Byłam na Tinderze. Kogo tam spotkałam?
Przez aplikację do łóżka? Zobacz, gdzie i jak skończyła „Wariatka” – czytelniczka MK
Zapewne każda z nas chociaż raz słyszała historię pt. „Poznaliśmy się przez Internet”. Trudno jednak wyłącznie wierzyć w opowieści znajomych, czy w odrealnione sceny z komedii romantycznych. Sama często zastanawiałam się: Jak to działa? Kogo można spotkać online? Czy to jest właściwa droga na znalezienie drugiej połówki? Najlepszym sposobem jest po prostu sprawdzenie tego „na własnej skórze” i przekonanie się jak to wygląda krok po kroku. Więc zaczynamy – poznaj moją opinię o Tinderze!
1. Pierwsze kroki na portalu randkowym – ściągamy aplikację
Ściągamy na nasz telefon aplikację do randkowania i zaczynamy selekcję. Ja zdecydowałam się na bardzo popularną aplikację Tinder dostępną na każdy telefon. Każda kobieta już na wstępie ma w głowie konkretne wyobrażenie o poszukiwanym facecie. Taki „ideał”, o którym marzymy od nastoletnich czasów. Jednak ja nie sugerowałam się osobistymi preferencjami, postanowiłam wybrać kilku facetów, których profile wyglądały skrajnie różnie. W końcu zależy mi na zdobyciu szerokiej wiedzy na temat mężczyzn czekających na nas w sieci.
2. Jak działa Tinder – tworzymy profil
Ważną rolę w nawiązaniu kontaktu w Internecie oczywiście pełni nasze zdjęcie, które jest niezbędne do rozpoczęcia jakiejkolwiek konwersacji. Wybór zdjęcia nie należy do najłatwiejszych. Niekoniecznie wyzywające i seksowne zdjęcie, gwarantuje nam duże zainteresowanie płci przeciwnej. Skromna stylizacja plus lekki makijaż podkreślony pomadką w kolorze fuksji w zupełności wystarczy, żeby znaleźć wielu chętnych do rozmowy. W końcu mężczyźni to wzrokowcy. Nie musimy tez się wysilać z jakimś rozbudowanym opisem pod zdjęciem, ponieważ mało kto zwraca na to uwagę, poza tym lepiej pozostać odrobinę tajemniczą. To jest zdecydowanie sprawdzony przeze mnie sposób.
3. „Połączenie”, czyli dobieranie w pary
Jak już nastąpi jakieś „połączenie” tzn. wzajemne wybranie się za pomocą kliknięcia na magiczne zielone serduszko, to pewnie każda z nas czeka na pierwszy krok tego oto mężczyzny… Nie zawsze jednak to następuje. Zdarzają się oczywiście pewni siebie flirciarze, którzy już w pierwszej wiadomości wychwalają naszą urodę, ale jak się przekonałam spora grupa facetów liczy, że to my rozpoczniemy rozmowę. Imponuje im to, że dziewczyna jest odważna, pewna siebie i konkretna. Tylko czy nam odpowiada, że facet jest pasywny i zgrywa nieśmiałego??? Niestety takich jest mnóstwo… nawet online często nie potrafią wykazać się odrobiną śmiałości.
4. Jakie są typy facetów na Tinderze
Pierwsze „połączenia” są najbardziej emocjonujące. Wtedy po raz pierwszy możemy się przekonać jak bardzo nasze zdjęcie przypadło płci przeciwnej do gustu i jakie typy facetów odwzajemniają nasze zainteresowanie. Bywa tak, że trafiamy na najprzystojniejszego mężczyznę w całym Internecie, pełne emocji klikamy i czekamy. Mija kilka dni i powoli zaczyna docierać do nas, że on nas NIE wybrał i na pewno nie byłyśmy w jego guście. Trudno – gramy dalej! Żeby mieć szersze pole informacji, oczywiście powybierałam kilka różnych osób: osoby z okolicy, osoby z zagranicy, facetów w garniturach z selfie w samochodzie czy też uśmiechniętych w luźnych bluzach stojących na tle morza, lasu czy gór. A jeszcze mój ulubiony typ – sportowcy. Ten typ zamieszczał zdjęcia na boisku, na korcie czy na sali gimnastycznej. Często ci mężczyźni odziani byli oczywiście w super stylowe stroje sportowe, starannie pozowali do zdjęcia, starali się wyjść na tym zdjęciu męsko oraz z klasą. Przecież my kobiety kochamy sportowców, to dla nich oglądamy mecze w telewizji ze swoimi znajomymi czy partnerami. Kolejny typ, o którym warto wspomnieć – muzycy. Tutaj zdjęcia ze sceny muzycznej, opery czy filharmonii. Selfie z instrumentem w tym przypadku dominuje. I ostatni typ, o którym wspomnę to rodzaj faceta, którego zazwyczaj kobiety nie szukające przygody na jedną noc omijają szerokim łukiem – tzw. „sex maniac”. Żeby kontynuować rozmowy z takim typem trzeba podejść do tego z dystansem i uśmiechem na twarzy. Najlepiej zamieńmy się na te kilka chwil w seksowne i prowokujące laski, które nie mają żadnych zahamowań.
