Powrót do pracy po macierzyńskim — szansa, konieczność, fikcja?
Zbijamy teorię z rzeczywistością młodych matek
30-letnia Katarzyna – młoda mama, usłyszała od swojej babci: „Ty musisz iść do pracy! To nie może być tak, że cały dzień siedzisz z dzieckiem w domu, a twój mąż haruje od rana do wieczora, aby was utrzymać. Dawniej, kobiety albo pracowały w gospodarstwie, albo po trzech miesiącach wracały do firm”. No właśnie. Dlaczego powrót do pracy po macierzyńskim to tak wielki problem wielu świeżo upieczonych mam? Lenistwo? A może źródło „niemocy” tkwi zupełnie gdzieś indziej…
Urlop macierzyński, czyli płatna opieka nad dzieckiem
Urlop macierzyński to wyjątkowe, chociaż nierzadko wymagające chwile w życiu mamy i noworodka, a później niemowlaka. Po urodzeniu dziecka zatrudniona kobieta powinna czuć się bezpiecznie, stąd płatny urlop trwający maksymalnie 12-naście miesięcy, który rządowa strona gov.pl definiuje:
„Urlop macierzyński to obowiązkowy urlop, który przysługuje każdej pracownicy, która urodziła dziecko bez względu na rodzaj umowy o pracę, na podstawie której jest zatrudniona”.
To czas, gdy można całkowicie skoncentrować się na prawidłowym rozwoju malucha i na budowaniu cudownej relacji matka-dziecko. I to wtedy rozpoczyna się niezapomniana przygoda — pełna wyzwań, miłości, ale i burzy emocji. Po urlopie macierzyńskim rodzice mogą skorzystać z urlopu rodzicielskiego. Magdalena Marek – pracownica Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dodaje:
„Przepisy dotyczące urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego aktualnie się zmieniły. Urlop rodzicielski został wydłużony o 9 tygodni z 32 do 41. Każdemu z rodziców przysługuje wyłączne prawo do 9 tygodni urlopu rodzicielskiego (ani mama, ani tata dziecka nie mogą przekazać drugiemu rodzicowi swojego czasu wolnego od pracy). Wysokość urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego wynosi aktualnie 81,5% (52 tygodnie) lub 100% (20 tygodni) i 70% (32 tygodnie). Ojciec dziecka korzystający z dodatkowych 9 tygodni będzie miał wypłacany zasiłek rodzicielski w wysokości 70%. Dodatkowo rodzic otrzymuje świadczenie wychowawcze — 500 zł na każde dziecko do 18 r. ż. wypłacane z ZUS”.
Kobiety w Polsce na urlopie macierzyńskim oraz rodzicielskim są chronione, czyli nie mogą zostać zwolnione. Młoda mama, której dziecko np. zachorowało, ma prawo do bezpłatnego urlopu opiekuńczego w wymiarze do 5 dni w roku kalendarzowym. Poza tym rodzice pracujący, zyskują możliwość usprawiedliwienia nieobecności w pracy za pomocą zwolnienia lekarskiego na chore dziecko. Matka karmiąca ma jeszcze więcej praw, o których w filmie na YouTube „Powrót do pracy i prawa matki karmiącej” mówi Marta Podgórska – radczyni prawna:
„Ustawodawca w kodeksie pracy przewidział prawo kobiety karmiącej dziecko do przerwy w świadczeniu pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Pracownicy, która karmi dziecko, przysługują dwie przerwy półgodzinne w przypadku, kiedy karmi jedno dziecko i dwie przerwy 45-minutowe, jeśli karmi więcej niż jedno dziecko… ”.
Tak wygląda powrót do pracy po urlopie macierzyńskim w teorii. A co sądzą o tym matki z krwi i kości?
Do pracy zaraz po urlopie macierzyńskim?
