Każdą fryzurą oddaję swoje przemyślenia
Rozmowa z Pawłem Babiczem – zwycięzcą prestiżowego konkursu International Visionary Award podczas Alternative Hair Show w Londynie.
Rozmowa z Pawłem Babiczem – zwycięzcą prestiżowego konkursu International Visionary Award podczas Alternative Hair Show w Londynie.
Gratuluję wygranej! Do tej pory mówiono, że w tym konkursie szczęście i jury sprzyjało Brytyjczykom, a tu nagle złoto dla Polski. Brawo!
Paweł Babicz: Dziękuję bardzo, ale nie byłoby mnie tam na finale, gdyby nie świetne zdjęcie, które nadesłaliśmy do eliminacji. Tam oceniano nie tylko fryzurę, ale całą aranżację: strój, makijaż i wykonanie zdjęcia. Dlatego wielkie gratulacje należą się całej mojej wspaniałej ekipie: fotografowi Emilowi Bilińskiemu, wizażystce Dorocie Golińskiej, stylistce Dagmarze Dziedzic, modelce Klaudii Kozik oraz firmie Conhpol Bis.
Długo przygotowywałeś się do występu na finałowym pokazie?
Prawie wcale! Raz czy dwa razy uczesałem sobie coś podobnego, żeby zobaczyć, jaki wariant tej fryzury wygląda najlepiej. W finale każdy duet miał trzy godziny na wykonanie swojej fryzury, jednak nie chodziło tu o dokładne odtworzenie tego, co przestawiono na zdjęciu, jak bywa na większości fryzjerskich konkursów, w tym na mistrzostwach Polski czy świata. Chodziło o jej nową interpretację, o świeże spojrzenie i kreatywność. Fryzura musiała być podobna do tej, którą wykonano wcześniej, ale nie identyczna, nie było więc mowy o wyuczeniu się fryzury na pamięć. I to właśnie było największym wyzwaniem i frajdą. Mnie nie interesuje odtwarzanie, ale kreowanie. Każda fryzura, którą tworzę ma w sobie coś z mojego wnętrza, z moich przemyśleń. Wierzę, że nigdy nie powinny powstawać dwie identyczne fryzury, bo nie są wówczas prawdziwe.
Skąd pomysł na takie właśnie uczesanie?
Ta stylizacja nie powstała z myślą o konkursie. To było jedno z uczesań, jakie stworzyłem dla akademii Babicz and Babicz do naszej kolekcji fryzur wiosna-lato. Jednak gdy zobaczyliśmy efekt i zdjęcie, uznaliśmy, że można je wysłać na konkurs. Już kiedyś w nim startowałem, byłem wówczas na podium, ale nie udało mi się wygrać, teraz spełniło się moje marzenie i wygraliśmy.
Mówiłeś, że musiałeś nieco zmodyfikować tę fryzurę podczas finału. W jaki sposób?
Fryzura musiała być na tyle duża i imponująca, żeby widzieli ją nawet goście siedzący w ostatnich rzędach wielkiego Albert Hall. Duża, ale nie ciężka. Pragnąłem oddać tu lekkość i kobiecość, miękki kształt, coś jakby pajęczą sieć, może tkankę roślinną…
Modelka, Klaudia Kozik, z którą pracowałeś, miała do niej swoje uwagi?
Ależ oczywiście, ona jest świetną i bardzo profesjonalną modelką. Od lat z nią w pracuję, cenię jej uwagi i gusty. Wiem, że jeśli ona dobrze się w czymś czuje, to dobrze to zaprezentuje. Może ktoś powie, że przesadzam, ale dobra modelka to w konkursach takich jak ten, połowa sukcesu. Klaudia była pewna siebie: wyszła na scenę i zrobiła furorę!
A podobno kiedyś nie chciałeś być fryzjerem…
Fryzjerstwo wyssałem z mlekiem matki – moja mama (Małgorzata Babicz – jedna z czołowych polskich stylistek fryzur – przypis redakcji) prowadzi salon, i gdy tylko przyprowadzano mnie z przedszkola, od razu tam trafiałem. Już jako dzieciak czesałem coś lub strzygłem na główkach treningowych. Nikt jednak nie narzucał mi tego zawodu, a i sam nie wiązałem z nim swojej przyszłości. Próbowałem sił w sporcie, najpierw w snowboardzie, potem przez 8 lat trenowałem jeździectwo. Przekonałem się jednak, że to nie jest sposób na życie i zarabianie. Wróciłem pokornie do salonu i tam już zostałem. Pasji sportowej jednak nie porzuciłem. Teraz jestem miłośnikiem crossfitu i współprowadzę również centrum treningowe 72d.
Wielki sukces na koncie zobowiązuje. Jakie są Twoje dalsze plany?
Na pewno dalej szkolić stylistów. To moja pasja. Gdy przychodzę do salonu na szkolenie wiem, że razem z kursantami będziemy się uczyć i inspirować nawzajem, nie ma tam miejsca na układy mistrz-uczeń, jest tylko twórcza przyjazna atmosfera. Moim wielkim marzeniem jest natomiast zorganizowanie polskiej edycji konkursu tej rangi co International Visionary Award. Zdaję sobie sprawę, że potrzebnych jest wielu sponsorów i bardzo dużo pracy, ale wszystko jeszcze przede mną.
Rozmawiała: Karolina Siudeja
***
International Visionary Award organizowany jest w ramch jednego z największych i najbardziej prestiżowych targów fryzjerskich na świecie – odbywającego się od 1983 roku Alternative Hair Show. Pomysłodawcami tego wydarzenia, z którego całkowity dochód przeznaczony jest na pomoc chorym dzieciom, są guru światowego fryzjerstwa: Tony Rizzo oraz Antoni Mascolo. By wystartować w konkursie należy nadesłać zdjęcie własnej stylizacji w jednej z dwóch kategorii: strzyżenie i koloryzacja lub awangarda. Spośród nadesłanych prac jury do Londynu zaprasza najlepszych by na miejscu wyłonić zwycięzcę.