5. Czemu on nie pisze?
Jeśli facet po kilku dniach od „połączenia” milczy i nie wykazuje żadnego zainteresowania naszą osobą, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy to my rozpoczęły dyskusję. I właśnie dlatego warto wybierać konkretne typy, na przykład któryś z powyżej przeze mnie wymieniony. Wtedy tematem rozmowy może być hobby, pasja, fajna sylwetka czy udane zdjęcia na Instagramie. Wyraźmy swój zachwyt, bardziej lub mniej szczery, ale jednak zachwyt. Oni to uwielbiają.
6. Zmiana zasad gry
Po kilku przeciętnych rozmowach, czasem faktycznie nudnych, stwierdziłam że pora na ustalenie jakiegoś celu i własnych zasad gry. Facetów nudnawych i wydających się pozbawionych mocnych cech charakteru trzeba przetestować i trochę sprowokować – w końcu to portal randkowy a nie miejsce do wyżalania się z codziennych problemów. Natomiast tych pewnych siebie oraz nachalnych nakręcić i dosyć szybko odstawić. Plan niby prosty, przypominający działanie niektórych mężczyzn. Jednak nie zapomniałam o zastosowaniu kobiecych cech, które przecież mężczyźni tak „uwielbiają” – zmienność nastrojów, natarczywość, wieczne pretensje i przywiązywanie uwagi do najmniejszych szczegółów. Tak i to połączyłam z poczuciem humoru, flirtowaniem i otwartością na wszystkie tematy. Trochę łatwo pogubić się we własnej osobie, odgrywając tak różne role, ale jakoś te kilka tygodni trzeba przetrwać.
Po drodze zdarzali się mężczyźni, którzy nie mieli nic ciekawego do powiedzenia. Nasze charaktery i poczucia humoru były całkowicie różne, przez co dochodziło do wielu dziwnych i niejasnych sytuacji. Inni poddawali się po kilku minutach pisania ze mną. Spotkałam też małą grupę facetów, których nazwałam „tymi wytrwałymi”. Moje dziwne filozoficzne pytania przypadły im do gustu i żarty, w których łączyłam także mnóstwo sarkazmu. Tu też pojawiały się drobne sprzeczki i sytuacje dwuznaczne, wtedy często pojawiała się kolejna selekcja. Ja byłam już zbyt zirytowana kontynuacją tej znajomości albo to oni postanawiali usunąć mnie ze swojej magicznej listy. Szczerze niektórym się nawet nie dziwię. Czasem bywałam bardzo irytująca i nieznośna, a przecież nie takich dziewczyn szuka się przez Internet.
7. Seks na Tinderze
Ludzie ukrywający się za ekranem swojego telefonu potrafią zadziwić. Chociaż to chyba świat, w którym żyjemy zaczął działać według dziwnych, odwróconych zasad. Zamiast pierwszej randki, umawiamy się na seks. A jeśli kobieta trzyma się zasady pt. na pierwszej randce seks odpada, co może zaproponować facet – najczęściej – „może przejdziemy do drugiej randki”? Takie spotkania wydają się być proste, nie trzeba martwić się gdzie wybierzemy się na tę randkę i czy nie wydamy zbyt dużej kwoty w restauracji. Do moich ulubionych momentów, należały negocjacje z mężczyznami po ilu udanych randkach, odwiedzimy sypialnię. Niektórych trudno było zniechęcić, byli wytrwali. Jednak nie to było aż takie ciekawe przez te kilka tygodni moich „badań” nad aplikacją do randkowania.
