Progressteron: Droga do pisania
Można obawiać się pytania: „Czy masz talent?”. Bo przecież może się okazać, że talentu nie mam i tylko stracę czas

Krystyna Bezubik / fot. materiały prasowe
Wybierzmy dwie bohaterki…
Anna – 40-letnia nauczycielka geografii – od lat twierdzi, że chce napisać książkę. Cykl reportaży z licznych podróży i wizyt na krańcu świata z plecakiem i odrobiną odwagi jako towarzyszem. W komputerze w oddzielnym folderze przechowuje starannie posegregowane zdjęcia i ilustracje do opowieści, które wystarczy przelać z głowy na papier. Tylko nigdy nie ma czasu zacząć. Bo rok szkolny, klasówki, sprawdziany, spotkania z rodzicami. Podczas wakacji najpierw czuje się zbyt zmęczona, by pisać, a następnie wyjeżdża, by po powrocie przygotowywać się do nowego roku szkolnego. I tak od kilku lat…
Aneta – 35-letnia pani od HR-u – chciałaby zostać dziennikarką piszącą dla jednego z portali internetowych, które pasjami czyta. Uważa, że nie może to być takie trudne, skoro ma całkiem lekkie pióro. Gdy miesiąc temu straciła pracę, była pewna, że zacznie szukać zajęcia związanego z pisaniem: przygotuje próbny artykuł, zadzwoni i napisze do redakcji. Najpierw nie mogła znaleźć pomysłu na artykuł, a gdy znalazła, wydawał jej się zbyt banalny. Ostatecznie aplikowała na stanowisko podobne do tego, z którego zrezygnowała, odchodząc z korporacji.
Chcę, ale…
Annę i Anetę łączy jedno: strach przed realizacją swojego marzenia. Obie twierdzą, że chcą pisać, a mimo to żadna z nich tego nie robi, bo… boją się. Stąd przeszkody, które uniemożliwiają otworzenie komputera i rozpoczęcie pracy. To strach powoduje, że nie mają czasu, brak im pomysłu, nagle pojawiają się pilne rzeczy do zrobienia. Racjonalnie tłumaczą sobie, że „z czegoś trzeba żyć, a pisanie to takie mało poważne zajęcie”.
Podczas kilkuletniej pracy trenerki kreatywnego pisania spotkałam wiele kobiet podobnych do Anny i Anety. Każda z nich chciałaby pisać, ale… Cokolwiek pojawiało się po „ale”, oznaczało inny rodzaj strachu; strachu przed tym, co się stanie, gdy zaczną pisać. Choć „wszyscy wiemy, że strach jest odludnym cmentarzyskiem, na które udają się nasze marzenia i wysychają w palącym słońcu”, często pozwalamy mu sobą zawładnąć. Wizja tego, co zmieni się, gdy zacznę pisać – trzyma w miejscu, nie dopuszczając, by marzenie ożyło… A bać się można wszystkiego.
Można obawiać się pytania: „Czy masz talent?”. Bo przecież może się okazać, że talentu nie mam i tylko stracę czas.
Można obawiać się, że nagle okaże się, nie potrafię pisać. Przecież nigdy nie pisałam ani artykułów, ani książek… A jeśli jestem grafomanką?
Można obawiać się tego, co powiedzą inni i jak zareagują na nasze plany.
Można obawiać się, że tekst nie przypadnie innym do gustu.
„To chyba niemożliwe, żeby osoba, która zaczyna pisać, bała się takich rzeczy. Takie emocje pojawiają się dopiero na etapie poszukania czytelników…?” – skomentowała kiedyś moją opowieść uczestniczka warsztatów w Warszawie. Nie sposób odmówić tej uwadze pewnej logiki. Niestety, strach ma niewiele wspólnego z logiką. Zanim napiszesz pierwsze słowo, możesz usłyszeć krytyczne uwagi na temat tekstu, który nawet nie miał okazji powstać. Strach nie zna barier czasowych ani przestrzennych i niewiele robi sobie z tego, czy książka już istnieje, czy dopiero jest w planach…
Haute couture
Aneta, która siedzi obok, kręci głową. Ona przecież się nie boi. To nie to. Gdy pytam, dlaczego w takim razie nie napisała żadnego artykułu, odpowiada: „Właściwie każdy pomysł wydawał mi się za mało poważny, a każdy napisany tekst jakiś taki… niedoskonały. Za ciężki, za głupi…”. Anetę spotkało coś, co Elizabeth Gilbert nazywa haute couture strachu. Trudno nie zgodzić się z jej stwierdzeniem: „Myślę, że perfekcjonizm to tylko strach w wysokich butach i futrze z norek. Myślę, że udaje eleganta, podczas gdy w istocie jest po prostu przerażony. Bo pod tymi wykwintnymi pozorami perfekcjonizm nie jest niczym więcej jak głębokim egzystencjalnym lękiem, który w kółko powtarza: »Nie jestem wystarczająco dobry i nigdy nie będę dostatecznie dobry«”**.
