Opieka na chore dziecko – prawo z poważnymi konsekwencjami?
Chore dziecko to nie powód, aby korzystać z L4?
„Łatwo się mówi. Masz chore dziecko? Bierz opiekę, takie twoje prawo. Niech ktoś lepiej powie o konsekwencjach!” — nawołuje Magdalena – mama 3-letniej Tosi. Czas, kiedy przedszkolanki i nauczycielki wczesnoszkolne mogą odpocząć? Okres jesienno-zimowy. To również miesiące w kalendarzu, kiedy aktywni zawodowo rodzice, pozbawieni wsparcia przy opiece nad dziećmi, drżą na myśl o katarze i kaszlu malucha. Dlaczego tak wiele mam rezygnuje z prawa do zasiłku opiekuńczego, nawet gdy tak naprawdę nie ma innego wyjścia? Zwolnienie na chore dziecko to kluczowe narzędzie dla rodziców, którzy muszą pogodzić obowiązki rodzinne z zawodowymi w sytuacjach nagłych lub wymagających większej opieki nad córką lub synem
Zwolnienie lekarskie na dziecko – co to takiego?
Zwolnienie lekarskie (L4) na dziecko w Polsce to specjalne zaświadczenie wydawane przez lekarza, które umożliwia rodzicowi (matce/ojcu) lub opiekunowi prawnemu pozostanie w domu i opiekę nad chorym dzieckiem, zamiast wykonywania pracy zawodowej. Dokument ten ma formę elektroniczną (e-ZLA) i jest przesyłany bezpośrednio do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) oraz pracodawcy.
Główne cechy zwolnienia lekarskiego na dziecko
Przeznaczenie:
- Może być wydane w przypadku choroby dziecka lub konieczności sprawowania nad nim opieki w szczególnych sytuacjach np. zamknięcie przedszkola czy szkoły.
- Zwolnienie można uzyskać, jeśli w gospodarstwie domowym nie ma innej osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad chorym dzieckiem.
Wiek dziecka:
- Do ukończenia przez dziecko 14. roku życia – przysługuje pełne prawo do zasiłku opiekuńczego.
- Na dzieci powyżej 14 lat również można wziąć zwolnienie, ale warunki mogą być inne.
Zasiłek opiekuńczy:
- W okresie korzystania ze zwolnienia rodzicom przysługuje zasiłek opiekuńczy (a nie wynagrodzenie).
- Zasiłek wynosi 80% podstawy wymiaru wynagrodzenia.
- Maksymalny czas trwania zasiłku opiekuńczego to 60 dni w roku kalendarzowym (łącznie na wszystkie dzieci).
Warunki przyznania:
- Osoba wnioskująca musi być objęta ubezpieczeniem chorobowym – obowiązkowym lub dobrowolnym.
Procedura:
- Lekarz wystawia e-ZLA, które trafia automatycznie do systemu ZUS.
- Pracownik musi poinformować pracodawcę o swojej nieobecności.
Ważność:
- Zwolnienie jest ważne wyłącznie na czas, który został w nim określony.
- Zwolnienie można wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem tj. na opiekę nad dzieckiem.
Przeczytaj także:
„To nie jest twoja mama, tylko babcia!”. Rodzicielska porażka?
Matkom z dzieckiem ciężej podjąć pracę?
„Ma pani małe dzieci? To dziękujemy”. Tak w skrócie można podsumować rozmowę kwalifikacyjną 41-letniej Agnieszki. Kobieta starała się o pracę w warszawskim urzędzie i spełniała wszelkie wymogi, o czym świadczy zaproszenie na rozmowę. Jednak w jej odczuciu to posiadanie dzieci wpłynęło na to, że nie otrzymała wymarzonej posady:
Rozmowa przebiegała w naprawdę fantastycznej atmosferze. Miałam wrażenie, że z każdym pytaniem i kolejną moją odpowiedzią jestem coraz bliżej pracy w tym urzędzie. Zapytana o dzieci, odpowiedziałam całą prawdę: Adaś – 9 lat i Michałek – 4 lata. Dużo mówiłam o synach, bo są całym moim życiem, a dodatkowo uznałam, że będę spostrzegana jako „doświadczona i spełniona” kobieta, która nie ucieknie za chwilę na urlop macierzyński. Stało się inaczej.
