O prawach kobiet i mniejszości religijnych w Pakistanie
Co mogą osiągnąć aktywistki w państwie islamskim?
Rozmowa z Nidą Aly, adwokatką Wysokich Sądów Pakistanu, dyrektor wykonawczą pakistańskiej organizacji Zespół Pomocy Prawnej AGHS, wyróżnionej Nagrodą im. Sérgio Vieira de Mello w 2024 w kategorii „Organizacja pozarządowa”
Anna Słupek, Willa Decjusza: Nido, jako dyrektorka AGHS Legal Cell odebrałaś pod koniec października w Willi Decjusza polską Nagrodę im. Sergio Vieira de Mello. Gratulujemy Tobie i Twojemu zespołowi tego wyróżnienia. Powiedz proszę, co ta nagroda dla Was oznacza?
Nida Aly: AGHS Legal Cell to biuro średniej wielkości, organizacja non-profit, kancelaria prawnicza. Prowadzimy wiele spraw przedsądowych w sprawie kobiet, dzieci i mniejszości religijnych. Mamy zespół prawników składający się z 25 osób. Wykonujemy więc dużo pracy pro bono i jesteśmy prawdopodobnie największym usługodawcą w Pendżabie, jeśli nie w Pakistanie. Ta nagroda wiele dla nas znaczy. Jesteśmy naprawdę zaszczyceni. Nagroda ta przeznaczona jest dla całego zespołu AGHS. Chociaż AGHS było laureatem wielu nagród i wyróżnień, jest to pierwsza nagroda, do której AGHS została nominowana i wybrana, odkąd dołączyłam do firmy i zostałam mianowana dyrektorem wykonawczym. Ma to więc dla mnie szczególne znaczenie. Ceremonia była świetnie zorganizowana, a Willa Decjusza jest niesamowita. To, co robi Willa Decjusza, jest niezwykle dla mnie inspirujące. To, że mogłam osobiście odebrać tę nagrodę, wiele dla mnie znaczy – poczułam się doceniona i zmotywowana do dalszej pracy.
Jaka jest obecnie sytuacja w kwestii praw człowieka w Pakistanie? Gdzie ‒ jako organizacja ‒ widzicie przestrzeń do działania i które obszary wymagają szczególnej troski?
Pakistan, jak każdy inny kraj, ma swoje własne wyzwania. Mamy rozwijającą się demokrację. Od kilku lat odbywają się u nas wybory. W każdym roku wyborczym pojawiało się kilka zarzutów dotyczących ich sfałszowania. Prace w naszym parlamencie dość często były zakłócane przez dyktatury wojskowe, co nie kończyło się dobrze dla Pakistanu, ponieważ reżim hybrydowy lub dyktatura wojskowa nie sprzyjają prawom człowieka. Mamy jednak bardzo solidną i dynamiczną kulturę polityczną. Mamy silny wymiar sprawiedliwości, choć oczywiście czasami zdarzało się, że w sądownictwie dochodziło do zbyt daleko idących kompromisów. Mimo wszystko jednak mamy bardzo odporne społeczeństwo. Walczymy o nasze prawa i udaje nam się w tej walce zwyciężać. Tak więc mamy różne problemy, ale są one rozwiązywane w miarę rozwoju demokracji i wzmacniania głosów obywateli, dzięki czemu wykształca się u nas coraz stabilniejsze społeczeństwo obywatelskie. W Pakistanie jest zatem wiele nadziei.
Przez długi czas współpracowałaś z Asmą Jahangir, która jest patronką Waszej organizacji. Opowiedz proszę więcej o tej postaci.
Nazwa AGHS to skrót pochodzący od imion czterech prawniczek: Asmy, Gulrukh, Hiny i Shehli. To one założyły AGHS w 1980 roku. Była to pierwsza i jedyna pakistańska kancelaria prawnicza, jaką kiedykolwiek założyły kobiety. Nadal jest to jedyna kancelaria prawnicza prowadzona przez kobiety, której także około 80–90% beneficjentów stanowią kobiety. Asma, będąc jedną ze współzałożycielek była najbardziej charyzmatyczną postacią AGHS. Zainicjowała w Pakistanie dyskusję o prawach człowieka. Była niesamowitą osobą. Nigdy nie spotkałam kogoś, kto miałby więcej niż ona empatii, więcej zrozumienia i życzliwości dla kobiet, dzieci, czy jakiejkolwiek innej bezbronnej osoby. Była osobą naprawdę wyjątkową. Była też pierwszą prezeską wybraną do Izby Adwokackiej Sądu Najwyższego. Żadna kobieta nigdy wcześniej nie pełniła tej funkcji. Była bardzo odważna, pełna energii i siły do działania. Była moją mentorką. Zaczęłam z nią pracować w 1997 roku. Moja podróż w stronę praw człowieka została zainspirowana przez nią. Całe nasze biuro AGHS to nie jest zwykły zespół współpracowników, ale jesteśmy trochę jak rodzina. Wszyscy członkowie zespołu pracują w AGHS od 10 czy 20 lat. Niektórzy – tak jak ja – nawet dłużej.
