„Wstaję rano i widzę moją twarz na Times Square w centrum Nowego Jorku”. Sarsa powraca z nowym albumem Runostany! [wywiad]
Album „Runostany” to wykaz dojrzałości artystycznej
Po dwuletniej przerwie, Sarsa powraca w nowym wydaniu z czwartą płytą „Runostany”. Jej barwa głosu tym razem tworzy idealne duo z nostalgiczno-refleksyjną muzyką. Nowy album to osobiste przemyślenia artystki zawarte w 10 utworach. Przeczytaj, jaką przemianę przeszła artystka i co ją zainspirowało do stworzenia tego krążka
Dominika Inglot: Portal Spotify wybrał cię na ambasadorkę akcji EQUAL, a niedługo potem twój wizerunek pojawił się na Times Square w Nowym Jorku. Jak zareagowałaś, gdy się o tym dowiedziałaś?
Sarsa: Poczułam ogromną radość. Droga do miejsca, w którym jestem, nie była usłana różami. Nikt mnie nie poklepał po plecach i nie powiedział <<idziesz w dobrym kierunku, będziesz wokalistką>>. Od samego początku mojej kariery było bardzo dużo znaków zapytania. Odważyłam się na studia muzyczne, ale nie wszyscy profesorowie na uczelni sprzyjali temu, abym tworzyła własne utwory. Na szczęście ogień muzyki, który miałam w sercu, był tak bardzo rozpalony, że nic mnie nie zniechęcało, bo wiedziałam, że muzyka jest moim powołaniem. Kiedy więc zadebiutowałam już jako Sarsa, to nie był mój początek, tylko wisienka na torcie. Dziś mamy 2022 rok, wstaję rano i wyświetla się moja twarz na Times Square w centrum Nowego Jorku, a moja muzyka znajduje się na globalnej playliście. Nawet teraz, gdy o tym mówię, wzruszam się, bo nie doceniłabym tego, gdyby nie wcześniejsze niepowodzenia, czy wątpliwości, czy to co robię ma sens. Bardzo się cieszę i myślę też o tym, w takich kategoriach, że to ogromna motywacja. Łatwo jest mówić, że marzenia się spełniają, kiedy masz w życiu tego świadectwo.
Myślisz, że swoim sukcesem utwierdziłaś osoby, które w ciebie nie wierzyły, że zawsze warto walczyć o to, co się kocha i nigdy się nie poddawać?
Moją intencją nigdy nie było, żeby komuś coś pokazać albo udowodnić. Moim celem zawsze było dzielenie się moją muzyka z innymi ludźmi. Kiedy pojawiają się pochwały, czuję wielką radość, z drugiej jednak strony, porażki bardziej mnie motywowały. Oczywiście pochwały też są potrzebne. Kojarzą mi się ze szkołą, gdy pani brała ucznia na środek klasy i mówiła, że dobrze coś zrobił. To właśnie jest bardzo podobne uczucie. Pozytywne wsparcia są turbo ważne.
Przeczytaj koniecznie:
Sanah: Królowa wybrana przez swoich słuchaczy
Teraz powracasz do nas po bardzo długiej przerwie, z nowym albumem „Runostany”. Widać w twoich mediach społecznościowych ekscytację fanów cieszących się na ten powrót. Co było impulsem do stworzenia tej płyty?
Zniknęłam na dwa lata z rynku muzycznego, co jest bardzo długim okresem. Jestem osobą bardzo wrażliwą na to, co dociera z zewnątrz. Musiałam uciec na trochę i tak też zrobiłam. W Gdyni, na Pustkach Cisowskich, znalazłam swoje miejsce ciszy. Pandemia, oprócz negatywnych rzeczy, zmusiła mnie do tego, żebym się zatrzymała i usłyszała własne myśli. Spacery w lesie i bliskość otaczającej mnie przyrody, zaczęła wypełniać przestrzeń w mojej głowie. Kiedy usłyszałam, co mi w głowie huczy, zrozumiałam, że muszę wyrzucić negatywne rzeczy, by zrobić miejsce na coś pozytywnego. Tym stała się właśnie płyta „Runostany”. Teraz wracam, bo ucieczka nie jest rozwiązaniem.
Przeczytaj także: Natalia Nykiel: „Trochę kłamałam z tym, że nie umiem być suką”
Zaznaczasz, że to między innymi przyroda pozwoliła ci odetchnąć i zebrać swoje myśli. W twojej płycie bardzo widoczny jest właśnie motyw lasu. Co takiego wyjątkowego w nim zobaczyłaś?
Las stał się głównym tłem do rozmowy z samą sobą. Nie wszyscy to widzą, bo jest to subtelnie zakodowane. Jest on ciszą i miejscem, gdzie mogłam naprawdę siebie usłyszeć. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że chodzi mi o przesłanie ekologiczne i oczywiście istota natury w naszym życiu jest niewątpliwa, bo bez przyrody nie ma nas. W mojej płycie jednak las jest głównie synonimem poszukiwania i odnalezienia siebie. Album jest początkiem mojej pracy nad sobą i zdmuchnięcia z siebie wszystkich atrybutów, które towarzyszyły Sarsie – przestylizowania, może nienaturalnego wygładzenia w muzyce i wizerunku.