Agnieszka opowiadała, że rekruterka wprost przyznała:
„Jestem bardzo zadowolona z rozmowy, ale w pracy jest dość mam na pokładzie, na którym w październiku-listopadzie brakuje rąk do pracy”.
Uznała, że nie może pozwolić sobie na kolejnego pracownika z maluchami na koncie, chociaż… bardzo żałuje.
„Czy bierzesz opiekę na dziecko, podczas choroby?”
Wypowiedzenie za opiekę nad dziećmi? Nieprzedłużona umowa? Dyskwalifikacja już podczas rozmowy kwalifikacyjnej na myśl o L4 na dziecko? To zaskakujące, ale duża część kobiet nie wykorzystuje zasiłków opiekuńczych, a jeśli już to podczas zgłaszania opieki towarzyszy im strach, wstyd i niepewność o to, co się wkrótce wydarzy. Magdalena Wiśniewska psycholog, coach i terapeutka CBT, DBT oraz Schematów zwraca uwaga na odmienne wartości panujące w różnych środowiskach:
Są różne wartości. Są organizacje nastawione na ludzi, współpracę, pomaganie sobie i takie, które są nastawione na indywidualizm, efekty, szybki rozwój, duże tempo zmian. W zależności od tego, w jakiej kulturze organizacyjnej pracujemy, możemy mieć większe lub mniejsze lęki poinformowania przełożonego/przełożonej o potrzebie skorzystania z urlopu opiekuńczego na dziecko czy też nawet wzięcia L4. Spotykając się w gabinecie z osobami, które pracują w środowisku mocno nastawionym na: ludzi, różnorodność, wielokulturowość, otwartość na LGBT+, nie widzę u tych osób lęku związanego z korzystaniem z urlopu opiekuńczego oraz wzięciem L4. Nie jest to tematem naszych rozmów i zgłaszanych trudności.
Zapytałyśmy kobiety – mamy: „co sądzą o opiece na chore dziecko?”
Karolina, wiesz, gdzie ja pracuję? To korporacja. Tutaj prędzej czy później odpadają najmniej wydajni pracownicy. Nie mogę brać L4 na dziecko!
— opowiada redaktorka z portalu internetowego.
Raz wykorzystałam „prawo do zasiłku opiekuńczego”. Pierwszy i ostatni raz. Pracuję z samymi mężczyznami. Gdy opowiadam o przeziębionych dzieciach, to twierdzą, że wymyślam. Za każdym razem podkreślają, że powinnam „wykorzystać ” mamę/babcię, gdy mam takie problemy. Tylko że moja mama mieszka 70 km ode mnie i ma swoje życie”
— tłumaczy Anna pracująca w sklepie motoryzacyjnym.
Nie żartuję, nie dostałam premii na święta. Gdy zgłosiłem opiekę na chore dziecko i oznajmiłam, że zostaje w domu, usłyszałam: czyli ważniejsze są dzieci od pracy? Moja odpowiedź była jednoznaczna, odpowiedź mojego pracodawcy również
— wyznaje pracownica urzędu skarbowego.
Moje dzieci są cały czas chore. Nie biorę opieki, bo pewnie nawet nie wystarczyłoby tych dni. Po prostu poruszam niebo i ziemię, aby iść do pracy. Gdy to możliwe, zostaje z nimi mąż. Innym razem: babcia, dziadek, ciotka za płota, a nawet starsza kuzynka moich dzieci. To straszne, że wszyscy muszą mi pomagać
— ze smutkiem podkreśla 29-letnia przedszkolanka.
Szczerze? Mam gdzieś, co powiedzą inni! Potrzebuję, biorę i nikomu się nie tłumaczę. Kodeks pracy gwarantuje mi 60 dni płatnej opieki nad chorym dzieckiem do lat 14. Kodeks obowiązuje obie strony. W przypadku, gdyby pracodawca chciał mnie zwolnić oddałabym sprawę do sądu pracy
— dumnie oznajmia 38-letnia Marta, pracująca w modnej sieciówce.