Działanie na rzecz praw człowieka to nasza pasja, którą pielęgnowała w nas Asma. Nadal podążamy tą drogą. Od śmierci Asmy w 2018 roku biuro potroiło swoją pracę, prowadzimy ok. 1500 spraw. Staramy się kontynuować jej działo stale rozwijając AGHS.
Mogłabyś opowiedzieć szerzej o tym, jak pracujecie w ramach AGHS? Jakiego dokładnie rodzaju pomoc świadczycie i – przede wszystkim – komu pomagacie?
AGHS, Komórka Pomocy Prawnej, jest organizacją non-profit. Powstanie AGHS zbiegło się w czasie z dyktaturą wojskową Zia-ul-Haqa, który wprowadził bardzo drakońskie prawa skierowane przeciwko kobietom i mniejszościom religijnym. W Pakistanie było wiele dyktatur, ale moim zdaniem, rządy Zia-ul-Haq były najciemniejszą erą, ponieważ błędnie interpretował on islam i stworzył bardzo sztywne prawa, które były wymierzone w mniejszości religijne i kobiety.
Kobiety, które założyły AGHS, brały udział w protestach ulicznych i walczyły o prawa kobiet i mniejszości religijnych. Ogromny ruch na rzecz praw kobiet rozpoczął się od tej epoki i od naszego biura. Od tego czasu AGHS stała się jednym z największych dostawców usług prawniczych. Jesteśmy firmą prawniczą, która zatrudnia około 19 prawników w biurze w Lahore, oraz ośmiu w innych miastach. Udzielamy bezpłatnej pomocy prawnej społecznościom marginalizowanym. Jak wiadomo, kobiety w Pakistanie nie cieszą się równym statusem. Ich prawa są dyskryminowane. Podobnie jest w Azji Południowej. Naszymi głównymi beneficjentami w 80–90 procentach są kobiety, które szukają rozwiązań, umożliwiających wyrwanie się z pełnych przemocy związków i małżeństw, przyznających im opiekę nad dziećmi lub ochronę finansową ze strony mężów.
Mamy także sporą liczbę spraw dotyczących mniejszości religijnych. Zajmujemy się ich sprawami służbowymi, rozwodami, sprawami rodzinnymi, a nawet niektórymi sprawami o bluźnierstwo. Realizujemy też bardzo ważny projekt, który nazywa się „Projekt Więzienny”. W naszej kulturze kobiety osadzone w więzieniu tracą wsparcie rodziny. To u na ciągle temat tabu. Kobiety w więzieniach są napiętnowane. Tak więc na przestrzeni lat, odkąd Projekt Więzienny rozpoczął się w 1984 r., tysiące kobiet, mniejszości religijnych i dzieci uniewinniono, wypuszczono za kaucją lub uniewinniono w drodze apelacji. W ciągu ostatnich trzech lat udało się doprowadzić do 40 uniewinnień lub zamian wyroków z kary śmierci na dożywocie. To ogromna rzecz, ponieważ w Pakistanie za 31 przestępstw grozi kara śmierci, która jest bardzo łatwo orzekana przez sądy niższej instancji, szczególnie w stosunku do kobiet.
Ponadto prowadzimy też 16 domów kultury w Lahore i Pendżabie. Realizujemy pełnowartościowy, bardzo intensywny program „Poznaj swoje prawa”, budujący świadomość prawną w społecznościach o niskich dochodach. Mówimy kobietom o tym, jakie mają prawa. Ostatnio też zaczęliśmy szkolić prokuratorów, sędziów i policję w zakresie przepisów przeciwdziałających gwałtom, ponieważ wskaźnik wyroków skazujących, w Pakistanie jest bardzo niski. Cały nasz system prawny jest bardzo niewrażliwy na ofiary przemocy ze względu na płeć. Prowadzimy również platformę mediów cyfrowych o nazwie VoicePK.net, zajmująca się zbieraniem przypadków naruszenia praw człowieka.
Jakie są codzienne wyzwania związane z prowadzeniem organizacji pozarządowej w Pakistanie?
Ostatnio rząd próbuje ograniczać i prześwietlać działalność społeczeństwa obywatelskiego, chcąc uzyskać wgląd do środków finansowych pochodzących ze źródeł międzynarodowych. Jest to kwestia związana z przeciwdziałaniem finansowania terroryzmu. Niestety, rząd w swoich działaniach skupił się głównie na organizacjach działających na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, takich jak my, zamiast sprawdzać organizacje religijne, takie jak np. madrasy (madrasy to bezpłatne religijne szkoły prowadzone przez organizacje islamistyczne wśród uboższych społeczności – przyp. red.), które niosą pomoc pod sztandarem islamu. Większość funduszy, które w ogóle trafiają do AGHS, pochodzi od organizacji i misji międzynarodowych. W pakistańskiej kulturze patriarchalnej nasze działania na rzecz praw człowieka nadal nie są mile widziane, dlatego że nasza praca zapewniania kobietom niezależności i autonomię oraz wspieraniem je w opuszczeniu rodzin i małżeństw, w których stosowano przemoc.
