NimfoMatka. Czy nimfomanka może być dobrą matką?
Jeśli osoba cierpiąca na nimfomanię jest świadoma swoich problemów, chce pomóc sobie w walce z uzależnieniem, które, jak każde inne, nie może nie mieć dewastującego wpływu na najbliższych, a więc i dziecko, i chce podjąć

Czy nimfomanka może być dobrą matką? / fot. Dainis Graveris / Unsplash
Karolinie seks z jedną osobą wydaje się nudny i nieciekawy
Nie gwarantuję, że będę tylko z mężem. Owszem, jest ojcem mojego dziecka, ale nie jestem w stanie przewidzieć, czy mi się nie znudzi. Poza tym już teraz wymięka. Czego ja nie robię, żeby go rozbudzić! Przebieram się za pielęgniarkę w białym fartuszku z czerwoną strzykawką, dolewam mu do napoju kropelki „hiszpańska mucha”, zamawiam tabletki na potencję, nie wspominając o kobiecych sztuczkach: pończoszkach, kokieteryjnych słówkach, czy o ostatniej desce ratunku: „kobiecie w ciąży się nie odmawia”.
Milka nie kryje:
Na mężu mi nie zależy. Może dla faceta luźny układ byłby lepszy. Dla mnie na pewno, bo nie uda mi się zmienić przyzwyczajeń. Mam tylko nadzieję, że w czasie ciąży zapanuję nad seksualną chcicą. Po porodzie wynajmę opiekunkę albo po prostu poproszę o pomoc matkę. W końcu mnie też podrzucała babci. A sama pójdę na godzinkę do hotelu (śmiech). A jeśli będę mieć córeczkę, wyposażę jej pokój we wszystko z motywem króliczka Playboya. Nie pozwolę jej jednak do 18. roku życia przyprowadzać chłopaka na noc.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Milka jest przekonana, że swoje potrzeby wyssała z mlekiem matki.
Temperament odziedziczyłam po mamusi. Teraz jest to starsza i schorowana kobieta, ale kiedyś była rozrywkowa, wszędzie było jej pełno. Co prawda nie puszczała się na lewo i prawo, bo wiadomo – mała wioska, ale przypuszczam, że miała swoje za uszami. Po śmierci ojca szybko znalazła sobie pocieszenie. Zostawiła mnie i brata pod opieką babci, a sama wyjechała na jakiś czas z facetem, z którym, jestem pewna, miała romans jeszcze za kadencji taty. Nienawidziłam jej za to.
Karolina z rozbawieniem porównuje się do matki.
Wyglądamy jak siostry: kozaczki, krótkie spódniczki, koronki, stringi. Obie kochamy seks i mogłybyśmy obsłużyć całą jednostkę wojskową! Różnica polega na tym, że mój tata jest w stanie sprostać wymaganiom mamy, a mój mąż… no cóż.
Magdalena Namysłowska z Warszawskiego Ośrodka Psychoterapii i Psychiatrii zauważa, że na to, kim będziemy w dorosłym życiu, ma wpływ wiele czynników: nasze własne uwarunkowania, cechy osobowościowe, parametry genetyczne, ale też czynniki kształtujące nas w okresie wczesnodziecięcym – doświadczenia, wzorce i przekazy, które dostajemy od rodziców. – Jest mnóstwo pytań, które można by zadać naszym bohaterkom, analizując źródła ich problemów seksualnych. Niestety, większość takich kobiet nie zdaje sobie sprawy, że są więźniarkami rozkoszy.
Monika Dreger dodaje:
Dzieci pochodzące z rodzin, w których ktoś był uzależniony, prawie zawsze ponoszą konsekwencje psychologiczne. Bez względu na rodzaj uzależnienia. Dojrzewanie w określonym środowisku i obserwacja matki kształtuje zachowania, a to pierwszy krok do powielania stereotypu.
Czy nimfomanka może być dobrą matką?
Według Magdaleny Namysłowskiej, dobra matka to taka, która podjęła decyzję o zaproszeniu na świat nowej istoty, dla której chce stworzyć przestrzeń do rozwoju i którą traktuje jak odrębną osobę, a nie jako część swojego życiowego planu czy przedłużenie związku. Dobra matka to matka uważna, odczytująca potrzeby swojego dziecka, akceptująca różnorodność córki czy syna, obdarzająca ciepłem i miłością, ale także stawiająca granice.
– Czy nimfomanka może być dobrą matką? Wszystko zależy od stopnia destrukcji osobowości takiej kobiety, od jej indywidualnych zasobów, możliwości zmiany. Innymi słowy, jeśli osoba cierpiąca na nimfomanię jest świadoma swoich problemów, chce pomóc sobie w walce z uzależnieniem, które, jak każde inne, nie może nie mieć dewastującego wpływu na najbliższych, a więc i dziecko, i chce podjąć terapię – to jak najbardziej może odnaleźć się w roli matki. Historie przedstawionych kobiet nie wskazują jednak na jakąkolwiek troskę o dziecko. Popatrzmy na Sabinę, która o doświadczeniu utraty ciąży mówi: „teraz to nie ma znaczenia, ale gdybym urodziła, wychowywałabym brzdąca i dalej robiła to, co lubię”. W tych słowach słychać wyparcie, zbagatelizowanie przeżycia poronienia, które zawsze pozostawia pewien ślad w psychice kobiety, oraz stanowczą deklarację, że dziecko nie przeszkodzi w dalszym działaniu. Powstaje więc pytanie, czy w takiej relacji będzie miejsce dla dziecka? A może „brzdąc” będzie gwarantem normalności u kobiety, która nie chce podjąć żadnej walki ze swoim uzależnieniem i liczy na dalsze czerpanie rozkoszy ze swoich praktyk? Karolina… W jaki sposób miałaby się stać dobrą matką, jeśli zbagatelizowała ostrzeżenia lekarza, że stosunki seksualne mogą grozić przedwczesnym rozwiązaniem? Taki poród wiąże się ze wszystkimi konsekwencjami wcześniactwa i wpływa na całe życie dziecka. „Załatwienie niani, jak przestanie jeść z cyca” to przecież nic innego jak oddelegowanie swojej roli matki. W opiekunkach nie ma niczego złego, jeśli stanowią dopełnienie matczynej opieki, ale nie wtedy, gdy ją w pełni przejmują. Monika Dreger kwituje krótko:
Nimfomanka może być dobrą matką, ale po terapii. Pod tym samym warunkiem może być dobrą żoną.
Celem leczenia kompulsywnych zachowań seksualnych jest odzyskanie utraconej kontroli nad swoim życiem. Warto zrobić pierwszy krok, bo jak twierdzą wyleczone nimfomanki, komfort życia zmienia się tak, jak przy przejściu z niewoli do siedmiogwiazdkowego hotelu w Dubaju.
Klaudia Maślanka