Z badań przeprowadzonych przez fundację „Rodzic w mieście” wynika, że blisko połowa kobiet nie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim aż do trzeciego roku życia dziecka. Z tego samego raportu dowiadujemy się, że ponad 90 proc. młodych mam pragnie wrócić do aktywności zawodowej, traktując prace jako źródło finansowego bezpieczeństwa, przestrzeń rozwoju oraz ucieczkę od codzienności.
Joanna Wandzel – mama rocznego Mikołaja, od razu po urlopie macierzyńskim znalazła inną pracę. W poprzedniej firmie ze względu na redukcję etatów oraz możliwość wyboru między rozwiązaniem umowy za porozumieniem stron i odprawą a niepewną przyszłością, wybrała pierwszą opcję. Zapytana, czy myślała o tym, aby pozostać w domu na urlopie rodzicielskim, odpowiedziała:
„Tak, przeszło mi to przez myśl, ale jednocześnie sytuacja finansowa sprawiła, że zdecydowanie lepiej było wrócić do pracy. Poza tym dla mojego zdrowia psychicznego też to było bardzo ważne. Chyba nawet ważniejsze”.
Joanna przyznaje, że połączenie życia zawodowego z maleństwem to nie lada wyzwanie. Mikołaj został zapisany do prywatnego żłobka, zarówno mama jak i tata pracują na pełny etat.
„Nie jest łatwo. Nie chodzi nawet o samą organizację, czyli odwiezienie dziecka do żłobka i potem dojechanie do pracy, ale o to, że pierwszy rok to okres adaptacji i wiecznych chorób. Dziecko zyskuje odporność więc super, ale jednak kosztem tego, że po 3-4 dniach pobytu w żłobku dostaję wiadomość: <<Proszę odebrać Mikołaja, bo katar, kaszel, luźna kupka…>> I to jest wykańczające, bo nagle musisz zorganizować opiekę i odebrać dziecko, a masz tylko jedno auto z fotelikiem. Do tego dochodzi fakt, że jestem w nowej pracy. Dopiero zaczynam i nie wyobrażam sobie na dzień dobry — po kilku dniach brać opiekę. Chcę tu zaznaczyć, że wiem, że mam do tego prawo i teoretycznie nie powinnam być przez to w żaden sposób dyskryminowana. Jednak stres przed tym, że nie będzie to mile widziane w oczach pracodawcy, robi swoje”.
Przeczytaj koniecznie:
Kocham moje dzieci, ale żałuję, że je urodziłam
Dlaczego powrót do pracy po macierzyńskim jest taki trudny?
Kobiety zapytane przez „Miasto Kobiet” o powody, dla których nie wracają do pracy po macierzyńskim, najczęściej wskazują:
- stres związany z dezorganizacją w przypadku choroby dziecka,
- brak dostępu do opieki,
- przytłaczające koszty prywatnych żłobków.
Magdalena Marek – mama 18-miesięcznego Jakuba, złożyła papiery podczas rekrutacji do państwowego żłobka. Mimo oświadczenia wykazującego, że jest kobietą na urlopie wychowawczym i chciałaby podjąć zatrudnienie, nie wywalczyła miejsca dla swojego dziecka w żłobku. Na 45 maluchów dostało się wyłącznie 25.
„Chciałabym wrócić do pracy – niekoniecznie do poprzedniej, ale tutaj sprawy się trochę komplikują. Syn nie dostał się do żłobka państwowego, mąż pracuje całymi dniami. Babcia, z którą mieszkamy w jednym budynku, również pracuje, a druga jest 30 km od nas. Aktualnie pomagam mężowi w prowadzeniu firmy, korzystając z pomocy niezastąpionej babci. A co będzie dalej? Sami na ten moment nie wiemy”
– odpowiedziała Magdalena na pytanie, czy chce i ma możliwość powrotu do pracy. Prawdopodobnie Kubuś również zostanie zapisany do prywatnego żłobka, a w nagłych sytuacjach pomogą najbliżsi.