Może cię zainteresuje:
Powrót do pracy po macierzyńskim — szansa, konieczność, fikcja?
Magdalena Wiśniewska z Konsultacje & Terapia & Szkolenia Magdalena Wiśniewska pomaga nam lepiej zrozumieć obawy kobiet:
W środowisku nastawionym na efekty, indywidualizm, gdzie jest duża rywalizacja, nadmierna ilość obowiązków przypadająca na jedną osobę, zauważam tendencje do myślenia u kobiet, że: zespół nie poradzi sobie, gdy ich nie będzie. Twierdzą, że to nie jest ok zostawić zespół w „takim” momencie i zdarza się, że kobiety mając takie myślenie, decydują się przedłożyć dobro firmy, kolegów z pracy nad swoje własne. Co więcej, zdarza się nawet, że zostają po godzinach, pracują w nocy czy też w weekendy. W takich przypadkach biorę na warsztat pracę ze schematem samopoświęcenia, który w kulturze polskiej – zwłaszcza u kobiet jest silnie zakorzeniony.
Psycholożka tłumaczy, na czym w praktyce polega schemat samopoświęcenia:
Często przez moje klientki/pacjentki ta część ich tożsamości nazywana jest Matką Polką albo Matką Teresą. Powoduje ona, że czują się potrzebne i myślą, że z tego powodu są lubiane, bo przecież zawsze można na nich polegać. Konsekwencją tego jest ogrom frustracji i niesprawiedliwości, że nie realizują tej wartości, którą by chciały, czyli np. zadbanie o swoje zdrowie czy też zdrowie własnego dziecka. W przypadku takiego myślenia nie można jednak winić organizacji. Mówimy raczej o wychodzeniu z ekspozycją na lęk i odpowiedzią sobie na pytanie, czy jeśli zadbam o swoje potrzeby, to: będę nadal bezpieczna w tym środowisku, będę nadal lubiana, nie zostanę odrzucona, wykluczona, obgadana?
Nie tylko o pracodawcę chodzi, czyli kobieta kobiecie
35-letnia Ewa przyznaje, że opiekę na dzieci wykorzystuje co roku. Nie boi się reakcji pracodawcy, bo to kobieta–mama. Jeśli nie ma szefowej w pracy, to również z powodu choroby jednego ze swoich dzieci. Ewa przyznaje, że w tej całej sytuacji przeraża ją coś innego. A nawet nie „coś”, a „ktoś”, czyli one – współpracownice bez problemów związanych z nieustannie chorymi maluchami.
Nie mam babci, a mąż pracuje za granicą. Gdy dzieci są chore, nie mam również innego wyjścia i wykorzystuję L4 na chorego nieletniego. Dzieciaki wracają do siebie, rozchodzą się do przedszkola i szkoły, ja wracam do pracy. Niby normalna sytuacja, ale tylko z pozoru. Moje powroty zawsze wiążą się ze złowieszczymi spojrzeniami innych kobiet. Przez pewien czas czuję się odrzucona, tak jakbym zrobiła coś strasznego i nieuczciwego względem koleżanek z pracy
— tłumaczy Ewa.
Kobieta wspomina sytuację, gdy do jej domu przyszła przyjaciółka, z którą pracuje:
Powiedziała, że w pracy obgadują mnie za moimi plecami. Podobno opowiadają, że ciągle sobie chodzę na wolne, a one muszą pracować dwa razy więcej. Twierdzą, że jestem lepiej traktowana, bo mam dzieci, że pewnie nic nie robię w domu no i że one w takich sytuacjach cierpią najbardziej.
Kobiety po prostu czują się niezrozumiane, gdy w grę wchodzi zwolnienie na dziecko. Niemoc przeplata się z rozgoryczeniem i buduje świat, w którym prawo przestaje być przywilejem.