Mimo wszystko nasza organizacja cieszy się bardzo silną pozycją i dobrą reputacją. Do tego stopnia, że od 2018 r. organizujemy największą konferencję ku czci Asmy Jahangir. Niedawno zorganizowaliśmy największą konferencję w Azji Południowej, poświęconą kwestii praw człowieka. Konferencja odbywa się co roku i uczestniczy w niej około 3000 – 3500 osób, a wśród jej prelegentów mamy sędziów, parlamentarzystów, przedstawicieli opozycji, naukowców, ekspertów prawnych, studentów, działaczy społeczeństwa obywatelskiego, obrońców praw człowieka nie tylko z Pakistanu.
Podczas ceremonii wręczenia Nagrody im. Sergio Vieira de Mello mówiłaś, że organizacjom działającym na rzecz praw człowieka dużym wsparciem jest międzynarodowa presja. Czy taka presja rzeczywiście ma sens?
Oczywiście. Jesteśmy krajem islamskim i we wszystkich krajach islamskich obowiązuje kara śmierci za przestępstwa. W sądach niższej instancji kara śmierci jest stosowana tam, gdzie próg wymogów dowodowych nie jest wysoki. Sądy niższej instancji swobodnie orzekają karę śmierci. Teraz, ze względu na międzynarodowe wpływy i presję na Pakistan, od grudnia 2019 r. nie mieliśmy ani jednej egzekucji lub wykonania kary śmierci. Mamy nieformalne moratorium. Społeczeństwo obywatelskie czyli organizacje takie jak nasza, dążą do tego, aby kara śmierci została całkowicie zniesiona, jest ona sprzeczna z podstawowym prawem do życia i prawem do wolności. Tam, gdzie system jest w stanie popełnić błąd i skazać niewłaściwą osobę, nie powinna obowiązywać kara śmierci.
Choć więc opowiadamy się za zniesieniem kary śmierci, to wiemy, że nie będzie to natychmiast możliwe. Zatem do tego czasu bardzo ważna jest międzynarodowa presja i zainteresowanie naszymi prawami. Jesteśmy na szczęście sygnatariuszami wieli umów międzynarodowych i jesteśmy zobowiązani ich przestrzegać. I po to także jest międzynarodowa presja, aby przypomnieć nam o naszych zobowiązaniach i pomóc nam położyć kres tej bezkarności za łamanie praw człowieka.
W tegorocznej edycji Polskiej Nagrody im. Sergio Vieira de Mello laureatkami we wszystkich kategoriach są kobiety. Powiedz, co Twoim zdaniem łączy kobiety-aktywistki działające na rzecz praw człowieka i jak się mogą ze sobą współpracować na arenie międzynarodowej?
Powoływanie takich Nagród jak ta w Willi Decjusza jest jednym ze sposobów na łączenie społeczności na arenie międzynarodowej. Takie okazje to świetny sposób na nawiązywanie kontaktów. Innym sposobem budowania sieci współpracy są konferencje. Kiedy odbywa się doroczna konferencja imienia Asmy Jahangir, przyjeżdżają do Pakistanu międzynarodowi prelegenci, będący wybitnymi ekspertami w swoich dziedzinach. To są bardzo ważne okazje do wymiany wiedzy i doświadczeń, gdzie można zobaczyć, jak świat patrzy na pewne zagadnienia, jak postrzega dane kwestię temat i jak my radzimy sobie z tym konkretnym tematem. To jest bardzo ważne. Poza tym myślę, że świetnym sposobem na zacieśnianie współpracy i poznawanie się są różnego rodzaju programy stażowe, stypendia czy studia podyplomowe.
Jeśli chodzi o kobiety aktywistki to wszystkie kobiety pracujące w organizacjach pozarządowych w Pakistanie robią to dzięki swoim własnym zainteresowaniom i pasji. Mamy w Pakistanie duży NGO, pod parasolem którego działa 36 innych organizacji. Kiedy się razem spotykamy, większość uczestników stanowią kobiety. Kobiety w Pakistanie tworzą zdecydowany, energiczny ruch, który opiera się na odważnych i wyrazistych głosach, które chcą mówić o swoich prawach, odzyskać swoją przestrzeń, mówić o własnej podmiotowości. Ich głosy są bardzo silne. Myślę, że kobiety szybko odzyskają swoją przestrzeń.