań naukowych polegających na zbieraniu materiału z pierwszej ręki, pokazuje nam najrozmaitsze zjawiska: od zajęć jak się komunikować w realnym życiu dla studentów uniwersyteckich uzależnionych od smartfonów, przez wynajmowanie sobie przyjaciół i płacenie za przytulanie w Stanach Zjednoczonych, po starsze Japonki dziergające czapeczki dla swych robotycznych opiekunów.
W świetle smartfona
Nasza coraz większa zależność od technologii, radykalne zmiany zachodzące w miejscach pracy oraz kilkadziesiąt lat polityki stawiającej własną korzyść ponad wspólne dobro doprowadziły do tego, że jesteśmy dziś bardziej wyobcowani niż kiedykolwiek w historii ludzkości.
Noreena Hertz pomaga zrozumieć, dlaczego żyjemy w świecie samotników, jak do tego doszło oraz co możemy zrobić, żeby ograniczyć samotność w swoim życiu.
Przytulanie na sprzedaż
Historię Carla przytaczamy na podstawie książki Noreeny Hertz „Stulecie samotnych”
„Carl, wysoki, przystojny, szpakowaty, pracuje jako programista dużej firmie związanej z mediami i zarabia sześciocyfrowe sumy. Rozwodnik z jednym dzieckiem, kilka lat temu przeniósł się za pracą do Los Angeles. Dziecko i była żona pozostali w Idaho, gdzie ostatnio mieszkał. Siedząc nad kawą w Starbucksie w Beverly Hills, z Johnnym Cashem ckliwie zawodzącym w tle, Carl zwierzył mi się z tego, jak samotnie mu się żyje w ostatnich latach.
Nie zna nikogo w tym mieście, jest pozbawiony sieci przyjaciół. Próbował umawiać się na randki przez Internet, lecz proces okazał się dla niego „przytłaczający” – nie wynikło z niego nic więcej jak szereg jednorazowych spotkań, które doprowadziły donikąd: „Ja polubiłem ją, a ona mnie nie, gdy ona polubiła mnie, ja wystawiłem ją do wiatru”. Nie żeby Carl nie szukał związku i intymności – wyjaśnił mi, że rozpaczliwie tego pragnie – po prostu odkrył, jak trudno jest spotkać kogoś, z kim poczułby prawdziwą więź.

fot, materiał Partnera
Powiedział mi, że w pracy nie ma nikogo, kogo mógłby nazwać swoim przyjacielem, nikogo, z kim mógłby dzielić obawy. „Zdarza się z rzadka okazja, kiedy mógłbym zamienić z kimś słowo, ale normalnie przez cały czas siedzę sam w swoim boksie”. Najbardziej dłużą mu się wieczory i weekendy. Wyizolowanie, jakie odczuwa teraz w wielkim mieście, porównał ze szczęśliwszym życiem sprzed 30 lat – wciąż wracał do niego podczas naszej rozmowy – kiedy był po dwudziestce, mieszkał w małym miasteczku w Teksasie, udzielał się w lokalnym kościele unitariańskim i pełnił posługę w jego licznych komitetach, a przy tym czuł, że ma prawdziwe, głębokie przyjaźnie i więzi.
Po przeprowadzce do Los Angeles Carlowi doskwierał nie tylko brak towarzystwa. Był ze mną szczery – brakowało mu również fizycznej czułości, kogoś, kto w gorszy dzień dotknąłby jego ramienia, uścisnął go. Tego rodzaju więzi, do którego my, ludzie, jesteśmy zaprogramowani.
Fizyczny dotyk to jeden z najbardziej podstawowych sposobów, w jaki czujemy bliskość z drugą osobą. Badania wykazują, że nawet krótkie pieszczoty wywołują nagłe ożywienie nerwu błędnego, który spowalnia tempo bicia serca, tłumi niepokój i uwalnia oksytocynę, tak zwany hormon miłości. W jednym z badań przeprowadzonych w University College London odkryto, że powolne, łagodne głaskanie obcego człowieka obniża bolesność odczuwania społecznego wykluczenia, nawet jeśli te dwie osoby nie zamienią ze sobą ani słowa¹. Carlowi tego brakowało. I wtedy usłyszał o Jean.