8. Czy można znaleźć żonę na Tinderze
Kilka przypadków chyba naprawdę poszukiwało dziewczyny a nawet żony przez Internet. Część z nich było bardzo zdesperowanych, już po kilku wiadomościach chcieli się spotkać, najlepiej jutro. Zadawali dużo pytań jak w jakimś programie telewizyjnym pt. „Randka w ciemno”. Zaczynali od klasycznych pytań odnośnie wyglądu, czyli kolor oczu, wzrost, styl ubierania?! I tym podobne. Potem wypytywali na przykład o moje zdolności kulinarne. W końcu żona idealna musi być mistrzynią w gotowaniu. Byli urażeni jak odmawiało się odpowiedzi a tym bardziej żartowało się z ich pytań. Ciekawe czy była przewidziana jakaś nagroda za odpowiedzenie na 100 pytań? W efekcie końcowym po kolejnych naciskach na spotkanie, postanawiali usunąć mnie z listy dziewczyn i zrobić miejsce na nowe ofiary.
9. Pierwsze spotkania
Spotkania „w ciemno” bywają emocjonujące. Pisanie z kimś przez Internet w oparciu tylko o jego konto na Facebooku, Instagramie czy innych aplikacjach, nie daje nam żadnej gwarancji jak ta osoba wygląda i zachowuje się w rzeczywistości. Jak się przekonałam zazwyczaj jest na odwrót. Już tłumaczę: facet, który wydawał się przystojnym, wysokim i wygadanym motocyklistą, okazał się być niskim, dalekim od ideału, zestresowanym chłopcem. Z kolei poważny, często małomówny, przeciętnej urody podróżnik zaskoczył mnie swoim poczuciem humoru, intrygującym spojrzeniem i przede wszystkim… ogromną rozmownością.
10. Mój króliczek
Podczas całej przygody zderzyłam się z wyjątkową osobą, która wytrzymała ze mną ponad dwa miesiące. Nazywałam go moim „króliczkiem doświadczalnym”. Na początku bawiło go to określenie, dopóki nie zrozumiał, że naprawdę jest moim obiektem do testowania. Okazało się, że można polubić pisanie z kimś całkowicie obcym na dodatek przez aplikację na telefonie. Przy tym dłuższym pisaniu niestety łatwo się pogubić we własnych cechach osobowości, jeśli kombinuje się tak jak ja. Na dodatek pomimo prób zachowania dystansu, wciąż pragnęłam kontaktu z tym facetem. Spotkałam się z nim, łamiąc zasadę „zero spotkań – zero zaangażowania”. Chciałam przekonać się jak wygląda facet, który przetrwał moje ataki irytacji, histerii, sarkazmu, czy złości. To było najlepsze spotkanie jakie mi się przytrafiło w ciągu ostatnich miesięcy. Uciekłam z niego za wcześnie, jednak wtedy to wydawało mi się rozsądne.
Gdy rozpoczęła się trzecia godzina spotkania z moim króliczkiem, mój sceptycyzm został całkowicie rozwiany. Okazało się, że wśród wszystkich typów facetów o jakich wspominałam, można znaleźć tego wyjątkowego, odpowiedniego i po prostu uczciwego.
11. Czy to była miłość?
Nie można igrać emocjami drugiego człowieka bez końca. Może warto czasem okazać trochę szczerości, nawet przez Internet? Nadal starałam się być tą samą sarkastyczną dziewczyną, ale po napisaniu wiadomości trochę żałowałam i obawiałam się odpowiedzi drugiej strony a jeszcze bardziej braku jakiejkolwiek reakcji. Nie potrafiłam odnaleźć się w relacji, w której nie wiedziałam już jaka jestem, wcale nie tak łatwo było przestać bawić się w gierki i wyłączyć opcję „wariatka”. Pogubiłam się… Najwyraźniej obydwoje się pogubiliśmy. W ten oto właśnie sposób zakończyła się moja internetowa przygoda.
12. Warto próbować – opinie o Tinderze
Czy online można spotkać wielką miłość, czy może tylko wielkie rozczarowanie? Wszystko jest możliwe… Wystarczy odrobina szczęścia, wiary i cierpliwości, ale przede wszystkim uczciwości. Bawmy się i korzystajmy z wynalazków XXI wieku. Ustalmy sobie konkretny cel i do niego dążmy i nie udawajmy nikogo, bądźmy sobą. Teraz wiem, że nie każda rola wychodzi nam na dobre.
Adrianna Podwika