Sunday, February 16, 2025
Home / Uroda  / Rodzić intymnie, po… domowemu

Rodzić intymnie, po… domowemu

Porody domowe ciągle budzą spore kontrowersje. Niesłusznie, bo kolejne statystyki jasno pokazują, że są one równie bezpieczne, jak porody odbywające się w szpitalu.

Kobiety mające za sobą poród domowy mówią, że to wspaniałe doświadczenie, w trakcie którego odczuły jedyną w swoim rodzaju więź z naturą, nauczyły się ufać swojemu instynktowi i poczuły swoją siłę. / fot. fotolia

Porody domowe ciągle budzą spore kontrowersje. Niesłusznie, bo kolejne statystyki jasno pokazują, że są one równie bezpieczne, jak porody odbywające się w szpitalu. Przeciwnicy uważają je za przeżytek albo fanaberię.

Kobiety mające za sobą poród domowy mówią, że to wspaniałe doświadczenie, w trakcie którego odczuły jedyną w swoim rodzaju więź z naturą, nauczyły się ufać swojemu instynktowi i poczuły swoją siłę. / fot. fotolia

Kobiety mające za sobą poród domowy mówią, że to wspaniałe doświadczenie, w trakcie którego odczuły jedyną w swoim rodzaju więź z naturą, nauczyły się ufać swojemu instynktowi i poczuły swoją siłę. / fot. fotolia

Zwolennicy podkreślają, że ze względu na ograniczenie zbędnych interwencji medycznych, brak pośpiechu i przyjazną atmosferę poród w warunkach domowych jest wspaniałym i niezapomnianym przeżyciem. W krajach Europy Zachodniej, np. w Holandii, mniej więcej 1/3 dzieci rodzi się we własnych domach.
Jedną z kobiet, które zdecydowały się rodzić w domu, jest Joanna Kostrzewska. Joanna to odnosząca sukcesy, inspirująca kobieta. Doskonale łączy błyskotliwą karierę zawodową (ambasadorka marki RevitaLash i Mama MIO w Polsce, prezes Plazanet ) z obowiązkami żony i mamy oraz działalnością charytatywną. Od 7 lat wspólnie z Amazonkami prowadzi akcję profilaktyki raka piersi „Zdrowy Nawyk, Zdrowe Piersi”. Jest założycielką Fundacji PLAZA ANGELS, która działa na rzecz pokoju i wspiera naturalne porody i świadome macierzyństwo.