„Boję się. Po prostu boję się wrócić do pracy. Nikt w miejscu mojego zatrudnienia nie ma dzieci. Wiem, jak zareagują, gdy będę musiała iść na opiekę. Nie mam w domu nikogo, kto może mi pomóc. Za to mam kontakt z innymi mamami i wiem, że takie maluchy nieustannie są chore. Nowa praca? Nie wyobrażam sobie, że przez pierwsze miesiące, gdy dopiero próbuje się wdrożyć w nieznane dotąd obowiązki, nagle wyrywam się do domu”
— z irytacją powiedziała Katarzyna. Tak, jakby pytanie o powrót do pracy, nieustannie pojawiało się z ust innych osób.
Żłobek publiczny dla wszystkich dzieci?
Badania „Rodzic w mieście” prezentują również czynniki, które sprawiają, że mamy nie wracają do pracy. Główny powód to zdecydowanie brak dostępu do opieki. Wiele kobiet nie ma możliwości pozostawienia dziecka z najbliższymi (rodzina za daleko, dziadkowie jeszcze pracują, maluch wymaga zbyt dużo sił fizycznych). Jedyną szansą na aktywność zawodową jest żłobek. Niestety, tutaj pojawia się kolejny problem.
Miejsc w żłobkach publicznych i klubach dziecięcych nieustannie brakuje. Prawie w każdej gminie składanych wniosków jest zdecydowanie więcej niż realnych możliwości. Idealnym przykładem jest Gorzów. Jak podaje Wiesław Ciepiela – rzecznik urzędu miasta: w 2022 roku przygotowanych miejsc dla maluchów w publicznych oddziałach było 250, a chętnych aż 450. I chociaż na mapie Polski pojawiają się nowe placówki, to przybywa dzieci, również z Ukrainy.
GUS podaje: w 2022 roku w Polsce pracowało 50,8 proc. Polek w wieku 15-89 lat. W lutym tego samego roku Forum Odpowiedzialnego Biznesu przeprowadziło badanie, z którego wynika, że 52 proc. Polaków łączy pracę z opieką nad dziećmi i/lub dorosłymi bliskimi (w przypadku dzieci to przeważnie kobiety). 16,4 proc. zatrudnionych pracuje wyłącznie na część etatu z powodu konieczności opieki nad bliskimi. Prawie jedna trzecia Polaków spośród biernych zawodowo nie ma możliwości pracy. Przyczyna? Pełnienie obowiązków opiekuńczych.
Zawsze istnieje szansa zapisania dziecka do żłobków prywatnych. W większości miast opłata miesięczna za malucha wynosi 1000 – 1500 zł. Od 1 lipca 2023 roku najniższa krajowa wzrośnie do 2784 zł netto. Ewentualny koszt opiekunki podczas choroby dziecka to 10-25 zł za godzinę. Żłobek to częstsze choroby i więcej lekarstw — kolejne pieniądze. Koszty dojazdu do pracy, miesięczne rachunki, ale za to 500+ i wsparcie finansowe dla dzieci do 3. roku życia, które ma na celu wspomóc kobiety w podjęciu aktywności zawodowej. Wybór pomiędzy prywatnym żłobkiem a pozostaniem w domu z maluchem nie jest taki oczywisty, jak mogłoby się wydawać. Wymaga wielu kalkulacji i rodzinnych dyskusji. Chcesz wrócić do pracy i szukasz motywacji? Zobacz na YouTube „Film Mamo Pracuj jeśli chcesz! – powrót do pracy”.
