Żegnamy Prince’a. Gwiazdor przewidział swoją śmierć?
Fani żegnają najbardziej ekscentrycznego spośród muzyków
21 kwietnia odszedł kolejny wielki artysta. Legendarny amerykański piosenkarz zmarł w wieku 57 lat. Prince Rogers Nelson bez wątpienia był jednym z najbardziej ekscentrycznych współczesnych muzyków. Jedni go kochali, inni nienawidzili, jednak nikt nie pozostał obojętny wobec jego śmierci.
Zmarł w swojej posiadłości Paisley Park w stanie Minnesota w USA. Choć nie jest jeszcze znana oficjalna przyczyna śmierci gwiazdora, spekulacjom nie ma końca. Czy rzeczywiście zabiła go grypa, AIDS, narkotyki, o które podejrzewa się prawie każdego ze świata show biznesu, a może było to samobójstwo? Na te informacje będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Pewne jest to, że Prince zachorował na grypę, z powodu której trafił na kilka dni do szpitala. Jednak leczenie odniosło pożądany skutek i wrócił do swojej posiadłości. Zamiast poddać się rekonwalescencji i dojść do siebie, od razu zorganizował dla znajomych przyjęcie, podczas którego – jak podają amerykańskie serwisy – poprosił gości, by niebawem pomodlili się w jego intencji. Czyżby legendarny muzyk przewidział swoją śmierć, a może ją zaplanował? Póki co potraktujmy te rewelacje z przymrużeniem oka.
Kto z nas nie zna hitów takich jak „Purple Rain”, czy „Diamonds and Pearls”? Geniusz, który na zawsze zapisał się na kartach historii, jak wielu kontrowersyjnych artystów prowadził intensywny tryb życia. Można by rzec, że żył niczym książę. Jednak i jego nie ominęła tragedia.
Urodzony w 1958 roku artysta w przeciągu swojej kariery muzycznej sprzedał około 100 milionów albumów. Był wokalistą, autorem tekstów, kompozytorem i multiinstrumentalistą. Często porównywany z Michaelem Jacksonem, walczył z nim o tytuł największej gwiazdy czarnego popu. W 2004 roku został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame. Był znany z tego, że pracy nad swoim materiałem oddawał się w zupełnej samotności. Sylwetkę gwiazdora przybliża film „Purple Rain” – opowieść o skrytym młodzieńcu pochodzącym z niepełnej rodziny, który śni o wielkiej karierze. Największym sukcesem księcia czarnego popu okazał się album o tym samym tytule.
Tysiące fanów żegna swojego idola na portalach społecznościowych. Choć ciałem nie ma go już z nami, to jego muzyka uczyniła go nieśmiertelnym. Niech spoczywa w pokoju…
https://www.youtube.com/watch?v=1Lmq6RDn5O8