Jean to płatna przytulaczka. Kobieta drobnej budowy ciała, z falistymi brązowymi włosami. Możesz przyjść do jej urządzonej na indyjską modłę kawalerki w Venice w Kalifornii i za 80 dolarów od godziny zaznać głaskania i przytulania. „To było transformujące – stwierdził Carl z wyczuwalną ulgą w głosie. – Zacząłem od stanu prawdziwego przygnębienia i braku wydajności w pracy, a potem moja produktywność wystrzeliła w górę”. Jean zapewniła Carlowi ludzką łączność, której tak pragnął, choć zrobiła to za określoną cenę.
Niewątpliwie była to dziwna historia (i przypuszczalnie chwilowo została przerwana przez społeczny dystans), ale gdy Carl opowiedział mi o Jean i o tym, jak się czuł, gdy doznał dzięki niej fizycznego podbudowania nastroju, kiedy opisał Jean jako osobę, z którą „może też porozmawiać na głębokie tematy” i co do której ma pewność, że „ona zawsze tam będzie”, mogłam tę opowieść zrozumieć, a nawet powiązać z moim spotkaniem z Brittany, przyjaciółką do wynajęcia.
Wtem jednak historia Carla przybrała jeszcze dziwniejszy obrót. „Nie wystąpię chyba w pani książce pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem?” – spytał z niepokojem. A gdy go zapewniłam, że nie, wyjaśnił, że w ostatnich miesiącach spotykanie się z Jean raz w tygodniu przestało mu wystarczać. Zaczął więc płacić też innym kobietom za przytulanie. Nie za seks – zależało mu, aby to podkreślić – ale za intymność i niezmierzające do seksu przytulasy.
Przynajmniej jeszcze jedna kobieta w tygodniu oprócz usług Jean. Wydało mi się to drogim nawykiem. Potwierdził, że owszem, mówimy o ponad dwóch tysiącach dolarów miesięcznie. Kiedy go zapytałam, jak sobie radzi z pokrywaniem całkiem sporych kosztów płatnej czułości, dostałam odpowiedź, jakiej się nie spodziewałam: „Wpadłem na pewien pomysł – odrzekł z dumą. – Żeby opłacić przytulanie, mieszkam teraz w samochodzie. Fordzie Econoline z 2001 roku, którego kupiłem za cztery tysiące dolarów”.
To tragiczna historia. Wysoko wykształcony fachowiec, mężczyzna w średnim wieku tak rozpaczliwie pragnący ludzkiego kontaktu, że aby zań zapłacić, gotów jest mieszkać w samochodzie, myć się w całodobowej siłowni w pobliżu parkingu, na którym stoi jego van, oraz trzymać jedzenie w lodówce w miejscu pracy. Szokujące, że jego życie stało się aż tak jałowe, a on do tego stopnia się z tym godzi. (…) sytuacja Carla pokazuje, że rynek wkracza do akcji, by zaspokoić rosnące w stuleciu samotnych zapotrzebowanie na towarzystwo, przyjaźń i ludzki kontakt, oraz że robi to na nowe, zaskakujące sposoby. To właśnie rynek, dzięki postępowi technologicznemu, w coraz większym zakresie będzie mógł zaspokoić klientom potrzebę towarzystwa, a w pewnej mierze może również miłości”.
Więcej historii o samotności, więcej sposobów na jej przeciwdziałanie można znaleźć w książce Noreeny Hertz, „Stulecie samotnych. Jak odzyskać utracone więzi”, wydawnictwo Słowne, 2022
O autorce:
Amerykański magazyn „Vogue” określił Noreenę Hertz jako „jedną z najbardziej inspirujących kobiet świata”, „Observer” zaś zaliczył do wiodących światowych myślicieli. I nie bez powodu – ma ona imponujący dorobek związany z przewidywaniem globalnych trendów. Doradza wybranej grupie liderów światowego biznesu i polityki w zakresie strategii, gospodarczego i geopolitycznego ryzyka, sztucznej inteligencji, cyfrowej transformacji, milenialsów i postmilenialsów. Jej najlepiej sprzedające się książki, „The Silent Takeover”, „IOU: The Debt Threat” i wydana również w Polsce „Oczy szeroko otwarte”, zostały opublikowane w 23 krajach.