„Okłamywała mnie od początku. Jej poprzedni partner pozwał ją o napaść” – Prawdziwa historia
Tego nikt nie mógł się spodziewać

"Okłamywała mnie od początku" Prawdziwa historia / fot. Unsplash
– To miał być dla mnie nowy rozdział. Nie mogłem go rozpocząć z kimś, kto od samego początku mnie okłamywał – mówi Dawid. Zrozumiał, że czasami by naprawdę ruszyć naprzód, trzeba zostawić za sobą nawet nowe, pozorne szczęście.
Na tych samych falach
Dawid, 34-letni grafik komputerowy, dobrze wiedział, czym są blizny po toksycznym związku. Po czterech latach od rozstania, wciąż zmagał się z nieufnością i brakiem pewności siebie, co ostatecznie zaprowadziło go na terapię grupową. Miał nadzieję, że znajdzie tam odpowiedzi na pytania, które nie dawały mu spokoju. Na pierwszym spotkaniu jego uwagę przyciągnęła Marta – drobna brunetka z delikatnym uśmiechem i wyraźnym cieniem smutku w oczach. Dawid miał wrażenie, że ta kobieta doskonale wie, jak smakuje rozczarowanie. Po kilku tygodniach zebrał się na odwagę i zaprosił ją na kawę.
– To był pierwszy raz od lat, kiedy czułem, że ktoś naprawdę mnie rozumie – wspomina. Spotkania z Martą stały się regularne, a relacja szybko nabrała głębszego wymiaru. Dziewczyna była ciepła i wspierająca, ale unikała rozmów o swojej przeszłości. Dawid, znając to z autopsji, nie naciskał.
Polecamy:
Love bombing – bombardowanie miłością, nie tylko w związku
Chaos w jej życiu

Prawdziwe historie Miasto Kobiet / fot. Unsplash
Po kilku tygodniach, Marta sama zdobyła się na szczerość i przyznała, że była ofiarą przemocy. Opowiedziała o swoim byłym partnerze, który kontrolował każdy aspekt jej życia – od tego, z kim się spotykała, po to, co mogła mówić o sobie kolegom w pracy. Wyjaśniła, że terapia pomaga jej odzyskać równowagę i zaufanie do ludzi, ale proces ten jest powolny.
– Mówiła, że nie wie, czy w ogóle kiedykolwiek będzie potrafiła komuś w pełni zaufać. Zawsze unikała wtedy kontaktu wzrokowego, to było przykre – opowiada Dawid.
– Poczułem, że chcę być jej wsparciem. Zresztą, nie wyglądało, żeby miała kogokolwiek poza mną. Była w niej taka kruchość, której nie potrafiłem zignorować – dodaje.
Budowali związek powoli, z rozwagą, ale wciąż na warunkach Marty. Dawid był cierpliwy, choć z czasem zaczął zauważać pewne wzorce. Marta unikała zapraszania go do swojego mieszkania, tłumacząc to chaosem, który wstydziła się pokazać. Gdy pytał o jej znajomych lub rodzinę, zawsze zmieniała temat, czasem zbywając go żartem, czasem używając argumentu o braku gotowości.
– Powtarzała, że ja to wyjątek, że z nikim innym nie rozmawia tak otwarcie, ale ta otwartość wciąż miała swoje granice – wspomina Dawid.
Choć budziło w nim to pewne wątpliwości, tłumaczył zachowanie Marty trudną przeszłością. Nie chciał naciskać, bo bał się, że mógłby ją do siebie zrazić. Myślał, że przez ten brak presji pokaże jej, że może na niego liczyć i że dostanie od niego tyle czasu, ile potrzebuje, żeby poczuć się bezpiecznie. Dziś przyznaje, że już wtedy czuł, że coś jest nie tak.
Zobacz także:
Wyzwolenie po trzydziestce: „Myślałam, że nie lubię seksu”
Zamiecione pod dywan
Wszystko zmieniło się, gdy Dawid przypadkowo spotkał kolegę dziewczyny na firmowej konferencji. Kiedyś przypadkiem wpadli na siebie podczas spaceru z Martą, stąd wiedział, że się znają. Rozmowa zaczęła się niewinnie, od wymiany uprzejmości i kilku luźnych uwag o projektach, nad którymi pracują. Dawid wspomniał mimochodem o Marcie, nieświadomie uruchamiając lawinę, która miała zmienić wszystko. Kolega spojrzał na niego z mieszanką zaskoczenia i rozbawienia, po czym rzucił:
„Dobrze, że Marta miała szczęście z tym pozwem. Terapia to był chyba najlepszy scenariusz z możliwych”.
To zdanie zawisło w powietrzu, a Dawid, choć początkowo nie zrozumiał, co dokładnie miał na myśli rozmówca, poczuł chłód przebiegający przez plecy. Zanim zdążył się dobrze zastanowić, już ciągnął temat dalej, kierowany niepokojem. Kolega zaczął opowiadać o przeszłości Marty, a Dawid poczuł, jakby grunt usuwał mu się spod nóg. Dowiedział się, że Marta nie była ofiarą przemocy, jak mu mówiła, ale sprawczynią. Jej były partner wniósł przeciwko niej pozew, a sąd skierował ją na przymusową terapię jako alternatywę dla surowszej kary. Im więcej słuchał, tym trudniej było mu uwierzyć, że mowa o tej samej osobie.
– Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś tak delikatny i ciepły mógł mieć drugą, zupełnie inną twarz – wspomina. To wszystko układało się w obraz, który daleko odbiegał od jego wyobrażenia Marty.
Nie przegap:
Co mówi toksyczny partner? Specjalistka radzi: sprawdź, czy twój partner ma te cechy
Czas na wybór

Prawdziwe historie Miasto Kobiet / fot. Unsplash
–Wszystko, co mi o sobie mówiła, okazało się kłamstwem. Nie wiedziałem, czy cokolwiek w tej relacji było prawdziwe – mówi Dawid. Spędził całą noc analizując ich rozmowy, wspomnienia i gesty Marty, szukając znaków, które wcześniej mógłby przeoczyć. Każdy szczegół, który wydawał się wcześniej normalny, teraz nabierał innego znaczenia. Czuł się oszukany, jakby ktoś wyrwał mu spod nóg fundament, na którym budował swój nowy początek. Czuł, że wszystkie te emocje przepracowane podczas terapii: niepewność, brak zaufania, zagubienie – wracają do niego jak bumerang. Mimo wstrząsu, postanowił porozmawiać z Martą. Przyznała się do wszystkiego, tłumacząc, że bała się odrzucenia. Przepraszała Dawida i prosiła go o kolejną szansę. Ale on wiedział, że już jest na to za późno. Zdał sobie sprawę, że nawet gdyby Marta była z nim szczera od początku, nie mógłby z nią budować zdrowej relacji. Na to było po prostu za wcześnie -– ani on, ani tym bardziej ona nie była na to gotowa.
– To miał być mój nowy rozdział. Nie mogłem go rozpocząć z kimś, kto od samego początku mnie okłamywał – mówi Dawid.
Mimo że dziewczyna próbowała nawiązać jeszcze kontakt z Dawidem, on postanowił odciąć się od niej na dobre.