JOANNA RODZI W DOMU

Można by pomyśleć, że taka kobieta zdecyduje się na poród w najmodniejszej klinice, otoczona sztabem specjalistów i całą masą najnowocześniejszego sprzętu medycznego. Faktycznie, dwóch pierwszych synów Joanna urodziła w szpitalu, jednak trzeci poród odbył się – tak jak sobie wymarzyła – w zaciszu domowym w otoczeniu bliskich.
 Oto relacja Joanny Kostrzewskiej:
„Przyjście na świat dziecka jest dowodem cudu naszego istnienia i wielkim darem. Pierwszy poród syna Filipa odbył się w szpitalu w USA. Pomimo podanej oksytocyny i znieczulenia, które musiałam przyjąć ze względu na ryzyko wycieku wód płodowych, był pięknym przeżyciem. Wspaniale było trzymać swoje wyczekiwane dziewięć miesięcy maleństwo przy piersi. Cała opieka i lekarze byli wspaniali. Mąż mógł być ze mną cały czas po porodzie, a lekarz prowadzący bardzo nas polubił i odwiedzał nawet po swoim dyżurze.
Drugi syn, Franek, urodził się w Polsce. Warunki nie były tak dobre jak w USA, szpital był w remoncie, procedury przyjęcia do szpitala długie, robotnicy na korytarzach, w powietrzu pył. W trakcie porodu otrzymałam dwie sprzeczne diagnozy. Położna uważała, że nie ma zbyt dużego rozwarcia, z kolei ordynator twierdził, że poród postępuje i bez uprzedzenia przebił worek owodniowy i przyspieszył poród. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam, kto ma rację. Urodziłam Franusia szybko i bez znieczulenia. Wszystko skończyło się szczęśliwie, pozostało jednak uczucie, że o terminie i tempie porodu nie zadecydował Franek ani ja. Trzecie dzieciątko niestety poroniłam w trzecim miesiącu ciąży. Personel szpitala był bardzo miły, niestety na parterze znajdowały się kobiety po poronieniu albo oczekujące na poród martwego dziecka, a na piętrze noworodki, których płacz rozbrzmiewał w całym budynku. To było traumatyczne doświadczenie dla mnie i dla kobiet, które utraciły swoje dziecko, niektóre po raz kolejny. Te przeżycia sprawiły, że w Fundacji PLAZA ANGELS stworzyłam projekt przekazywania „Aniołka w Niebie”, który rusza w nowym roku, dzięki zaangażowaniu zaprzyjaźnionych położnych.
O czwartej ciąży i małym Bruno, marzyłam przez kilka lat. W tym okresie dotarłam do różnych książek, publikacji, które wcześniej nie były dostępne. Przez przyjaciółkę Justynkę poznałam cudowne położne Iwonkę i Kasię, dzięki którym nabrałam pewności, co do podjętej decyzji świadomego porodu w domu. Oczywiście pod kątem medycznym wszystko było dopięte, włącznie z ewentualnym przyjazdem karetki i transferem do szpitala. Dostałam zielone światło na poród Bruna w domu. Cieszyłam się z możliwości stworzenia intymnych warunków, bycia z mężem i synami. Skupiłam się podczas porodu na cudzie narodzin w modlitwie i duchowym zawierzeniu, że to naturalny proces dla Bruna i dla mnie. Bruno urodził się tak, jak to sobie wymarzyliśmy – w wannie. Było to cudowne doświadczenie dla całej naszej rodziny. Chłopcy poznali brata, Franek przedstawił mu naszego pieska, a potem dzieci z sąsiedztwa. To był wyjątkowy, boski dzień.
Uważam, że przywitanie każdej nowej istoty w naszym Sercu i świecie materialnym powinno być świętem pozbawionym lęku, dzięki wierze, że nas wszystkich łączy coś więcej ponad nami, ponad religiami. To Miłość i Dobro. Jeżeli damy naszym dzieciom świadome, piękne, pełne miłości przyjście na świat, mamy ogromną szansę, by nowe pokolenie wyrastało w pokoju serca i w pozytywnych, pięknych relacjach. Jestem zdania, że każdy poród może być piękny i świadomy, bez względu czy odbywa się w szpitalu czy w domu. Wszystko zależy od podejścia mamy i zaangażowania otaczających ją ludzi. W moim życiu prywatnym wszystko łączy się z życiową misją i moim hasłem PLAZA ANGELS „Peace starts in our hearths” (Pokój zaczyna się w naszych sercach) i tego uczę swoje dzieci i siebie każdego dnia.”

