Saturday, December 14, 2024
Home / Ludzie  / Gwiazdy  / Oscary i muzyka

Oscary i muzyka

Poznaj nasz przegląd najlepszej muzyki filmowej tegorocznych Oscarów

Pierwsze rozdanie nagród Akademii Filmowej odbyło się 87 lat temu / fot. Wikipedia

W chwili oddawania tego tekstu do redakcji werdykt oscarowego jury nie jest jeszcze znany, ale gdy sięgniecie po marcowy numer „Miasta Kobiet”, będziecie już wiedzieć, kto zgarnął statuetkę za najlepszą muzykę do filmu. Czy to będzie przebojowe „La La Land” czy Thomas Newman za „Pasażerów” z Jennifer Lawrence w roli głównej, czy może poruszający „Moonlight”? Tego jeszcze nie wiem, ale i tak mogę opowiedzieć o muzyce do filmów, która w tym roku jest nominowana do Oscarów, i o tym, co te nominacje mówią o samej muzyce i o Oscarach

Pierwsze rozdanie nagród Akademii Filmowej odbyło się 87 lat temu / fot. Wikipedia

Pierwsze rozdanie nagród Akademii Filmowej odbyło się 89 lat temu / fot. Wikipedia

Justin Hurwitz – „La La Land”

źródło: YouTube / Lionsgate Movies

Faworyt to oczywiście musical. No bo jak film o muzyce może nie być nominowany za muzykę? Główny bohater jest reprezentantem skostniałego podejścia do jazzu, czołobitnym wyznawcą Theloniousa Monka, za którym długo, długo nic. Z całym szacunkiem dla Monka, którego też uwielbiam, takie opinie musieli ignorować muzycy, którzy chcieli rozwinąć jazz, i na całe szczęście udało im się. O czym zresztą przypomina bohaterowi filmowy kolega z zespołu, grany przez Johna Legenda. Dlatego mimo całej sympatii do „La La Land”, który jest po prostu ładniutkim filmem, jego wartość stricte muzyczną muszę wziąć w cudzysłów. Niewątpliwie piękny jest temat „Mia & Sebastian”, tego Hurwitzowi odmówić nie można. Sam film, jego logika, rozłazi się w szwach.

Thomas Newman – „Pasażerowie”

źródło: YouTube / Kino TV

Mimo gwiazdorskiej obsady i obiecującego zarysu fabuły film nie zbiera histerycznie pochlebnych opinii. A przecież za muzykę odpowiedzialny był Thomas Newman, wielkie nazwisko w tym światku, autor m.in. tematów do „American Beauty”. Wspominam o tym nie bez powodu, bo na płaszczyźnie motywicznej i instrumentalnej brzmienie muzyki do „Pasażerów” bardzo ten soundtrack przypomina. Szeroko zaaranżowane kompozycje, plastyczne i zróżnicowane brzmienie… Jeśli nawet nie jest to muzyka na miarę statuetki, to z całą pewnością po prostu warta wysłuchania. Newman jest w formie.

Volker Bertelmann, Dustin O’Halloran – „Lion. Droga do domu”

źródło: YouTube / forumfilmpoland

Główny temat to powtarzający się motyw à la muzyczny minimalizm. Cały soundtrack przenika nerwowość wynikająca z repetycyjnego charakteru utworów. Zapętlone frazy składają się w tematy. Instrumentacja jest bardzo oszczędna – fortepian (czy raczej pianino?), głos solo i kameralny zespół smyczkowy, a wszystko to skąpane w nostalgicznym, melancholijnym i refleksyjnym nastroju. To najpiękniejszy soundtrack ze wszystkich nominowanych – można go słuchać sauté, w oderwaniu od filmu, czerpiąc z tego największą przyjemność.

Mica Levi – „Jackie”

źródło: YouTube / FoxSearchlight

Autorką muzyki do „Jackie” jest trzydziestoletnia piosenkarka, kompozytorka i producentka Mica Levi, znana szerzej jako Micachu, oraz solistka grupy Good Sad Happy Bad. Na swoim koncie ma już muzykę do filmu Jonathana Glazera „Under the Skin” i nagrodę BAFTA. Jej propozycja do „Jackie” to kolejny w tym zestawieniu soundtrack, który oszczędnie dobiera środki i jest motywicznie poszarpany, w czym czuć songwriterskiego ducha. Czuć tu też silne zespolenie muzyki z obrazem – tak silne, że sprawiają wrażenie nierozerwalnych, co krytycy podkreślali już przy jej poprzednim soundtracku.

Nicholas Britell – „Moonlight”

źródło: YouTube / A24

Britell to współproducent „Whiplasha”, autor muzyki do „The Big Short” czy „New York, I Love You” Natalie Portman. Kolejne świeże nazwisko na rynku, co niezmiernie cieszy, bo pokazuje, że Akademia, ale też twórcy filmów otwierają się na nazwiska mniej znane, ale za to obiecujące świeże podejście do materiału. Ten soundtrack Britell opiera na głównym – skądinąd bardzo plastycznym – temacie, wokół którego buduje cały filmowy klimat. Ciekawym zabiegiem jest szerokie użycie pasaży, repetycji – podobnie jak w przypadku „Liona”, choć tu całość jest znacznie bardziej zagęszczona. Jest w tym wszystkim także dużo subtelności i oddechu, co idealnie koresponduje z obrazem. W moim rankingu – zdecydowany faworyt.

Kaśka Paluch

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