Wednesday, July 16, 2025
Home / Ludzie  / Kre-aktywne  / Od zakrętu do portalu. Kasia i Magda na Synaju

Od zakrętu do portalu. Kasia i Magda na Synaju

Polki w Egipcie, między pustynią a morzem, organizują kobiece wyprawy

Kasia i Magda

Kasia Grochowicz i Magda Panfiłowa organizują kobiece wyprawy do Dahabu (Egipt), fot. arch. własne

Zaczęło się od jednej kobiety na zakręcie. Potem przyszła druga. A za nimi – kolejne. Dziś w egipskim Dahabie jest miejsce, które przyciąga kobiety z całej Polski. Tworzą kręgi, kąpią się w pustynnym słońcu, nurkują, śmieją się i płaczą, odpoczywają. Historia Kasi i Magdy to opowieść o odwadze, marzeniach i tworzeniu przestrzeni, która regeneruje.

 

Kasia była na zakręcie

Kasia Grochowicz

Kasia Grochowicz, w oazie niedaleko Dahabu (Półwysep Synaj); fot. Aneta Pondo

 

Są miejsca, które wybieramy. Są też takie, które wybierają nas. Dahab, niewielka miejscowość nad Morzem Czerwonym, nie był pierwszym wyborem Kasi Grochowicz. Pojechała do Egiptu zimą z trójką dzieci, najmłodsza Luna miała półtora roku.

– Byłam na kolejnym życiowym zakręcie. W takich sytuacjach staram się zmieniać miejsce zamieszkania, żeby zobaczyć coś z innej perspektywy, odświeżyć głowę, ciało, ducha, umysł

– mówi Kasia.
Poleciała do Egiptu, najtańszym lotem, przez Izrael (kilka lat temu było to możliwe), przeszła przez przejście graniczne w Tabie i kawałek dalej, w Sawa Camp, wynajęła bambusową chatkę. Był jednak styczeń, wiatr i zimno wygoniły ją z tego pięknego miejsca. Ktoś podpowiedział, że w Dahabie jest cieplej i mniej wieje. Pojechała:

– Dahab pokochaliśmy od początku. Mała zatoczka, ciepłe morze. Dzieci bawiły się z innymi, bo jak się wychodzi z piłką, to od razu ktoś dołącza i gra się wspólnie. Ja też potrzebowałam kontaktu z ludźmi. Każdy z nas dostał to, czego szukał.

nurkowanie w Dahabi

Nurkowanie w Dahabie, fot. arch. własne

uliczka w dahabie

Dahab, malownicze uliczki, fot. Aneta Pondo

 

Przez kilka kolejnych lat wracała tam zimą na kilka tygodni, zawsze z dziećmi, zawsze z nadzieją, że dołączy do niej jakaś przyjaciółka. Ale choć zapraszała, nikt nie odpowiadał. Aż w końcu, podczas jednego z kręgów kobiet, coś się przełamało.

– Rzuciłam na kręgu, że znowu jadę do Dahabu. I wtedy Magda powiedziała: „Poczekaj, zobaczę ile dostanę wypłaty i jadę z tobą”. Dwa dni później miała bilety.

 

Ta decyzja Magdy okazała się punktem zwrotnym. To był pierwszy raz, kiedy Kasia pojechała z kobietami, nie tylko z dziećmi. A potem zaczęły przyjeżdżać kolejne.

– Magda weszła w Dahab jak w masło. Pojechała tam bardzo szybko drugi raz, z przyjaciółką, a zaraz potem jeszcze raz, sama, żeby bardziej eksplorować to miejsce

– mówi Kasia.

Zobacz też:
Nomada z pustyni i dziewczyna z wielkiego miasta

Magda tego nie planowała

Magda Panfiłowa

Magda Panfiłowa, fot. Aneta Pondo

– Nigdy nie myślałam o Egipcie, nie miałam tego w swoich planach

– zaczyna dahabską opowieść Magda Panfiłowa. A jednak wystarczyły słowa rzucone przez Kasię i… kupione bilety. Półwysep Synaj – o którym wszyscy mówią, że tutejszy Egipt jest zupełnie inny niż ten na kontynencie – zachwycił ją od razu:

– Ciepłe morze, pięknie pachnący wiatr, kaniony, pustynia – to mnie zaczarowało. Kompletna egzotyka.

Dahab wyrósł z wioski rybackiej. Pustynia styka się tu z morzem, a góry zaglądają w okna. Dla Magdy stał się przestrzenią nie tylko wypoczynku:

– Zaczęły mi się otwierać różne pomysły. I zapragnęłam wracać tu jak najczęściej, jak najszybciej.

