Typujemy Oscary 2012
Zapowiadają się najmniej emocjonujące Oscary od wielu lat - twierdzi nasz filmowy ekspert. Sprawdźcie jak Miasto Kobiet typuje rozdanie Oscarów 2012

Oldman, dostawszy wreszcie pierwsze skrzypce w filmie, postanowił udowodnić, że „mniej” znaczy czasem „więcej”
Zapowiadają się najmniej emocjonujące Oscary od wielu lat – twierdzi nasz filmowy ekspert. Sprawdźcie jak Miasto Kobiet typuje rozdanie Oscarów 2012
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=ABtIe0jRA3A ]
Zapowiadają się najmniej emocjonujące Oscary od wielu lat. O statuetki będą walczyli albo artyści zaledwie bardzo dobrzy, albo mający okres wielkości za sobą, ale z niewiadomych przyczyn wciąż otrzymujący kolejne nominacje, albo zupełnie przypadkowi. W tym tłumie znajdzie się jednak kilka osób autentycznie zasługujących na wyróżnienie. Niżej prezentujemy listę artystów, za których szczerze trzymamy w tym roku kciuki.
Gary Oldman – nominowany w kategorii „najlepszy aktor pierwszoplanowy”
Grany przez Oldmana w „Szpiegu” tajny agent Smiley przypomina figurę woskową – od wielu lat unieruchomioną, pokrytą kurzem, z delikatnym (szyderczym?) uśmiechem zastygłym na bladych ustach. Jest w tej roli tajemnica i odwaga. Tajemnica, bo Smiley wydaje się pozbawiony jakichkolwiek cech wyróżniających, na jego tożsamość składają się tylko wypełniane obowiązki. Odwaga, bo Oldman, dostawszy wreszcie pierwsze skrzypce w filmie, postanowił udowodnić, że „mniej” znaczy czasem „więcej”.

Oldman, dostawszy wreszcie pierwsze skrzypce w filmie, postanowił udowodnić, że „mniej” znaczy czasem „więcej”
Rooney Mara – nominowana w kategorii „najlepsza aktorka pierwszoplanowa”
Okrucieństwo i bezbronność, chłód i seks, inteligencja i wulgarność – ten miks przeciwności zostaje wlany w chude i blade ciałko Rooney Mary, wcielającej się w „Dziewczynie z tatuażem” w Lisbeth Salander. Na tle swojej poprzedniczki, Noomi Rapace odgrywającej tę samą rolę w szwedzkim oryginale, wypada jeszcze bardziej eterycznie i tajemniczo – jeśli tamta pozostawała wysportowana żyletą, to Mara przypomina ciemnowłose zjawy, które wychodziły ze ścian i telewizorów w niegdyś popularnych japońskich horrorach.

Okrucieństwo i bezbronność, chłód i seks, inteligencja i wulgarność – ten miks przeciwności zostaje wlany w chude i blade ciałko Rooney Mary, wcielającej się w „Dziewczynie z tatuażem” w Lisbeth Salander
Jonah Hill – nominowany w kategorii „najlepszy aktor drugoplanowy”
Filmowa persona Jona Hilla jak dotąd przypominała obleczonego w skórę, kości i tłuszcz Erica Cartmana z animowanego „Miasteczka South Park”, hiperaktywnego i wypluwającego z siebie strumienie bluzgów grubasa. W „Moneyball” spod tej warstwy chamstwa i bezkompromisowości wygrzebuje się nieśmiały i delikatny chłopak. Chociaż Hill prezentuje tu swoje znacznie bardziej stonowane oblicze, to nie traci komediowego potencjału. Nawet wtedy, kiedy schowany za okularami i garniturem recytuje baseballowe statystyki, jest w nim coś niesamowicie śmiesznego.

Filmowa persona Jona Hilla jak dotąd przypominała obleczonego w skórę, kości i tłuszcz Erica Cartmana z animowanego „Miasteczka South Park”, hiperaktywnego i wypluwającego z siebie strumienie bluzgów grubasa - dzięki Moneyball ma szansę zdobyć Oscara
Terrence Malick – nominowany w kategorii „najlepszy reżyser”
Jeśli reżyser jest bogiem swojego świata, to Terrence Malick okazuje się bogiem bogów. Jego „Drzewo życia” to film totalny, starający się jednocześnie oddać hołd Stwórcy i zadać mu pytanie o konieczność cierpienia. Malick nie tylko rekonstruuje w nim powstanie wszechświata, ale i od nowa buduje filmowy język. Chociaż jest przy tym na zmianę egzaltowany i megalomański, to nie ma w tym roku wśród nominowanych drugiego tak skrajnie „autorskiego” reżysera.

„Drzewo życia” to film totalny, starający się jednocześnie oddać hołd Stwórcy i zadać mu pytanie o konieczność cierpienia. Reżyser Terrence Malick nie tylko rekonstruuje w nim powstanie wszechświata, ale i od nowa buduje filmowy język
Steven Zaillian, Aaron Sorkin, Stan Chervin – nominowani w kategorii „najlepszy scenariusz adaptowany”
Trójce scenarzystów udała się przy „Moneyball” ta sama sztuczka co samemu Aaronowi Sorkinowi przy „Social Network” – opierając się na książce Micheala Lewisa, udramatyzowali coś pozornie wypłukanego z dramatyzmu, pokazali, że również za kulisami wielkiego sportu emocje sięgają zenitu. „Moneyball” to porywająca historia, w której nawet dialogi o liczbach i algorytmach mają w sobie żywioł i w której niemalże autystyczni jajogłowi okazują się bohaterami z krwi i kości.

Steven Zaillian, Aaron Sorkin, Stan Chervin są nominowani do Oscarów 2012 za film Moneyball w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany
Piotr Mirski