Mówisz o przestylizowaniu. Widać, że porzuciłaś kolorowy styl i teraz zachwycasz nas rockową, mocniejszą stroną. Brzmienie twojej muzyki też różni się od tej dawniejszej. Skąd taka duża zmiana? Czy porzucenie rogów oznacza, że będziesz grzeczna?
Niewątpliwie wizerunek jest znakiem upływającego czasu i rozwoju osobistego. Byłoby wielka obłudą, gdybym do końca życia wyglądała w jednakowy sposób. Nie lubię trwania w określonym schemacie, gdy tego już nie czuję. Rozumiem biznes, ale dla mnie nadrzędną wartością jest prawda. Kiedy jesteś na szczycie, jest na nim fajnie, cieplutko i spływają na ciebie laury. Możesz oczywiście tam zostać do końca życia i się w tym grzać. Ja też pewnie mogłabym tam zostać, ale nie byłoby to prawdziwe. Dla mnie ważną wartością jest to, że jak kiedyś będę miała 80 lat to spojrzę przez ramię i powiem ,,stworzyłam historię, która może zainspiruje też innych’’.
Uważasz, że teraz jesteś bardziej dojrzała, wyciszona?
Wyciszona raczej nie. Ja jestem ciągle w procesie pracy nad sobą. Wszyscy, którzy przesłuchali mój album, a nawet zaledwie kilka pierwszych kawałków, mówią mi, że słychać, że jestem spokojniejsza, że to jest bardziej dojrzałe. Dzisiaj znajduję się w miejscu, w którym mogę uczciwie powiedzieć, że nadal jestem w trakcie szukania. Dzisiaj wiem, że nic nie wiem na sto procent.
Skąd czerpiesz pomysły? Na Instagramie piszesz, że inspirujesz się swoimi osobistymi snami, a czymś oprócz tego? Może masz swoich ulubionych polskich artystów?
Słucham bardzo mało polskiej muzyki, ale to nie wynika z ignorancji, bo szanuję wszystkich z mojej branży. Gdy tworzę swoją muzykę, nie chcę się nimi niechcący zainspirować. Wiem, że ,,Runostany’’ odstają od trendów, nawet podczas wywiadów często słyszę, że nie mieszczą się w aktualnych trendach. Myślę, że ta płyta jest jaka jest, bo nie miałam pojęcia, jakie są te dzisiejsze trendy. Jedyne inspiracje to korzenie muzyczne, z których ja wyrastam. Chcę zrobić coś sama, nie chcę być odtwórcza. Tak jest na przykład z teledyskiem w technologii XR do utworu ,,Ze mną tańcz’’, gdzie wprowadzam odbiorców do świata snu, żeby pokazać im, że mój las jest magiczny, trochę wiedźmiński, pełen symboli nawiązujących do przebudzenia i życia w zgodzie ze sobą.
Zobacz też:
Maria Peszek: Jak wkurzyć wszystkich
Może właśnie odmienność i wyjątkowość twojej płyty wyróżni ją na tyle, że stanie się nowym trendem?
Jeżeli mogłabym być inspiracją dla kogoś, bardzo by mnie to ucieszyło. Dla mnie inspirowanie się kimś nie jest kopiowaniem. Każdy może przecież rozwinąć pomysł po swojemu.
Wspomniałaś o singlu „Ze mną tańcz”, do którego zdecydowałaś się nagrać teledysk w technologii XR. Jest to twój ulubiony utwór i dlatego chciałaś go uhonorować w ten sposób?
Moim ulubionym utworem z płyty jest „Mówiła niszcz” i „Wieża”, który powstał jako pierwszy. „Ze mną tańcz” doczekał się XR, bo razem z moim teamem zastanawialiśmy się, które utwory najbardziej się podobają i chcieliśmy je wyróżnić. „Ze mną tańcz” lubię też grać na gitarze, więc chciałam to pokazać w tym video. Lubię energię rockowego, gitarowego brzmienia.
„Mówiła niszcz”, jak podkreślasz w swoich mediach społecznościowych, jest dla ciebie ważnym utworem. Zdradzisz nam dlaczego?
Dokładnie nie mogę powiedzieć, bo moja narracja mogłaby zepsuć interpretację tego utworu innym ludziom. Jest to bardzo osobiste i związane z moim życiem prywatnym na tyle, że nie chciałabym odkrywać wszystkich kart. To moja osobista modlitwa za człowieka.
Wspomniałaś, że natura dla człowieka jest bardzo ważna, bo bez niej tak naprawdę nie istniejemy. W utworze „La la las” zwracasz uwagę na problem wycinki drzew. Myślisz, że nagłaśnianie przez artystów tego problemu, może zredukować jego skalę?