Wtedy padło z ust Kasi: „Magda, zróbmy wyprawę po prostu dla kobiet. Bez dzieci”. Kilka miesięcy później do Dahabu na kobiecą wyprawę przyleciało 10 kobiet, a ja byłam wśród nich.

 

Dahab

Dahab, między morzem a pustynia, fot. Magda Panfiłowa

 

Kobiecy Dahab

Z Egiptem nie było mi po drodze. Hurghadę sprzed kilkunastu lat źle wspominam: betonowe hotele, natarczywi sprzedawcy, brudne uliczki i poczucie utknięcia w potrzasku. Byłam pewna, że nigdy do tego kraju nie wrócę. Aż do tego wyjazdu z Kasią i Magdą, które znałam już wcześniej.

 

Od pierwszych godzin czułam, że jestem u siebie. Że tu jest miękko, spokojnie, bezpiecznie. Morze szumiało dwa kroki od miejsca, gdzie spałyśmy. Wieczorem koncert na pustyni, nocleg w oazie. Rano wschód słońca na skałach. Kolejny dzień w kanionie. Nurkowanie, włóczenie się po miasteczku, biesiadowanie, zakupy, siedzenie w kręgu. Regeneracja ciała i głowy. I to uczucie, że wszyscy znają tu Magdę i Kasię, że wszyscy są do nas przyjaźnie nastawieni.

Kobiecy Dahab

Wyprawa do Białego Kanionu, fot. Aneta Pondo

oaza

Wschód słońca w oazie niedaleko Dahabu, fot. Aneta Pondo

sklep z lampami w Dahabie

W ulubionym sklepie z lampami, fot. Aneta Pondo

 

Po raz kolejny wróciłam tej wiosny, półtora roku później. W jeszcze bardziej zaskakujących okolicznościach, żeby świętować otwarcie Blue Lotus, miejsca, które Magda wyśniła po tej pierwszej kobiecej wyprawie do Dahabu i stworzyła niemal z niczego.

Przeczytaj koniecznie:
Podróż do Amazonii. 7 lekcji z dżungli

O północy wyszła z umową

Pomysł na Blue Lotus zrodził się z potrzeby.

– Organizacja wypraw bez własnego, stałego miejsca to bardzo dużo stresu. Więc już w czasie tej pierwszej kobiecej wyprawy podjęłam działania, by takie miejsce znaleźć. Poznałam wtedy Ahmeda, który jest moim głównym współpracownikiem i opiekuje się Blue Lotus, kiedy jestem w Polsce

– mówi Magda,
Na początku chciała po prostu wynająć lokal, ale osoba, która pomagała jej w poszukiwaniach, więcej zarobiłaby na transakcji sprzedaży, więc przekonała Magdę, że powinna kupić nieruchomość:

– Uwierzyłam w jego marzenia, ale prawda jest taka, że nie miałam pieniędzy na kupno. Przez pół roku szukałam inwestorów, ale nikt nie chciał mi zaufać. Mówili, że Egipt to zbyt ryzykowny rynek.

W końcu odpuściła. A wtedy… wydarzył się cud. Ktoś pokazał jej starą, zrujnowaną osadę beduińską. Sterty śmieci, kilka ścian, jakaś kanapa, koza, kura.

– Dla większości ludzi to miejsce było kompletnie nieatrakcyjne, ale ja coś w nim zobaczyłam. Potencjał. Weszłam tam i poczułam, że jestem w stanie naprawdę dużo z niego zrobić. Nie miałam gotowego planu, ale wiedziałam, że chcę to wynająć.

Negocjacje jednak się załamały. Właściciel się wycofał.

– Poleciałam do Egiptu na 48 godzin, szalony pomysł, nie widziałam nawet morza. Ale po kilku godzinach rozmów przy herbacie udało się umowę tak ukształtować, że była satysfakcjonująca dla obu stron. O dwunastej w nocy wyszłam z podpisaną umową. Było upalnie, maj, samolot miałam nad ranem. I wtedy mnie dopadło: co ja w ogóle zrobiłam?

– śmieje się.

Ale od tamtej pory wszystko zaczęło się układać. Choć może „układać” to za dużo powiedziane. Raczej: Magda każdego dnia żonglowała wyzwaniami.

– Jeździłam do Dahabu co miesiąc. Zaczęłam tę inwestycje w momencie, kiedy nie znałam żadnego budowlańca, nie znałam prawa, nie znałam języka. Czarowałam pieniądze jak mogłam – trochę z bieżących środków, trochę pożyczając od cioci, brata, koleżanek. Budowałam to miejsce z marzeń i długu

– mówi szczerze.
I tak powstało Blue Lotus. Nie hotel. Nie resort. Nie ośrodek wypoczynkowy. To żywa opowieść. Utkany z marzeń kawałek świata, który pachnie tym samym wiatrem, który zaczarował Magdę na jej pierwszym wyjeździe.