Młodej mamie trudno wrócić do pracy, bo…
Wśród macierzyńskich tematów bardzo głośnym wątkiem jest powrót kobiety do pracy po 12-nastu miesiącach od urodzenia dziecka. Świeżo upieczone mamy mają problem z podjęciem zatrudnienia nie tylko ze względu na brak miejsc w żłobku, ale również z obawy przed chorobami dziecka i związanym z tym stresem. Katarzyna wspomina listopad 2022 roku:
„Liczyłam to. W listopadzie na 30 dni kalendarzowych jedna z moich córek była chora przez 15 dni (2-16 listopada), a druga przez 10 dni (10-19 listopada). Pracując na umowie, musiałabym wnioskować o 18 dni urlopu. Sam powrót do pracy wiąże się ze stresem i emocjami. Gdybym do tego miała dołożyć każdodniową nerwówkę związaną z tym: czy dziecko pójdzie jutro do żłobka, czy muszę brać opiekę, co inni powiedzą, że znowu nie przyszłam do pracy, wykończyłabym się psychicznie”.
Dlaczego jeszcze powrót do pracy oznacza wyzwanie? Przyczyn może być naprawdę wiele, a główne z nich to:
- Trudności logistyczne np. dojazdy, godziny pracy.
- Obniżenie samooceny i wiary we własne możliwości.
- Stres powiązany z utratą kompetencji przez rok nieobecności w firmie.
- Ogromna chęć przeznaczenia czasu rodzinie i skupienia się na dziecku.
- Obawa przed ocenianiem ze strony współpracowników, ale i bliskich.
- Strach przed zmianami, które nastąpiły w firmie.
- Brak zrozumienia ze strony pracodawcy.
- Macierzyńska tęsknota za dzieckiem i poczucie winy (wybór dziecko a kariera lub maluch nagle zostaje bez najbliższej osoby).
- Brak ofert pracy odpowiadających potrzebą i możliwością.
Bardzo często to nie macierzyństwo stanowi barierę dla kobiet podczas powrotu do pracy, ale dopiero powiązanie dwóch czynników. Nie samo urodzenie dziecka sprawia, że młoda mama nie podejmuje zatrudnienia, ale np. możliwość choroby malucha, czy też niewydolny system opieki dla dzieci do trzeciego roku życia.
Zostać w domu jak najdłużej?
W większości kobiety pragną spełniać się zawodowo, dążą do niezależności i bezpieczeństwa finansowego. Różne sytuacje życiowe sprawiają, że czasami mają do tego wybór (praca vs. dziecko), a czasami nie. Z dyspozycyjnym wsparciem rodziny lub miejscem w żłobku publicznym, łatwiej powrócić do pracy po macierzyńskim. Z kolei z odłożonymi pieniędzmi na koncie, prościej pozostać z maluszkiem w domu. Powrót do firmy lub znalezienie nowej pracy, gdy życie zmieniło się o 180 stopni to twardy orzech do zgryzienia.
„Chciałabym spędzić z córką tyle czasu, ile tylko się da. Wykorzystam więc cały urlop macierzyński i rodzicielski. Dodając do tego dni zaległego urlopu, wrócę do pracy w okolicach marca. Ustaliłam już wstępnie z moją mamą, że przejmie później opiekę nad Antosią. Uważam, że żłobek nie jest najlepszym rozwiązaniem, jeśli tylko ma się inny wybór. Jest to bardzo duże obciążenie dla psychiki dziecka, jak i mamy. Nie wspominając już o ciągłych chorobach”
– mówi Paulina Hejduk – zatroskana mama wcześniaczki Antosi i kobieta, której ciąża od samego początku była zagrożona.
Nie zawsze jest tak, że kobieta pozostaje w domu, bo nie ma innego wyjścia. Wiele świeżo upieczonych mam świadomie podejmuje decyzję, aby każdego dnia od rana do wieczora, towarzyszyć swojemu dziecku. Maluch codziennie się zmienia. Praca wiąże się z przegapieniem wielu „pierwszych razy” , co może budzić frustrację i znacząco wpłynąć na jakość życia.