Ze swojej strony mocno zachęcam mamy, aby dbały o siebie, swoje pociechy i wychodziły ze strefy komfortu, czyli z nie brania opiekuńczego, na przekładanie go swojemu przełożonemu. Znany wzorzec postępowania prowadzi do bycia w miejscu niewygodnym i krzywdzącym, ale przez to, że jest znany, to wydaje się paradoksalnie bezpieczniejszy niż nowy i niepewny. Nowe nie musi być napisane czarnym scenariuszem.
— namawia Magdalena Wiśniewska.
Zobacz też:
Praca zdalna dla mam – źródło spełnienia
Strach ma wielkie oczy? Wypowiedź specjalistki
Boimy się tego, czego boją się inni, nawet jeśli wcześniej nie doświadczyliśmy podobnej sytuacji. Obawy związane z wykorzystaniem L4 na chore dziecko są powszechne i dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wiele osób rezygnuje z przysługującego im prawa w obawie przed reakcją pracodawcy, współpracowników czy nawet środowiska rodzinnego.
Zapytaliśmy naszą specjalistkę Magdalenę Wiśniewską: „Czy strach przed konsekwencjami jest uzasadniony, a może wynika z utrwalonych stereotypów?”:
Gdybyśmy szli myśleniem naszych babć, cioć i osób starszych, warto zauważyć, że świat, w którym żyjemy dzisiaj, nie jest tym samym, w którym żyły wcześniejsze pokolenia. Kiedyś był rynek pracodawcy, teraz jest rynek pracownika. Coraz więcej pracodawców zapewnia dodatkowe benefity dla swoich pracowników w aspekcie dbania o swoje zdrowie fizyczne, psychiczne, równowagę życia zawodowego i prywatnego, nie wspominając o tak podstawowym prawie, bo jest to prawo rodziców do korzystania z opiekuńczego.
Czyli nic, tylko cieszyć się prawem i brać opiekę i L4?
Nie chcę jednak zabrzmieć skrajnie pozytywnie, nie zwracając uwagi na sytuację mobbingu w pracy. Zgodnie z danymi Państwowej Inspekcji Pracy w 2021 r. zostało zgłoszonych 2,8 tys. skarg związanych z mobbingiem. Uważam, że negatywna reakcja pracodawcy czy innych pracowników na fakt korzystania z urlopu opiekuńczego przez rodziców jest mobbingiem. Zdaję sobie sprawę, że w życiu jesteśmy w różnych momentach stabilności finansowej, pewności siebie, swoich kompetencji, obszaru, w którym jest większy lub mniejszy dostęp do ofert pracy i nie zawsze jest siła, by walczyć z takimi zachowaniami. Zachęcam jednak do tego, by takie próby podejmować i zawalczyć o siebie lub przygotowywać się do zmiany pracy, aby jak najmniej czasu swojego życia przebywać w takim środowisku.
– dodaje Magdalena Wiśniewska.
Polecamy:
Jak udowodnić mobbing w pracy? Potrzebna zmiana definicji
Kobiety mają ogromną zaletę, a jednocześnie udręczającą wadę: myślą o wszystkich wokół, jednak często przestając troszczyć się o siebie i o własne wartości. Gdy wali się nasz świat, nierzadko zapominamy, że należy natychmiastowo: wzmocnić fundamenty, pozbierać klocki, zbudować fosę, nadbudować to, co ucierpiało. Ile z nas w tym czasie rozmyśla tylko o tym, aby swoim niszczącym się światem, nie zniszczyć spokoju i harmonii innym?
Warto sprawdzić fakty, czyli odnieść się do doświadczeń innych pracowników i w konkretnej firmie w podobnej sytuacji. Warto zobaczyć, jak firma reagowała w przeszłości. Należy sprawdzić, czy obawy nie wynikają ze schematu samopoświęcenia lub z informacji przekazywanych przez poprzednie pokolenia, które już nie są aktywne na rynku zawodowym. Jeśli nie ma czerwonych lampek, zachęcam do dbania o realizowanie najważniejszych dla siebie wartości.
– podsumowuje i zachęca coach, a także trenerka Magdalena Wiśniewska.
Artykuł powstał przy wsparciu merytorycznym coach, trenerki, psycholożki z Konsultacje & Terapia & Szkolenia Magdalena Wiśniewska.