Udając bycie czymś innym, czymś lepszym, perfekcjonizm jest wyjątkowo złośliwą wersją strachu. Potrafi skutecznie zatrzymać w szufladzie gotową książkę. Potrafi sprawić, że blog pełen tekstów nigdy nie ujrzy światła dziennego. Potrafi podpowiedzieć, by nie wysyłać artykułu do gazety lub portalu internetowego, z którymi chcesz współpracować. To nie wszystko. Skoro tekst, który chcesz napisać, nigdy nie będzie wystarczająco dobry, po co w ogóle zaczynać? Tak, perfekcjonizm podpowie ci, jak nie pisać. Jak stać w miejscu.
Droga do pisania
Droga do pisania bywa wyboista. Dla wielu jest drogą do rozwoju i przekraczania własnych barier; drogą oswajania krytyka i odkładania perfekcjonizmu na półkę. Może wydam się banalna, ale napiszę, że może być również drogą wychodzenia ze strefy komfortu.
Od czego zacząć? Jak postawić pierwszy krok? Proponuję…
Pomyśleć, jak się poczujesz, gdy za dwa lata okaże się, że jesteś dokładnie w tym samym miejscu, w którym znajdujesz się dzisiaj, tylko dlatego, że nie zrobiłaś niczego, aby to zmienić? Nie zrobiłaś niczego, aby sprawdzić, czy zmiana jest możliwa.
A jeśli za kilka lat okaże się, że ludzie niczego by nie pomyśleli?
Wykonaj ćwiczenie. Napisz czarny, najczarniejszy z możliwych scenariuszy związany z twoim pisaniem. Jak najdokładniej opisz wszystko, czego się boisz – i zdystansuj się do tego. To są tylko twoje myśli.
Czy na samą myśl o wykonaniu ćwiczenia odczuwasz strach? Czego się boisz? Spotkania z wilkiem, który do tej pory ukrywał się w lesie? Jeżeli go nie spotkasz, nie oswoisz – nie sprawdzisz, czy rzeczywiście jest tak przerażający. Dopóki go nie poznasz lub pozostawiasz w ukryciu – będzie decydował o Twoim życiu i Twoim pisaniu; do niego będzie należała decyzja, czy w ogóle zdecydujesz się pisać, szukać wydawcy, dzielić się swoją twórczością. A może boisz się tego, czego dowiesz się o sobie? Może odkryjesz coś, co ci się nie spodoba? Pamiętaj, że jeżeli to odkryjesz – będziesz mogła to zmienić, a ściślej: dopiero wtedy, gdy to odkryjesz, będziesz mogła to zmienić.
*E. Gilbert, Wielka magia. Odważ się żyć kreatywnie, przeł. B. Jóźwiak, Poznań 2015, s. 24
**Tamże, s. 205-206
Krystyna Bezubik: doktor literaturoznawstwa (studia doktoranckie i obrona w IBL PAN w Warszawie), pisarka, nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem. Publikowała w „Fa-arcie”, „Epei”, „Zupełnie Innym Świecie”; tomik opowiadań pt. „Podróż”, książkę naukową „Tatry huczą gnozą”, a także „Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania”. Bywa jurorką w konkursach literackich. Pomaga osobom piszącym w realizacji marzeń, uwalnianiu tekstów z szuflad. Wspiera ich w szukaniu inspiracji, pokonywaniu blokad twórczych, nauce warsztatu pisarskiego i wydawniczego. Pracuje również z początkującymi blogerami, którzy chcą wiedzieć, jak pisać, by inni to chcieli to czytać.
Krystyna Bezubik prowadzi warsztaty w Poznaniu:
Piszę, bo chcę… Odwaga, by pisać
http://www.dojrzewalnia.pl/oferta/progressteron-34/poznan/z9255.html
oraz we Wrocławiu:
Jak pisać na blog zawodowy, by inni chcieli to czytać
tu.
CAŁY PROGRAM PROGRESSteronu sprawdzisz tu:
www.progressteron.pl