Każda kobieta jest inna. Mamy odmienne potrzeby i oczekiwania względem różnych aspektów życia. Niektóre z nas pragną wrócić do obowiązków zawodowych jak najszybciej. Duszą się w domu, a brak kontaktów z innymi osobami — przytłacza. Ale są również mamy, dla których najcudowniejszym towarzystwem jest dziecko, a macierzyńskie obowiązki stają się priorytetem. To sprawa mocno indywidualna i nie podlega krytyce. Jednak w tym wszystkim warto pamiętać, że: „szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko”.
Może zainteresuje cię również:
Antyporadnik: Wyzwolona mama, czyli jak być autentyczną w macierzyństwie?
Sytuacja polskich kobiet na macierzyńskim za granicą
Polki za granicą mają podobne problemy, wątpliwości i dylematy. Jeśli tylko znajdziesz czas na rozrywkę, koniecznie zobacz serial na Netflix „Pracujące mamy”. To 13-naście odcinków o czterech kobietach z Toronto, które po urlopie macierzyńskim nagle musiały znaleźć czas na wszystko.
Chociaż w opinii mediów niemiecka codzienność wydaje się łatwiejsza (zapewne w wielu kwestiach taka jest), to opieka nad dzieckiem z dala od najbliższych wymaga jeszcze lepszej organizacji oraz wielu wyrzeczeń. Sara Michałek mieszka w Niemczech od 8 lat i jest mamą rocznego Julka. Zapytana o zatrudnienie, urlop macierzyński, wynagrodzenie i powrót do pracy, odpowiedziała:
„Aktualnie jestem zatrudniona na pół etatu, a własna działalność to był dodatek. Przed porodem mogłam dzięki temu zyskać dodatkowy zarobek, który później wliczał się do macierzyńskiego. Jednak to, co zarobiłam na własnej działalności, było zupełnie inaczej podliczane, niż na zatrudnieniu. To znaczy, że było liczone dużo mniej.
Elternzeit (urlop wychowawczy) można sobie rozbić nawet na 3 lata, a w tym czasie przez maks. 2 lata można pobierać macierzyński. Kluczowe jest to, że chcąc zyskać pieniądze przez 12-naście miesięcy, otrzymujemy około 65 proc. swojego dotychczasowego zarobku. Dzieląc to na więcej miesięcy, automatycznie dostajemy mniej. Dodatkowo 8 tygodni przed terminem porodu oraz 6 tygodni po jest tzw. Mutterschhutz, gdzie otrzymujemy 100% wypłaty od pracodawcy (jednak tylko wtedy, gdy jesteśmy zatrudnieni, wszystkie inne dodatkowe zarobki przepadają). Do pracy planuję wrócić po półtorarocznym urlopie. Prawdopodobnie tylko na zatrudnienie, bo na początku ciężko będzie wygospodarować czas na dodatkową pracę”.
To nie wszystkie pieniądze i korzyści, na które może liczyć młoda mama w Niemczech. Drążąc temat, dowiedzieliśmy się jeszcze:
„Od państwa mogę liczyć na Kindergeld – około 200 € plus od 12-36 miesiąca życia dziecka na dodatkowe 200 € (chociaż nie jestem pewna, czy nie dotyczy to tylko Bawarii). Istnieją również dodatki do żłobka lub przedszkola, a wszystko jest zależne od Landu. Ważną kwestią jest bezpłatna opieka zdrowotna. Naprawdę nie muszę mieć prywatnego lekarza, aby być dobrze zaopiekowana w ciąży i po porodzie. Warto też wspomnieć, że ojciec może również skorzystać z urlopu tacierzyńskiego (2 miesiące). Warunkiem jest wykorzystanie dni wolnych od pracy do ukończenia 14-nastego miesiąca życia dziecka. Podczas takiego urlopu tata nie może podejmować żadnej zarobkowej pracy i otrzymuje 65% swojego dotychczasowego wynagrodzenia”.
Dominika Bożek żyje w Kopenhadze i obecnie nie jest nigdzie zatrudniona. Przed porodem pracowała w restauracji/kawiarni i w tym czasie również studiowała. Niedawno urodziła Leona. Zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań.
