Rewolucje w świecie mody
Dziś koncerny modowe nie dają kreatorom przyzwolenia na bycie artystami. Projektowanie to już nie sztuka, a ciężka praca, w której nie ma czasu na twórcze myślene. Jaka jest przyszłość imperium mody?
„Moda jest czymś praktycznym. Tworzy się ją po to, żeby można było ją nosić, a nie po to, by zmieniała świat” – tak widzi przyszłość imperium mody Demna Gvasalia, nowy dyrektor kreatywny domu mody Balenciaga. Dziś koncerny modowe nie dają projektantom przyzwolenia na bycie artystami. Przygotowanie sześciu obowiązkowych i kilku pobocznych kolekcji rocznie to nie sztuka, a ciężka praca, w której nie ma czasu na szukanie inspiracji i twórcze myślenie. Czy media społecznościowe, świat blogosfery i szybko bogacące się społeczeństwo są gotowe na nowy luksus kosztem zdolnych projektantów, którzy nie wytrzymują presji swoich przełożonych? Czy ilość produkowanych ubrań jest adekwatna do ciągle zmieniających się trendów?
Ewakuacja
Na początku XXI wieku świat mody wylansował kilkanaście nazwisk, które w bardzo krótkim czasie stały się gwiazdami dorównującymi największym sławom popkultury. Urokliwy Tom Ford, który skomercjalizował dom mody Gucci i przejął stery u Yves’a Saint Laurenta, po pięciu latach intensywnej pracy porzucił modę na rzecz filmu. Ekstrawagancki John Galliano przez ponad dekadę był twarzą nowej epoki Diora, dzięki czemu obroty firmy wzrosły kilkukrotnie. Podobne posunięcie zastosował właściciel marki Louis Vuitton, zatrudniając na stanowisko dyrektora artystycznego nieśmiałego wówczas Marca Jacobsa, który stworzył dom mody na nowo, a przy okazji sam przeszedł ogromną metamorfozę wewnętrzną i zewnętrzną. W tamtych czasach projektant tworzył dwie kolekcje prêt-à-porter rocznie i ewentualnie dwie haute couture. Każdy z nich miał wolną rękę w tworzeniu i mógł się rozwijać. Dziś niemal każdy dom mody tworzy nawet sześć kolekcji. Przez to nie ma czasu, aby znaleźć ciekawe inspiracje i w pełni się realizować. Większość luksusowych marek kładzie nacisk na sprzedaż i słupki w raportach. Być może to jest główna przyczyna, dla której w ostatnim czasie odeszli ze stanowisk utalentowani projektanci. Jesienią obserwowaliśmy trzy głośne rozstania. Raf Simons po trzech latach i rewelacyjnych recenzjach krytyków zrezygnował ze stanowiska u Diora, aby zająć się własną marką i zaniedbanym życiem prywatnym. Złote dziecko Ameryki, Alexander Wang, po kilku sezonach u Balenciagi również zdecydował się odejść, aby rozwijać własną linię. Kilka dni później podobny los spotkał legendarny dom mody Lanvin, z którym, w nerwowej atmosferze, pożegnał się Alber Elbaz.
Nowa gwardia
Czy to przypadek, że w tak krótkim czasie trzy paryskie domy mody zostają bez głównych projektantów? Według Suzy Menkes, felietonistki amerykańskiego „Vogue’a”, projektanci zatrudnieni w luksusowych domach mody z pozoru mają wszystko, czego potrzeba do pracy – zastępy asystentów, armie krawcowych, loty w klasie biznes i reprezentacyjne, wygodne apartamenty. Jednak są to nie maszynki do pracy, lecz często szczególnie wrażliwi ludzie. Proces projektowania to nie tylko proces technologiczny, ale także proces twórczy. A ten ma to do siebie, że karmi się czasem. Czy na takie warunki przystaną nowi dyrektorzy kreatywni? Posadę w domu mody Louis Vuitton przyjął Nicolas Ghesquière, który wcześniej przez 15 lat tworzył nowe oblicze Balenciagi. Kolekcje Francuza odświeżyły wizerunek marki kojarzącej się głównie z widocznym logo LV. Być może Nicolas wytrzyma na tym stanowisku dłużej niż inni, gdyż nie tworzy kolekcji haute couture, a jedynie dwie prêt-à-porter, resort i pre-fall.
Duże zmiany zaszły także u Gucciego. Po odejściu Alessandy Facchinetti jej miejsce zajął Alessandro Michele – jej wieloletni współpracownik. Mimo swojej wcześniejszej anonimowości w komercyjnym świecie mody pokazał nowe oblicze kobiety, które świetnie się sprzedaje. Stworzył dopiero dwie kolekcje pod szyldem Gucci, a klientki już oszalały na punkcie jego stylu. Czy podobny sukces jest pisany legendarnej marce Balenciaga? Demna Gvasalia, gruziński projektant, który ukończył Królewską Akademię Sztuk Pięknych w Antwerpii, a następnie kierował zespołem projektantów w Maison Martin Margiela, jest dzisiaj na językach ekspertów od mody. Niebawem pokaże swoją pierwszą kolekcję, która powinna być przełomowa. Jednak podejście tego projektanta do kwestii komercjalizacji jest odmienne od tego, co myślą na ten temat jego pracodawcy.
Wszystko na sprzedaż
Raf Simons, Alexander Wang i Alber Elbaz byli tak charakterystyczni, że sami stali się twarzami luksusowych marek, dla których pracowali. Najbliższe lata będą należały do zdolnych, ale bardziej anonimowych projektantów, a modowe koncerny postawią na ogromny wzrost sprzedaży, wypuszczając co dwa miesiące nowe kolekcje. Zupełnie inaczej ma się świat modelingu. W ostatnich miesiącach wybiegi i okładki magazynów zdominowały dwie dziewczyny całkiem przeciętnej urody, które bardziej wpisują się w kanon supermodelek lat 90. Kendall Jenner i Gigi Hadid, bo o nich mowa, osiągnęły w ciągu roku tyle, co inne modelki przez kilka lat. Są przyjaciółkami i świetnie się rozumieją. Obie są córkami gwiazd telewizyjnych reality show. Matką Gigi Hadid jest Yolanda Foster z „Real Housewives of Beverly Hills”, a matką Kendall – Kris Jenner z „Keeping Up With the Kardashians”, co ułatwiło im zrobienie ekspresowej kariery. Fenomenem jest również liczba ich fanów na Instagramie. Kendall ma ich ponad 66 mln, natomiast Gigi prawie 13 mln. Każda z nich otwierała pokazy najlepszych domów mody. Są twarzami kampanii marek sieciowych, jak również tych z górnej półki. Te dziewczyny są najlepszą gwarancją sprzedaży luksusowych dóbr na całym świecie, co przynosi większy rozgłos niż nazwisko projektanta.
Każde z opisanych zjawisk pokazuje, że w modzie nastał czas radykalnych zmian. Nowe podejście, pogoń za pieniądzem i media społecznościowe zdominowały życie większości kobiet na całym świecie. Projektanci, którzy opuścili swoje stanowiska, aby rozwijać własne marki, zapewne tylko na tym skorzystają, bo jednak nadal utożsamiamy sukienkę czy torebkę z nazwiskiem twórcy. A jak potoczą się losy księżniczek Instagramu? Czy świat mody powróci do kanonu klasycznego piękna? Czas pokaże.
Konrad Fado
Koko 9 marca, 2016
Kocham cie mala myszko