 

Blue Lotus w Dahabie

Blue Lotu w Dahabie, fot. Magda Panfiłowa

Blue Lotus

Blue Lotus, Dahab (Egipt), fot. Magda Panfiłowa

 

Domki z gliny i kamienia, zbudowane wokół dużego, wspólnego podwórka. Namiot, gdzie można prowadzić warsztaty, siedzieć w kręgu lub odpoczywać. Każde mieszkanie ma swoją kuchnię, łazienkę. Można być samemu albo razem.

Styl boho, ciepłe kolory, miękkie poduchy, hamaki i patio, na którym można tańczyć, jeść śniadanie albo po prostu usiąść z kawą i patrzeć, jak dzieci biegają między palmami.

Dwa kroki i jesteś nad morzem. Wieczorami można siedzieć pod gwiazdami, o świcie pójść na medytację na pustynię.

Nie przegap:
Każdy ma swoje Bali

Jestem tu innym człowiekiem

Dziś Kasia i Magda mają za sobą już dwie kobiece wyprawy do Dahabu. Trzecia – ta jesienna – właśnie się szykuje. Z każdą z nich coś się zmienia. Formuła, grupa, one same. Ale rdzeń pozostaje ten sam: spotkanie. Przestrzeń dla kobiet. Czas na oddech.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Post udostępniony przez 🌿 Magda Panfiłowa • holistyczny rozwój • aromaterapia • podróże (@u.panfilowej)

 

– Dahab to miejsce, które daje głęboki relaks. Zawsze słońce, zawsze można być na zewnątrz. Wiatr, góry, morze. Wszystkie żywioły. Przepięknie tego doświadczać

– mówi Magda.
Dla Kasi Dahab to przede wszystkim wolność. Można tu się zatrzymać, spojrzeć na życie z dystansu, zatopić się w prostocie:

– Chciałam pokazać kobietom miejsce, gdzie można po prostu… uspokoić układ nerwowy.

Krąg Kobiet na pustyni

Krąg Kobiet na pustyni, fot. Magda Panfiłowa

Smocza skała

Smocza Skała niedaleko Dahabu, fot. Aneta Pondo

Kobiety w oazie

Wyprawa do oazy, fot. Aneta Pondo

 

Każda z wypraw ma nieco inny charakter, zależy od tego, kto przyjeżdża i z czym.

– My też się zmieniamy, rozwijamy, zbieramy nowe narzędzia do pracy z ludźmi

– mówi Kasia, która jest terapeutką:

– Ale nadal kochamy łączyć sacrum z profanum, warsztat z przyjemnością, pracę nad sobą z ogniskiem i śmiechem. Bo przecież nie wszystko musi być przez pot i łzy.

Jest coś głęboko poruszającego w tym, jak te dwie kobiety tworzą przestrzeń. Bez presji. Bez zadęcia. Z uważnością i lekkością. W świecie, który pędzi, one uczą stawać. Odpuszczać. Czerpać radość z prostych rzeczy.

Kasia i Magda w Dahabie

Kasia i Magda, fot. arch. własne

– Czasem zapominamy o radości. A przecież możemy cieszyć się z tego, co jest. Tak po prostu

– mówi Kasia.
Dahab stał się miejscem, które przyciąga. Kobiety przyjeżdżają tam same, z córkami, z siostrami, z przyjaciółkami. Jedna z nich – Agnieszka, znana też jako Sansuna – po drugiej wyprawie po prostu została. Przeprowadziła się do Egiptu. I dziś też zapuszcza korzenie w piasku Synaju.
Magda nie przestaje się dziwić, jak bardzo Dahab ją zmienia:

– To miejsce mnie głęboko regeneruje. Tu mam inny rytm, inne myśli, inne sprawy niż w Polsce. Jestem tu kompletnie innym człowiekiem. Dahab to dla mnie portal. Miejsce transformacji.

TAGI

Dziennikarka i redaktor naczelna „Miasto Kobiet”, które wymyśliła i wprowadziła na rynek w 2004 rok. „Miasto Kobiet” to jej miłość, duma i pasja. Prezeska Fundacji Miasto Kobiet, która wspiera kobiety w odkrywaniu ich potencjału oraz założycielka Klubu Miasta Kobiet – cyklu spotkań dla kobiet z inspirującymi gośćmi.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