Połączyły ich łopaty, radziecki noktowizor i wykrywacz metali, czyli (nie) perfekcyjny match
A jaka była Twoja najdziwniejsza randka

Jaka była Twoja najdziwniejsza randka? Fot. Adobe Stock
„Zaczęło się od radzieckiego noktowizora i wykrywacza metali’’ – mówi Wiktoria. Poznała Adama przez jedną z aplikacji randkowych. Gdy okazało się, że chłopak posiada własny dom oraz kawałek lasu, dziewczyna nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Pierwszy red flag pojawił się, gdy zaprosił ją do owego lasu na randkę. Przyjechała z łopatą. O tym, dlaczego romans z Adamem nie miał przyszłości, przeczytacie poniżej.
Perfekcyjny match
Wiktoria to 27 letnia programistka, od małego zafascynowana historią i sztuką. Od zawsze uwielbiała organizować wyprawy celem poszukiwania skarbów, najpierw ,,na niby’’, a potem prawdziwe. Pierwszy wykrywacz metali dostała od taty, który pracował w lombardzie. Wkrótce jej eskapady stały się regularną aktywnością. Nic więc dziwnego, że dziewczyna zwróciła szczególną uwagę na Adama, który na swoim zdjęciu profilowym na Tinderze chwalił się świetnym radzieckim noktowizorem. Po paru dniach umówili się na wspólne przeszukiwanie pustostanów niedaleko starego cmentarza żydowskiego, który był położony nie dalej jak 30 minut pieszo od domu Adama. Wiktoria miała wziąć ze sobą wykrywacz metali, a Adam – radziecki noktowizor.
„Chyba sobie żartujesz” – wykrzyczała przez telefon Iga, najlepsza przyjaciółka Wiktorii. „Nie mów mi, że naprawdę masz zamiar jechać!”
Niestety, Wiktoria, która zazwyczaj pełniła w tym duecie rolę głosu rozsądku, tym razem dała się zwieźć na manowce. A dokładnej, do lasu. Dom Adama stał na szarym końcu jednej z podkrakowskich wsi. Dziewczyna zgodziła się tam pojechać, gdyż jak twierdził chłopak, jego samochód był w naprawie. Jako że sama nie miała samochodu, a zależało jej na spotkaniu z Adamem, postanowiła dojechać na miejsce autobusem. Poza wykrywaczem metali wzięła ze sobą znacznego rozmiaru łopatę. Ojciec zawsze jej powtarzał, że do lasu nie należy zapuszczać się bez choćby minimalnego uzbrojenia. Tak oto, na przekór podejrzliwym spojrzeniom innych pasażerów autobusu, Wiktoria wyruszyła na randkę.
Zobacz koniecznie:
Miłość, seks i pieniądze czyli jak (prawie) dałam się oszustowi z Tindera
Kolekcja łopat
Adam był wysokim, nad wyraz przystojnym mężczyzną z zadbanym zarostem i przenikliwymi, zielonymi oczami. Te oczy były głównym powodem, dla którego dziewczyna zdecydowała się pojechać tak daleko od domu. Wcześniej widziała się z Adamem tylko raz, w kawiarni, ale po zaledwie niespełna pół godzinie musiała wracać do domu, bo współokatorka zadzwoniła, że coś niepojącego dzieje się z jej kotem, nie zdążyła więc dobrze go poznać, ale te oczy mocno utkwiły jej w pamięci. Nie zdziwiła go łopata, którą Wiktoria ściskała w dłoni. Wręcz przeciwnie, roześmiał się radośnie i zaprosił ją do swojego garażu, gdzie na ścianie zwisała cała kolekcja podobnych narzędzi. W sumie dziewczyna naliczyła 9 łopat. Adam opowiadał jej różnorakie historie ich nabycia, okazało się bowiem, że sam kolekcjonuje łopaty. Można by powiedzieć, że aplikacja dopasowała ich idealnie. Czy jednak nie zrobiło się trochę zbyt dziwnie?
Dziwnie czy nie, randka już się rozpoczęła, więc Wiktoria postanowiła iść za ciosem. Razem z Adamem wybrali się w miejsce, gdzie mieli szukać skarbów.
„Drugi red flag pojawił się, gdy ten typ zdjął kurtkę, a pod nią zobaczyłam podkoszulek z nadrukiem skrzyżowanego sierpa i młota”
– mówi. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że na randce będą im towarzyszyć także kumple Adama.
„Było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel – znaleźć łuski pocisków rosyjskich komunistów, którzy według jednego z kolegów, rezydowali na tym terenie podczas II wojny światowej. Jeszcze bardziej alarmujący był fakt, że wszyscy mieli na sobie podobne koszulki. Czułam się jak w jakiejś w symulacji” .
Polecamy:
„Rozkosz. Książka do czytania jedną ręką” – opowiadania erotyczne dla dorosłych kobiet
Dzięki, ja wysiadam
Wiktoria doszła do wniosku, że tyle jej wystarczy i udała się w głąb lasu pod pretekstem wyjścia za potrzebą. Następnie niewiele myśląc, ruszyła biegiem przed siebie, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Niestety zaczęło się już ściemniać, a telefon nie łapał zasięgu. W końcu po godzinie przedzierania się przez las, dziewczyna dotarła do głównej ulicy, a po chwili zobaczyła sklep, gdzie powiedziano jej jak dojść do przystanku autobusowego.
Po tym incydencie Adam kilkukrotnie próbował odzyskać względy Wiktorii, raz nawet przywiózł do Krakowa garnek zupy i stał pod jej blokiem, dopóki nie wezwała policji. Najwidoczniej myślał, że zwabi dziewczynę jedzeniem. Po tym jak zablokowała go na social mediach, chłopak zaczął wysyłać jej maile, a następnie listy. „Czy to już stalking?”, zastanawia się Wiktoria.