fot. fotolia

fot. fotolia

PORÓD DOMOWY KROK PO KROKU

Decyzja o rodzeniu w domu musi być świadoma i zaakceptowana przez wszystkich uczestniczących w porodzie. Przede wszystkim należy być odpowiednio przygotowanym psychicznie, emocjonalne i duchowo. Kobieta musi mieć głębokie przekonanie, że poród to wydarzenie naturalne, wierzyć we własne siły, czuć się bezpiecznie mimo braku lekarzy i szpitalnego zaplecza. Musi być pewna, że sobie poradzi. Joanna cieszy się, że na domowe porody coraz częściej decydują się gwiazdy. Na przykład Justyna Steczkowska, której trzecie dziecko – córeczka Helenka – urodziło się rok temu, w magiczną noc spadających gwiazd.
Jednak domowy poród nie jest przywilejem sławnych i bogatych. Zgodnie z polskim prawem każda kobieta ma prawo wybrać miejsce porodu, np. własny dom. Co prawda taki wybór wiąże się z dodatkowymi kosztami (mniej więcej 1000-2500 zł), jednak w szpitalu też często dochodzą dodatkowe koszty za zapewnienie sobie prywatności. Aby zostać zakwalifikowanym do domowego porodu, powinno się spełniać następujące warunki: dobry stan zdrowia kobiety, prawidłowy przebieg ciąży, asysta doświadczonej położnej i możliwość szybkiego transportu do szpitala, który powinien się znajdować nie dalej niż 30 km od miejsca porodu. Jak wyglądają przygotowania do domowego porodu? Warto zacząć od znalezienia położnej. W Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu nie powinno być z tym kłopotu, w innych dużych miastach przy odrobinie szczęścia też można znaleźć odpowiednią osobę, natomiast mieszkanki małych miasteczek i wsi mogą mieć problem. Położne tłumaczą, dlaczego tak niewiele z nich specjalizuje się w porodach domowych. Po pierwsze, jest to duża odpowiedzialność, po drugie, jeśli pracują w szpitalu, nie zawsze spotyka się to z aprobatą zwierzchników, a po trzecie, przyjmowanie domowych porodów wymaga całkowitej dyspozycyjności, co na dalszą metę może być trudne do połączenia z życiem prywatnym.
Z wybraną położną dobrze jest się spotkać co najmniej kilka razy. W końcu to ona ma być osobą, od której będzie zależał pomyślny przebieg porodu – przyszła mama powinna jej całkowicie ufać. Często taka położna prowadzi ciążę. Warto też pamiętać, że kobieta przygotowująca się do porodu domowego musi zrobić trochę więcej badań niż planująca poród w szpitalu.
Gdy zbliża się termin rozwiązania, warto przygotować mieszkanie. Nie musi być sterylne (opowieści o konieczności zwijania dywanów czy zdejmowania zasłon to bajki), ale powinno być starannie wysprzątane. Można porozmawiać z położną o sprzętach, które mogą być przydatne w trakcie porodu, np. worek sako czy krzesło porodowe. Należy się też zaopatrzyć w niezbędne artykuły higieniczne i zadbać, aby w trakcie porodu mieć do dyspozycji telefon oraz samochód z kierowcą.
Gdy poród się zaczyna, zjawia się położna. Ma ze sobą odpowiedni sprzęt, m.in. detektor tętna lub aparat KTG. Przez cały poród uważnie obserwuje rodzącą – jeśli cokolwiek by ją zaniepokoiło, poród trzeba zakończyć w szpitalu. Jeśli nie, położna wspiera, uspokaja i doradza, starając się jak najmniej interweniować. Po szczęśliwym pojawieniu się na świecie małego człowieka pomaga przy porodzie łożyska oraz sprawdza stan świeżo upieczonej mamy i noworodka. W ciągu najbliższych dni zjawia się jeszcze kilkakrotnie, żeby sprawdzić, jak przebiega połóg i jak się miewa noworodek, oraz ewentualnie nauczyć matkę przystawiać dziecko do piersi. Niezależnie od tego w pierwszych dniach życia dziecka powinien je zbadać neonatolog.
Kobiety mające za sobą poród domowy mówią, że to wspaniałe doświadczenie, w trakcie którego odczuły jedyną w swoim rodzaju więź z naturą, nauczyły się ufać swojemu instynktowi i poczuły swoją siłę. Jednak każdy poród – również ten szpitalny – może być pięknym i wzbogacającym doświadczeniem. Liczy się pozytywne podejście, poczucie bezpieczeństwa oraz wsparcie i szacunek okazywane rodzącej przez osoby uczestniczące w tym wydarzeniu.

Gabriela Iwasyk

Materiał pochodzi z nr 1/2016. Zobacz, gdzie możesz dostać magazyn drukowany [DYSTRYBUCJA MK]

porody

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