Bardzo bym tego sobie życzyła, żebym mogła być małą iskrą zapalną do dobrych zmian. Muzyka jest moją formą walki. Wychodząc na spacery do lasu, przy którym żyje, widziałam sterty powycinanych drzew. Nie umiem pohamować emocji z tym związanych, ponieważ narasta we mnie ogromna frustracja. Najgorsze w tym wszystkim jest, że nie jestem bez winy, o czym też śpiewam. Powinnam się uderzyć w pierś, patrząc na te wycięte drzewa, bo jestem częścią konsumpcyjnego świata. Ten utwór nie jest stricte o samej wycince drzew, ale o tym, że przygniata mnie myśl, że przykładam do tego rękę. To jest trudna walka w poszukiwaniu słusznych rozwiązań, a przecież nie robię ich codziennie, bo robię masę tych niesłusznych…
Bo jesteśmy tylko ludźmi?
No właśnie, jesteśmy tylko ludźmi. Na koniec dnia patrzymy i widzimy, że płuca tego świata wysiadają. To bardzo smutne.
Niedawno ogłosiłaś, że w kwietniu rozpoczynasz klubowa trasę. Zaplanowanych jest 5 koncertów, które wyróżnia to, że oddziałują na 5 zmysłów słuchaczy. Brzmi to bardzo interesująco. Możesz opowiedzieć coś więcej?
Chodzi o to, żeby być tu i teraz. Na przykład, żeby na spotkaniu, które odbędzie się 9 kwietnia w klubie Palladium w Warszawie, być naprawdę ze mną. Mam taki pomysł i wizję, żeby koncert zaangażował wszystkie zmysły do tego stopnia, że ludzie będą zmuszeni na chwilę zapomnieć, wyłączyć się z gonitwy myśli i oddać się tej chwili ze mną. Tak jak śpiewam w utworze ,,Ze mną tańcz’’ – tak sobie to wyobrażam.
Twoi fani z pewnością będą ciekawi czy koncertów pojawi się więcej niż 5. Ich liczba specjalnie została tak dobrana?
To jest początek, symbol komunikujący 5 zmysłów. A zarazem otwarcie mojego powrotu i działalności koncertowej, bo na pewno w sezonie letnim koncertów pojawi się więcej. Natomiast show „Runostany” z dodatkowymi niespodziankami muzycznymi, przeznaczone jest wyłącznie dla uszu, oczu i całej reszty zmysłów ludzi, którzy przyjdą na te 5 konkretnych wydarzeń.
Co stanowiło dla ciebie największego wyzwanie podczas tworzenia albumu?
Z pewnością wezbranie w sobie odwagi, by nagrać ten album. Gdy żyjesz w strefie komfortu, w której Sarsa nagrywa hity i wszyscy oczekują kolejnej płyty z takimi piosenkami jak wcześniej, odwagą jest powiedzenie, że jestem w trochę innym miejscu i moja wrażliwość muzyczna się zmienia. W trakcie tworzenia płyty byłam w ciąży, więc mam poczucie, że drugie serce pod moim sercem, dodało mi tej odwagi. Tak, zdecydowanie, dziecko dało mi stuprocentową odwagę do bycia sobą w tej płycie.
Przeczytaj koniecznie:
7 milionów odsłuchań debiutanckiego singla, 7 milionów polubień na TikToku! Kim jest Julia Rocka?
Sarsa – Album „Runostany”
Artystka powraca do nas po 2 latach z nowym materiałem muzycznym. Razem z Marcinem Borsem, Pawłem Smakulskim oraz Jackiem 'Budyniem’ Szymkiewiczem zaskakuje nas połączeniem nostalgiczno-refleksyjnej muzyki z poetyckimi tekstami.
Częste spacery po lesie w czasie pandemii sprawiły, że poddała się głębokiej refleksji i usłyszała swój wewnętrzny głos. „Runostany” to jej osobiste przemyślenia, zawarte w 11 wyjątkowych utworach, które przekazuje swoim słuchaczom. Sarsa nie tylko zmieniła kierunek muzyczny, ale również porzuciła swój kolorowy wygląd sprzed lat i pokazała swoją mocną, rockową, a przede wszystkim prawdziwą stronę. Nowym albumem zatacza krąg i powraca do swoich muzycznych korzeni.
Twórczość piosenkarki od kilku lat wyróżnia się na rynku muzycznym. Teledyski do jej utworów mają ponad 200 mln wyświetleń a od czasu Platynowego debiutu płyty „Zapomnij mi” jej utwory dalej otrzymują nagrody. Mimo dwuletniej przerwy jej single nie zostały zapomniane i wciąż cieszą się ogromną popularnością. Wyjątkowa barwa głosu Sarsy nadal powiększa grono jej odbiorców.
Dominika Inglot