- Ile otrzymujesz wynagrodzenia na macierzyńskim i jak długo trwa urlop?
Wynagrodzenie to średnia ostatnich, przepracowanych trzech miesięcy, a więc na urlopie macierzyńskim właściwie otrzymuję kwotę równą wynagrodzeniu przed podjęciem urlopu. Razem z ojcem dziecka dostaliśmy po 24 tygodnie, przy czym ojciec mógł przekazać mi swoje 11 tygodni. Mój urlop macierzyński wynosi w sumie 35 tygodnie. - Czy po macierzyńskim planujesz wrócić do pracy?
Tak, planuję wrócić zarówno do pracy jak i na studia. - Z kim zostanie dziecko?
Dziecko od połowy sierpnia zaczyna żłobek (koszt około 4500 DKK — duńskich koron) na parę godzin dziennie. Ja wrócę do pracy jedynie na 1/4 etatu. Cieszę się, bo nadal będę spędzała dużo czasu z dzieckiem i żłobek pozwoli mi wrócić na studia.
Przeczytaj, jaki dar otrzymałaś od mamy:
Niecodzienna sytuacja spotkała mamę 3-miesięcznej córeczki mieszkającej w Szwecji. Przed porodem pracowała w międzynarodowej firmie. Aktualnie jest na urlopie macierzyńskim, na którym – zgodnie z teorią – powinna odpocząć. Niestety, stres związany z pracą pozostał.
Niedawno otrzymała telefon z informacją, że stanowisko, na które została zatrudniona, przestaje istnieć (ze względu na restrukturyzację firmy). Nagłe zmiany sprawiły, że wiele osób straciło pracę i wszyscy muszą re-aplikować na inne miejsca. Kobieta jest chroniona podczas urlopu macierzyńskiego, co gwarantuje stały dochód przez kolejne miesiące, mimo likwidacji stanowiska, na którym pracowała. Co dalej? Przyszłość każdej mamy, nawet w państwie wysoko rozwiniętym gospodarczo i słynącym z „opiekuńczości”, budzi niepewność.
Dawniej było inaczej… łatwiej, czy niekoniecznie?
30-letnia Katarzyna zapytała mamę, jak to było dawniej. Z opowiadań jej babci wynikało, że młode kobiety szybko wracały do pracy, nie było prywatnych żłobków, a ludzie żyli szczęśliwie. Odpowiedzią było krótkie porównanie:
„Dawniej było inaczej. Dzieciaki wychowywały się same. Wtedy kobiety pracowały w polu, a maluchy biegały dookoła. Innym razem młode babcie, wychowywały dzieci swoich dzieci albo starsze rodzeństwo — młodsze. Pamiętam, że nierzadko byłam pod opieką o trzy lata starszej siostry. Nikt nie myślał o tym, aby dzieci zapisać na naukę pływania, czy też kombinować na milion sposobów, jak kreatywnie spędzić czas. Na życie starczało, bo tu jakieś jajka, domowa kiełbasa, ziemniaki… nie było żadnych zasiłków, ale całe życie wyglądało zupełnie inaczej niż aktualnie. Teraz kobiety (nawet, które są babciami) pragną pracować jak najdłużej. Nikt nie chce przechodzić na wcześniejszą emeryturę, bo to oznacza mniejsze wynagrodzenie, a przecież życie jest zdecydowanie droższe. Młode mamy nie mają z kim zostawić dzieci”.
Powrót do pracy po macierzyńskim oznacza duże zmiany, na które nie każda kobieta jest gotowa. Pozostawienie dziecka i podjęcie zatrudnienia nie zawsze jest możliwe, a czasami po prostu niekonieczne. Młode mamy na urlopie macierzyńskim lub na bezrobociu z dzieciakami na pokładzie, bardzo często oceniane są przez społeczeństwo. Czy to sprawiedliwe, gdy nie znamy sytuacji, w której się znalazły?