Przemysław Osuchowski: Dlaczego nie chcę być kobietą…
Na igrzyskach olimpijskich nie jest dobrze zająć czwarte miejsce. Jeszcze za trzecie dają medal, a w Polsce też emeryturę.

Na igrzyskach olimpijskich nie jest dobrze zająć czwarte miejsce. Jeszcze za trzecie dają medal, a w Polsce też emeryturę.
W życiu damsko-męskim, szczególnie w życiu… parami, tak fajnie już nie jest. Być czwartym z kolei lub ewentualnie z kolei czwartą być jest wręcz fatalnie. Również trzecia lokata nie najlepiej nastraja. Nawet bycie drugim jest przyjemnością wielce wątpliwą.
Różnica w traktowaniu spraw przeszłych przez kobiety i mężczyzn jest zaskakująco i boleśnie różna. Mężczyźni swoje ubiegłe partnerki traktują z pozorną żartobliwością, nawet gdy byli rzucani. Gdy do tłumaczenia się z przeszłości zmusza mnie obecna lepsza połowa, mówię dobrze lub wcale. A sam do dyskretnych szczegółów jej przeszłości się nie pcham. I właśnie dlatego cieszę się, że jestem mężczyzną. Bo kobiety… szkoda gadać. A właściwie żal słuchać.
Spędziłem ostatnio tydzień w kompanii piętnastu innych osób w miejscu tzw. wypoczynku. W pensjonacie spotkaliśmy się w osiem par. Jedna była męsko-męska i jej przeszłość oraz o niej opowieści dotyczyć mogą raczej innej gazety. Siedem pozostałych to były wyłącznie heteroseksualne historie dłuższe lub krótsze, bo debiutantów żadnych w życiu w parach wśród nich nie było. Wszystkie panie były żonami drugimi lub trzecimi, a jedna nawet kandydatką na czwartą. I wszystkie miały sporo do powiedzenia na temat swojej niestety przeszłości. Ja bym tak ani nie chciał, ani nie umiał!
Tak więc zdaniem tych kobiet ich poprzedni partnerzy to łajdacy, zboczeńcy, odmieńcy. Alkoholicy, seksoholicy, pracoholicy. Brudasy, grubasy, cwaniacy. Fatalni mężowie, ojcowie, kochankowie. Źli ludzie, pokręceni psychopaci, zdradliwe bydlęta, roznosiciele chorób wszelakich. Za mało zarabiali, za dużo jedli, za mało dali, za wiele chcieli, za późno wstawali, za krótko kochali. Nie rozumieli, nie słuchali, nie dbali i o rocznicach nie pamiętali. Brali, co chcieli, kiedy mieli ochotę, nic w zamian nie proponowali. Na zdjęciu źle wyglądali. Za rzadko się golili, w ogóle się nie czesali, o paznokcie nie dbali. Palili, lekarzy i zdrowie rodziny olewali. Deski klozetowej nie opuszczali, wanny nie myli, szafy nie zamykali. Za szybko autem jeździli. Więc zostali odstrzeleni!
Natomiast tymczasowo aktualni, czyli obecna w pensjonacie siódemka, wręcz przeciwnie! Jesteśmy ponoć mili, słodcy, kochani. Po wódce tacy zabawni, w łóżku i w pracy zręczni i skuteczni. Dbamy o rodzinę (aktualną), dzieci (nawet z poprzedniego małżeństwa) uwielbiamy, teściów (nowych) rozbawiamy do łez. Czuli i spełnieni. Za babami nie latamy, bo przecież w domu mamy wszystko. O zdrowie dbamy, choć brzuszek mamy. Jesteśmy wspaniałomyślni i szczodrzy. Dowiedzieliśmy się nawet, że za koleżankami żon i partnerek (aktualnych oczywiście) przepadamy. Przystojni i witalni jesteśmy nieziemsko. Ubieramy się dopiero teraz dobrze i ze smakiem. Nowe mieszkanie lub dom wyposażyliśmy z gustem i gestem. Kwiaty podlewamy. Na zakupy chodzić ponoć też lubimy. A talentów mamy bez liku. Nasze żarty są w punkt, a nasze punkty to nie żart. Szarmanckości nam nie zbywa. W tańcu prowadzimy, w domu się łasimy. I tak nam jest dobrze…
Na wszelki wypadek milczeliśmy. Przecież, biorąc pod uwagę statystyki, wiedzieliśmy, że wkrótce zostaniemy wymienieni na lepszy model i historia zacznie się od początku.
Trudno! Choć początek, jak zawsze, był całkiem przyjemny.
Przemysław Osuchowski